Chapter 3

168 7 24
                                    

Minęły 3 dni od incydentu z Wolfhardem. Przez ten czas praktycznie nie rozmawiałam z chłopakiem, w sumie nie miałam nawet kiedy z nim pogadać bo całe dnie spędzałam w swoim pokoju, wychodziłam tylko do toalety i do kuchni po picie oraz jedzenie.

Dzisiaj miał się odbyć mój pierwszy dzień w nowej szkole.

Ubrałam biały top i szerokie jeansowe spodnie, włosy były rozpuszczone, lekko pofalowane.

Zeszłam na dół na śniadanie, przy stole jak zwykle siedzieli Finn, Holly i Karen.

- Dzień dobry pani Karen, cześć Holly - usiadłam nawet nie patrząc na Finna

- Witaj dziecko, nadal się do siebie nie odzywacie.. - powiedziała kobieta patrząc się na mnie oraz jej syna

- Jak widać - warknął chłopak

- Możecie mi powiedzieć dlaczego tak bardzo się nienawidzicie?

- Nie nienawidzę jej, po prostu jest mi obojętna - powiedział Wolfhard wgapiając się w talerz

- On również jest mi obojętny - stwierdziłam

- Oj dzieci dzieci, dorośnijcie - odpowiedziała Karen sprzątając z stołu - A właśnie, Millie pojedziesz do szkoły z Finnem i jego kolegami

- świetnie - prychnęłam pod nosem, kątem oka zauważyłam ze chłopakowi tez ten pomysł średnio się spodobał

Po jakiś 20 minutach pod nasz dom podjechało czarne auto. Chwile patrzyłam przez okno wgapiając się w przyciemnione szyby pojazdu, z transu wyrwał mnie Finn.

- Chodź, to Caleb i reszta - powiedział i wyszedł z domu

Wcale nie byłam chętna do poznawania jego przyjaciół ale no cóż, wyszłam zaraz za chłopakiem.

Usiadłam na tylnich siedzeniach pomiędzy Wolfhardem a jakimś chłopakiem. Kiedy wszyscy przywitali się z loczkiem zaczęli interesować się moją osobą.

- W ogóle witam piękna panią, Caleb jestem - powiedział czarnoskóry chłopak który kierował autem

- Jestem Millie

- Ładne imię, ja Gaten - siedział z przodu, obok Caleba

W końcu odezwał się chłopak siedzący koło mnie.

- Ja jestem Jack, miło poznać - uśmiechnął się a ja odwzajemniłam gest

- Już się tak nie podlizujcie, i tak nie zaruchacie - odezwał się Finn, miałam ochotę mu walnąc w twarz

- A ty Wolfhard dalej tylko o jednym - zaśmiał się czarnoskóry

- Spokojnie, nie musisz czuć się zagrożony - dodał Gaten

- Możecie wszyscy przestać? To trochę niesmaczne - odezwałam się

- Wiem, ze pragniesz tego ze mną ale dla twojego nieszczęścia mam dziewczynę, może za jakiś czas - powiedział mój współlokator

- Pierdolnij się w łeb Wolfhard - poczułam się okropnie niekomfortowo więc wyjęłam telefon i zaczęłam pisać do Gii o tym całym wydarzeniu, dziewczyna trochę mnie uspokoiła.

Przez resztę drogi nie odezwałam się ani słowem a reszta gadała o jakiś swoich sprawach które mnie nie interesowały.

W końcu podjechaliśmy pod budynek mojej nowej szkoły.

Bez słowa wyszłam z samochodu i zaczęłam kierować się w stronę wejścia. Według planu pierwsza lekcja to fizyka, tylko najgorsze jest to ze nie mam pojęcia w której sali, a Noah nigdzie nie widziałam.

Chciałam się kogoś zapytać o sale lecz każdy chodził w swoich grupkach i trochę głupio było mi podejść.

Po chwili chodzenia po korytarzu natknęłam się na jakąś rudowłosą dziewczynę, robiła coś na telefonie.

- Cześć, wiesz może gdzie jest sala od fizyki? Jestem tu pierwszy dzień i nie do końca ogarniam - podeszłam do dziewczyny i się zapytałam

- O hejka, wychodzi na to, ze będziemy razem chodzić do klasy bo również mam teraz fizykę - zaśmiała się - chodź zaprowadzę cię - zaczęłam iść za rudowłosą

- A właśnie, zapomniałam się przedstawić, Sadie jestem - podała mi rękę

- Millie - uścisnęłam dłoń dziewczyny

- Czemu się do nas przepisałaś?

- Przeprowadziłam się tutaj, z Toronto

- O boże, dlaczego przeniosłaś się akurat tutaj do Vancouver, na drugi koniec Kanady? - zapytała zdziwiona Sadie

- Moja mama musiała wyjechać na delegacje do Polski na 10 miesięcy więc zamieszkałam tutaj u jej przyjaciółki

- O kurde, współczuje. A u kogo mieszkasz?

- U państwa Wolfhard - rudowłosa zrobiła tą samą minę co kilka dni temu Noah

- Lepiej na siebie uważ.. - przerwałam jej

- Tak wiem, mam na siebie uważać. 3 dni temu spotkałam takiego Noah który powiedział mi to samo - wzruszyłam ramionami

- Noah Schnapp

- Tak, a co?

- To mój najlepszy przyjaciel! I chodzi z nami do klasy! - bardzo się zdziwiłam ale równocześnie ucieszyłam na tą wiadomość

- O, to naprawdę fajnie - w tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcje

Lekcje minęły mi miło, usiadłam w ostatniej ławce z Sadie a przed nami siedział Noah z Charlotte, dziewczyna bardzo mu się podobała.

Bardzo polubiłam towarzystwo chłopaka i rudowłosej, myśle ze się zaprzyjaźnimy.

Wracałam do domu na pieszo ponieważ Finn i jego koledzy kończyli lekcje dużo później niż ja, w sumie to się ciesze z tego faktu. Nie miałam ochoty znowu wysłuchiwać tych podtekstów w moim kierunku.

Nagle w rogu jednej z uliczek zauważyłam płacząca dziewczynę która była cała w siniakach, to była Oona.

- Oona? Wszystko dobrze? - podeszłam do dziewczyny

- Czy wyglądam jakby było wszystko dobrze?! - zaczęła się drzeć i mocniej płakać - Wolfhard ze mną zerwał, a po za tym co cię to kurwa obchodzi. Od początku chciałaś mi go odbić!

- Co ty gadasz, między mną a Finnem nic nie ma - próbowałam uspokoić dziewczynę

- Ta, jasne.. - dalej płakała, byłam prawie pewna ze te siniaki na jej ciele to dzieło Wolfharda, ale wolałam się upewnić

- To on ci to zrobił? - wskazałam na rany

- Nie ważne..

- Ważne Oona, nie powinnaś dać się tak traktować, idz z tym na policję

- Nigdzie nie pójdę bo go kocham i mimo ze zerwaliśmy nie chce mu robić problemów, ty tez masz siedziec cicho rozumiesz? - dziewczyna się zdenerwowała

- Dobrze.. - odpowiedziałam a Oona odeszła, po chwili gapienia się w podłogę również ruszyłam w swoją stronę

Roommate ~ FillieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz