Timothée Chalamet

116 6 0
                                    

Marcin Dubiel i Kacper Błoński. Razem, wewnątrz małego jachtu. W zupełnej ciszy. Ludmiła nie była najmilsza wpychając ich siłą do podziemnego portu, ale chociaż statek jest ładny. Słowem się do siebie nie odezwali, nawet na siebie nie spojrzeli. Akurat w takiej sytuacji nie wiem czy mieliby cokolwiek mądrego do powiedzenia. Dalej powoli dochodziło do nich obu co się właśnie wydarzyło i jak bardzo komiczne jest ich obecne położenie.

/M/ Co ja tu robię. Czy to jest prawdziwe życie? Czy wzięli mnie siłą do jakiegoś reality show? Czy my płyniemy do Hotelu Paradise? Big Brother? Czy to dlatego że się nie chciałem zgodzić wziąć udziału w kolejnym projekcie Spotlight? Czy te pieniądze są w stanie mi wynagrodzić patrzenie na tego człowieka? Czy ja te pieniądze w ogóle zobaczę, czy mnie zdążą zabić? Ja pierdole.. W co ja się wpakowałem. Co to w ogóle za sytuacja. Jakiś szaleniec się nami bawi jak pionkami.

Marcinie drogi, będąc w internecie te pare lat, powinieneś się już przyzwyczaić.

Dołącza do nich w pewnym momencie niski, siwy mężczyzna.

- Mi amigos! Witam na moim pokładzie! Co wy w takiej ciszy stoicie jak słupy! Proszę, zapraszam was do waszej kajuty!

/K/ Pojebie mnie zaraz.

Mały człowiek prowadzi ich do pokoju tuż obok, z wielki (oczywiście jak na statek) oknem. Sypialnia. Jedno wielkie łóżko posypane różami, a także wielki telewizor, a nawet światła ledowe.
- Zostawiam was teraz mi amantes! Proszę, mówcie, jeśli wam czegoś potrzeba. Serdeczne gratulacje ode mnie na nowej drodze!
- Słucham? - odzywa się w końcu Kacper - O czym pan mówi?
- Żaden pan, Giovanni! I jak tu o czym, gratulacje ślubu!
- Co?! Ślubu?! Ale my absolutnie nie jesteśmy małżeństwem! - zerwał się Marcin.
- Nie? Madre Dios! Ludmiła mi przekazała że rozpoczyna się wasz miesiąc miodowy! Co za pomyłka! To panowie przed ślubem jeszcze!
- Przed ślubem, którego nigdy nie będzie. Ale - mówi Kacper - Szampana chętnie przyjmiemy!
- Oj co nie będzie! Chłopaki, nie bójcie się, w Polsce może małżeństwa nie zawrzecie, ale jest tyle miejsc na świecie! Nie możecie się poddawać! My was z żoną przyjmiemy w Espani jeśli będzie trzeba! Zapraszamy! Mam nawet znajomą co się zajmuję takimi ślubami!
- Ale - Marcin chciał się obronić, absolutnie nie mógł dopuścić do tego by nawet mały Giovanni myślał, że łączą go z Kacprem jakiekolwiek bliższe relacje, a zwłaszcza takie.
- Życzę wam wszystkiego dobrego! - przerwał niski pan - Pamiętajcie, miłość to piękna rzecz! - mówiąc to wrócił na swoje stanowisko.

- Kurwa. Małżeństwem. Z tobą? Nie upadłem tak nisko - stwierdził Marcin.
- Lepiej nic już nie mów, pewnie byś o tym
marzył.
- Zamknij się. Jakoś musimy to wytrzymać. Jak dostane te pieniądze to wypierdalam z tego kraju i się nigdy nikomu nie przyznam jak te pieniądze zarobiłem.
- Co tak stanowczo? Tak ci źle? Myślałem
że tobie się żyje świetnie, jeśli śpisz spokojnie będąc Marcinem Dubielem.
Marcin kręci głową.
- Tobie coś powiedzieć. Co on chce, jak myślisz?
- Giovanni?
- Nie debilu, ten z maską.
- A powiedz ty mi, skąd mam wiedzieć? Wywlekli mnie z domu w samych majtkach. Nie wiem.

(Żeby nie było, koledzy mają już ubrania zapewnione przez kolegę z kaczkami, żebyście nie myśleli że siedzą nago)

- Ja się muszę napić, nie wytrzymam z tobą na trzeźwo.
Kacper wstaje i zagląda do barku usytuowanego w ścianie.
- Moët & Chandon Bicentenary Cuvée Dry Imperial 1943? Gout de Diamants, Taste of Diamonds? - czyta Kacper - A może Boërl & Kroff Brut Rose?
- Bawisz się w kelnera?
- Na pewno nie twojego.
- Daj mi cokolwiek co ma procenty.

Usiedli jak najdalej od siebie mogli. Każdy z własną butelką i zapasową jeszcze jedną, w końcu nikt nie powiedział ile będą płynąć i nawet gdzie, a atmosfera robiła się nie do wytrzymania dla obu. Ta cisza jest o tyle okropna, że przez nią czas się dłuży, a przecież oni ze sobą wytrzymać nie mogą.
Marcin sięga po pilota, modląc się żeby ten telewizor w ogóle działał.

Działa.

Nie ma połączenia, nic nie działa, ALE ! jest jeden pobrany film. Tylko jaki?

Call me by your name.

Świetnie. Myśli Marcin.

- Na co czekasz? Mam ci pomóc? Włączasz to czy nie? 
- A tak tak... Oglądałeś?
- Nie. A co? Ty to widziałeś?
- Kawałek. Natalia kiedyś oglądała. (tak naprawdę widział cały, oglądał go sam, a do tego płakał na końcówce, ale absolutnie przy Błońskim się nie przyzna.)
- I co?
- Nie pamiętam już.
- Mhm. To włączaj, nie będę siedział z tobą w ciszy, bo ktoś zaraz wyleci przez okno.

Włączył. Klimat Włoch, ładni aktorzy, wszystko pięknie fajnie. Aż do pewnego momentu.

Scena z brzoskwinią. Nie kojarzycie? Sprawdźcie, cud kinematografii.

Odruchowo Marcin zerka w stronę Kacpra, ten to widzi kątem oka.
- Czemu się gapisz na mnie akurat w takim momencie?
- Byłem ciekawy jak ci się scena spodoba.
- Czyli oglądałeś to jednak? Proszę! Kto by myślał.
- Nie no.. w sensie widziałem akurat to..
- Pewnie to twoja ulubiona część. Może chcesz mi coś zasugerować?
- Ale ty jesteś kurwa irytujący. Ja pierdole. Ja tyle z tobą nie wytrzymam. Jak będziesz tak kozaczył przez cały czas to zrobie ci taki smakołyk z brzoskwini i będziesz to wpierdalać.
- Ale ty jesteś wrażliwy, tak cię łatwo zdenerwować.

Butelki są opróżniane jedna za drugą, szampanem można się wbrew pozorom nieźle porobić, zwłaszcza w takich ilościach. Końcówki filmu nikt nie zobaczył, bo oboje ledwo widzieli na oczy.

- Został jeszcze ... ten jeden jakiś... co to jest bimber? Był pod łóżkiem...pijemy? - mówi Marcin.
- Jeszcze trochę wypije i... i ci zrobie powtórkę z fejmu z innych zakończeniem.
- No. Chciałbyś... po moim.. tym no.. trupie.

No i pili. Jak polakom się nudzi, to piją. Tradycja.

Mijają minuty, godziny. Jest noc, a oni są na środku morza albo oceanu? Nawet nie wiadomo. Dwóch pijanych gości, którzy się nienawidzą, na niewielkim statku w pokoju dla nowożeńców.

Jest jedno łóżko. Wiecie co się dzieje w fanfikach jak jest tylko jedno łóżko? Wszyscy wiedzą! Ale nie! Kacper leży na jakimś podnóżku, a Marcin na ziemi. A łóżko puste. Szkoda tych płatków róż.

- Ej... śpisz?
- Mhm... - odzywa się głos z podłogi.
- Wiesz co ci powiem?
- Daj mi spać człowieku, porzygam się zaraz.
- Ja... ja bym to mógł opierdolić.
- Co?
- No to co... mówiłeś że zrobisz. Brzoskwinie.

Jetlag /Marcin Dubiel x Kacper BłońskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz