chapter 1 - 'Picasso'

255 24 98
                                    

Dźwięk budzika wybudził mnie ze snu, podniosłem się niechętnie i spojrzałem automatycznie za okno. Padało, czy w Hawkins aż tak często pada w jesień? A może po prostu to taki deszczowy tydzień? Sam nie wiem.

Wstałem niechętnie z łóżka i nałożyłem na siebie bluzę która leżała na biurku, nie przebrałem się wczoraj? Trudno.

Zeszłem powolnie na dół, w kuchni gdzie zastałem moją mamę krzątającą sie po pomieszczeniu.
- hej mamo.. - odezwałem się w końcu siadając przy stole. W tedy dopiero zrozumiała że jeden z jej synów już wstał.

- Ach.. dzień dobry kochanie. Jak sie czujesz? - uśmiechnęła się do mnie, po chwili zaczęła wyciągać tosty z szafki.
- Jakoś żyje.. - mruknąłem przecierając oczy.

- Gotowy na pierwszy dzień w nowej szkole? - zapytała uśmiechnięta. Milczałem przez co lekko spędziłem moją rodzicielkę.
- A to kiedy ja idę na pierwsze zajęcia? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie popijając herbatę stojącą przy mojej ręce.

- Dzisiaj? I tak jesteś już spóźniony kilka dni.. - gdy to usłyszałem zakrztusiłem się napojem. - Słonko! Wszystko dobrze?
- Tak tak! - wykaszlałem. - Znaczy Nie! Jak to dzisiaj?! Myślałem że dopiero jutro mam się wstawić w sekretariacie!

- Miałeś to zrobić wczoraj.. ale że opóźnił nam sie wyjazd przełożyli to na dzisiaj. - westchnęła podając mi kanapkę na talerz. Siedziałem wryty wpatrując sie w jedzenie.

- Która godzina?. - zapytałem po chwili poczym razem z mamą spojrzeliśmy w stronę zegaru, który nie został odmątowany za pierwszym wyjazdem. - 6:03.. mam być w sekretariacie na 7:50?

- 7:55 - poprawiła mnie mama. - o równo ósmej masz zajęcia. Rozmawiałam już z dyrektorką o tobie więc mniej więcej będzie wiedziała o czym z tobą porozmawiać, a teraz jedź szybko śniadanie i idź sie ogarnij, wyglądasz jak siedem nieszczęść kochanie..- zaśmiała sie moja rodzicielka chowając masło do lodówki. Wymusiłem uśmiech i zacząłem spożywać kanapkę.

Chłopak z wczoraj dalej siedział mi w głowię. W ciągu dalszym nie wiedziałem kim on jest.. może zapytam mamę?
- Mamo? - zacząłem odstawiając talerz do zlewu.

- Tak kochanie?
- Miałem tu przyjaciół? - spojrzałem ukradkiem na zamyśloną rodzicielkę.

- Chyba tak, w kółko z kimś wychodziłeś, ale z kim? Nie pamiętam.. Przepraszam że nie mogę pomóc. - odezwała sie zawiedziona.

- Nic nie szkodzi, w końcu sam muszę sobie przypomnieć. - może powiem jej o sytuacji ze sklepu? Może w tedy sobie coś przypomni?

- Słonko marnujesz wodę. - westchnęła zmartwiona, nawet nie zauważyłem kiedy odkręciłem kran i zacząłem myć brudny od okruchów talerzyk.

Przeprosiłem i odłożyłem talerz na suszarkę obok.

୭̥⋆*。✧୭̥⋆*。✧୭̥⋆*。✧୭̥⋆*。୭̥⋆*。✧୭̥⋆*。✧୭̥⋆*

Miałem jeszcze sporo czasu, byłem już ubrany, dzisiaj było dość chłodno, więc postanowiłem założyć coś cieplejszego. Nałożyłem na swoje blade i chude ciało już trochę wyblakły brązowy sweter w czerwono-żółte pasy a do tego jeszcze jakieś ciemne dżinsy.

Zabrałem również kurtkę na wszelki wypadek, jednak gdy otworzyłem okno w pokoju, zdecydowałem że jednak ja założę. Zrobiłem to, chwyciłem plecak   i zszedłem na dół.

– Ja już się zbieram. - powiedziałem stając przed drzwiami. Mama i Jonathan automatycznie oderwali się od swoich zajęć, brat podszedł do mnie przytulił, zaraz po nim moja mama.
- Powodzenia kochanie. - uśmiechnęła sie mama.

ू❁do i know you? - BYLER | quwzysू❁ - ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz