chapter 4 - 'a fag?'

240 21 178
                                    

- Will! skarbie!! To do ciebie! - usłyszałem głos mojej rodzicielki z parteru. Nie chętnie wstałem z łóżka i poczlapalem na dół, kto może dzwonić do mnie o tej godzinie? I w ogóle po co nam jeszcze w mieszkaniu taki telefon? - rozmyślałem tak schodząc po schodach, mama podała mi telefon a ja natychmiastowo przyłożyłem go do ucha.

- halo..? - odezwałem sie zaspany, przetarłem oczy dłonią czekając na odpowiedź.
- Will? Tu Mike. - odezwał sie brunet.
- mike..? Jaki mike..? - zastanawiałem sie przez chwilę, widzicie, gdy jestem zaspany często tracę kontakt z rzeczywistością. - Oh to ty, hej Mike. - brunet zaśmiał się uroczo.

- No hej.
- Po co dzwonisz..? Dopiero wstałem..
- Zostawiłeś u mnie kurtkę, i chciałem się upewnić czy się nie zaziębiłeś. - powiedział z troską chłopak.

- nie.. jest dobrze, nic mi nie jest. - w tedy coś mnie olśniło. Pretekst do spotkania którego pragnąłem tak bardzo... - Słuchaj.. mógłbym dzisiaj do ciebie przyjść..? - w tedy moja mama posłała mi TO spojrzenie. - W sensie po kurtkę. - dodałem łapiąc z nią kontakt wzrokowy. Moja mama kiwnęła głową i wróciła do kuchni.

- ...- chłopak milczał. - poczekasz chwilunie?
- dobrze. - po chwili usłyszałem jakiś stłumiony krzyk radości. Chłopak krzyczał w poduszkę, uśmiechnąłem sie do siebie i dotknąłem opuszkami palców swoich ust.

- jasne pewnie, to.. do zobaczenia?
- tak, a na którą mniej więcej mogę przyjść?
- kiedy chcesz. - spojrzałem na zegarek, 12.
- może o 13:30? Pasuje ci?

- jasne! Do zobaczenia Willy!
- czekaj jak ty mnie na- - rozłączył się.

୭̥⋆*。✧୭̥⋆*。✧୭̥⋆*。✧୭̥⋆*。୭̥⋆*。✧୭̥⋆*。✧୭̥⋆*

Jest aktualnie 13, wypadałoby się już zbierać, no nie? Ubrałem się w szary sweter, który kiedyś należał do mojego brata, czarne spodnie które były na mnie lekko za duże, więc założyłem do tego jakiś pasek. Wziąłem mały plecak, spakowałem w niego telefon i ładowarkę. Gdy schodziłem na dół zastałem Jonathan'a w salonie.

- Will? Wychodzisz? - zapytał zakładając trampki.
- Zostawiłem wczoraj kurtkę u Mike'a.
- Yhym.. właśnie jadę do sklepu, podwieźć cię?
- jeżeli byś mógł..

- nie ma problemu. - uśmiechnął się i objął mnie ramieniem, również uśmiechnąłem sie do brata, i razem wyszliśmy z domu. Przez całą drogę do domu mojego przyjaciela rozmawiałem z bratem na różne tematy, znalazł nie dawno prace. Cieszyłem się, ponieważ od jakiegoś czasu chciał zacząć pracować.

Gdy byliśmy na miejscu brat otworzył mi drzwi i sie ze mną pożegnał.
- Młody! - krzyknął za mną gdy szłem w stronę domu. Obróciłem się do niego i podszedłem bliżej.
- Tak?
- Przyjadę po ciebie o 17.

- Ale miałem tylko po kurtkę, mama będz-
- Spokojnie, miłej zabawy. - uśmiechnął się i odpalił poniwnie auto, nie wiem czemu, ale otworzyłem drzwi od strony kierowcy i przytuliłem brata.

- Do zobaczenia! - krzyknąłem odbiegając od auta, zobaczyłem tylko lekki uśmiech na twarzy brata, a po chwili jego auto nie widniało już pod domem Wheeler'ów.

Zapukałem do drzwi, jednak nie dostałem odpowiedzi, zapukałem jeszcze raz ale głośniej, już miałem wyciągać telefon, żeby zadzwonić spowrotem do brata, ale jednak ktoś mi otworzył, w drzwiach stanął dość niski mężczyzna z okularami na nosie, krzywo przycięte włosy, na rękach trzymał podejrzewam 7 letnią dziewczynkę z dwoma blond kucykami.

- Ah.. dzień dobry, jest może Mike? - odezwałem się łagodnie do mężczyzny. Gdy dziewczynka usłyszała mój głos, odwróciła do mnie głowę.
- Will! Wróciłeś! - krzyknęła zadowolona przechylając sie w moją stronę. Mężczyzna przyglądał mi się nie chętnie, i.. z obrzydzeniem?

ू❁do i know you? - BYLER | quwzysू❁ - ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz