Nathalie
Po wytłumaczeniu mi wszystkich najpotrzebniejszych na ten moment rzeczy odźwierny postanowił odejść, zapewne powracając do swoich obowiązków. Chciałam parsknąć śmiechem za swoją głupotę, ponieważ gdy tylko usłyszałam szczęk zamka, natychmiast zatęskniłam za jego obecnością. Za jego głosem, który wypełnił tą okropną dla moich uszu ciszę, za ciężkimi krokami, iż podeszwa eleganckich butów po spotkaniu z kafelkami udającymi imitacje drewna wydawała ten charakterystyczny odgłos, który w zupełności zagłuszał wiatr wpadający przez otwarte okno balkonowe. Za jego oddechem, który przypominał mi, że nie jestem jedyną żywą duszą stojącą pośrodku przestronnego korytarza.
Korytarza w pełni należącego do Connora Sunseriego, tak samo jak łazienka, przeurocza sypiania czy cały ten pieprzony budynek, co było niepodważalnym faktem, ponieważ nazwisko młodego mężczyzny znajdowało się dosłownie wszędzie. Przysięgam, iż przez moją głowę przeszła myśl, czy jak otworzę deskę klozetową przypadkiem nie przywita mnie na niej wygrawerowany smukły napis prezentujący jego imię.
Moja wewnętrzna nastolatka wręcz biła w żelazne kraty złotej klatki, w której przed laty ją zamknął ją mój ojciec . Zapewne ta malutka istota stałaby podpierając swoje ramiona na blacie biurka, jednocześnie patrząc na ekran laptopa gdzie właśnie wyświetlałby się jej numer rezerwacji do miejsca nieskażonego nielegalną organizacją.
Wizja jaka pojawiła się w mojej głowie była jak zakrzywione odbicie lustrzane, ponieważ namacalnie przypominała aktualne zdarzenie. Również jak beztroska wersja mnie stałam co chwile zerkając na cyfrowe urządzenie, lecz zamiast strony z ofertami przeróżnych hoteli, przeglądarka ukazywała program do wideorozmów.
Co najważniejsze, ja także czułam niechęć do członków klanu rodzin Kansas City, a dokładnie do trzech nazwisk, które nigdy nie opuszczały nagłówków lokalnych gazet. Czasami nawet mogłam ujrzeć tam postać swego ojca, który przyleciał do tego tętniącego życiem miasta, aby zawrzeć sprzyjające nam porozumienie oraz przedstawić moje mikroskopijne marzenie.
Głównie z tego powodu moja duma powędrowała do kieszeni, natomiast mój mózg musiał wreszcie zakodować, iż nie mogę traktować ich jako potencjalnych wrogów. Co raczej szło mu dość nieudolnie, sądząc po licznych sztyletach zakopanych w ubraniach wewnątrz walizki.
Moje bujanie w obłokach zostało przerwane przez dźwięk połączenia, który wybrzmiał w niezbyt skromnych czterech ścianach. Z przyklejonym uśmiechem na twarzy popędziłam w stronę sprzętu o mały włos nie potykając się o czarne, lakierowane szpilki leżące przy nóżce obitego beżowym zamszem krzesła.
—Wytłumaczyłaś mi wszystko bardzo dogłębnie.—oznajmiła na przywitanie dziewczyna, zapewne nawiązując do rozmowy, którą odbyłyśmy jakiś czas temu, gdy tylko moje płuca zaczerpnęły skażonego spalinami powietrza, jakie krążyło po nieznanej mi administracji. Mimo że, ekran nie był zbyt duży, to i tak zaawansowana technologia dwudziestego pierwszego wieku pozwoliła mi dostrzec okalające jej twarz zmęczenie, które próbowała ukryć pod starannie wykonanym makijażem.—Więc teraz będę z tobą szczera.
Zmarszczyłam brwi jednocześnie zaprzestając składanie białej koszuli, gdy zamiast wesołego tonu, którym zwykle się posługiwała, usłyszałam poważniejszą nutę wybrzmiewająca z piersi dziewczyny.
—Kibicuje ci w spełnianiu twoich najskrytszych marzeń, cholera jestem twoją największą fanką —oznajmiła, natomiast ja nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który samoistnie wpłynął na moje wargi. Widziałam, że ciepło, które wręcz paliło moje serce zapoczątkowało ten ogromny wystrzał endorfin.—Mogłabym ci już teraz obiecać, że dostrzegłabyś mnie na trybunach z wielkim plakatem, którym pewnie przyniosłabym ci wstyd, ale nie mogę tego zrobić. Przez trzęsące się ze strachu ręce już po drodze na miejsce nic by z niego nie zostało, po prostu martwię się o twoje zdrowie Nathalie.
CZYTASZ
L'omertà
RomanceDusza płakała ze szczęścia,gdyż do jej drzwi wreszcie zapukał ktoś inny niż złość i przebyżydły lament, albowiem było to zauroczenie, które swymi delikatnymi dłońmi chciało podpierać moje ciężkie od złych czynów serce.