Okazuje się że Giovani oprócz bycia kapitanem ‚Dorot' ma również także licencje pilota samolotów naddźwiękowych. Taki niepozorny człowiek a tyle umiejętności.
- Zapraszam, zapraszam panowie! Mam nadzieje, że podróż minie wam szybko i bez problemowo.
- A gdzie my tym razem zmierzamy? - pyta zmęczony przeżyciami Kacper.
- Do kraju kiwi! Jestem przekonany, że będziecie zachwyceni.
- A.. no jasne, świetnie.
gdzie?
- A właściwie - wtrąca się Marcin - Dlaczego od razu nie polecieliśmy samolotem? Byłoby szybciej i uniknęlibyśmy pewnych...niepowodzeń.
- Mój drogi, takie rzeczy już nie zależą ode mnie. Robię to, o co mnie poproszono i nie zadaję zbędnych pytań. Tutaj wszystko jest już ustalone z góry, nie ma potrzeby się wtrącać.
- Jak w ogóle nazywa się twoje stanowisko pracy? Ty chyba umiesz zrobić wszystko. Jak w ogóle się znalazłeś w-
- A,a,a! - Giovanni kiwa palcem - Nie zadajemy zbędnych pytań. Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz i nikt cię nie chce zlikwidować, mi amigo. No! Nie ma co gadać, widzę że podróże was męczą, a przed nami kolejna, więc może Ludmiła pokaże wam, gdzie możecie odpocząć.
Samolot, jak na prywatny odrzutowiec wydaje się dość duży, i Kacper, i Marcin zastanawiali się nad ceną takiej maszyny, idąc korytarzem w głąb. (spieszę z odpowiedzią, 75 milionów dolarów, a dodatkowo koszty utrzymania, 'The total annual budget for flying a Gulfstream G700 private jet 200 hours per year is approximately $2,173,572 or $3,359,144 for flying 400 hours per year' także cóż, na bogato.) Sypialnia wygląda luksusowo i wszystko wydaje się eleganckie, ma jednak jeden minus, tylko jedno łóżko.
- Marcin, przykro mi, ty śpisz na ziemi.
- No chyba oszalałeś.
- Gdyby nie ja, to bylibyśmy martwi, więc zamknij się i nie rób scen.
- Już wolałbym dostać nóż pod żebra niż użerać się z tobą jeszcze dłużej. O Boże, jak długo jeszcze mają trwać te tortury. Nie będę spał na podłodze. Nie ma takiej opcji.
- Nie będę z tobą spał w jednym łóżku.
- To śpij na ziemi.
Kacper mimo to wskakuje na łóżko i rozkłada się wygodnie na całej powierzchni. Marcin traktuje to jako wyzwanie. Próbuje zepchnąć go na ziemie, tym samym wchodząc na Kacpra. Ten, chcąc zrzucić go z siebie przewraca Marcina na plecy i ciężarem swojego ciała przyciska do materaca, trzymając go za nadgarstki i mówiąc wprost, siadając na nim.
/M/ czemu tak zastygł? czemu się nie rusza? chociaż nie.. lepiej niech się nie rusza jak tak siedzi. jeszcze się coś stanie. błagam, tylko nie to, co to za kompromitacja. co on się tak gapi? i czemu tak głośno oddycha? a może to ja? czemu ja tak głośno oddycham? czemu nagle jest tak duszno? niech ze mnie zejdzie, kurwa, co mi się dzieje.
Kacper zbliża swoją twarz do jego twarzy i gdy Marcin czuje na sobie jego oddech mówi:
- To co? Chyba się poddajesz?
Marcin nie zdąża odpowiedzieć, gdyż niepostrzeżenie obok nich zjawia się dobrze znany nam niski siwawy człowiek.
- Słuchajcie chłopaki, jeszcze jedna sprawa - mówi zapatrzony w ekran telefonu - czy moglibyś... Santa Madre! A jednak! Znaczy.. najmocniej przepraszam! Nie było mnie tu!
Natychmiast dynamicznie odwraca się na pięcie i wraca się do kokpitu, gdzie Ludmiła obsługuje maszynę.
/K/M/ o kurwa.
Twarze ich obu przybierają kolor świeżych pomidorów. Kacper zrywa się na nogi i stoi w bezruchu. Marcin zostaje na łóżku w tej samej pozycji i czuje jakby zaraz miał dostać zawału serca.
W końcu, po chwili, która wydawała się trwać wieczność, Marcin zwraca wzrok w stronę Kacpra.
- Chyba jednak remis, co?
- Myślę, że to się kwalifikuje jako przegrana walka.
- Myślisz że... że się zmieścimy?
- Myślę że tak. Ale jak mnie dotkniesz w środku nocy, to cię wyrzucę z samolotu.
CZYTASZ
Jetlag /Marcin Dubiel x Kacper Błoński
FanfictionInfluencerzy, którzy się nie cierpią, gość, który ma za dużo pieniędzy i proszę, cała historia. Chociaż ich walka na fame miała być domknięciem ich wspólnej historii, ktoś wpadł na pomysł, żeby to zmienić. jak coś nie ma sensu to znaczy że wszystko...