Wiadomość dotarła do Ollifara, gdy w ciszy modlił się w Wielkiej Świątyni. Promienie porannego słońca przenikały przez liczne witraże i rozświetlały zdobioną rubinami monumentalną Gwiazdę Południa feerią różnokolorowych świateł. Qaso skinął delikatnie głową na słowa kandydata, lecz nie przerwał modlitwy od razu. Jako najwyższy kapłan winien dawać przykład ludowi – a sprawy boskie były ważniejsze od najważniejszych spraw ludzkich.
Przez krótką chwilę oddawał jeszcze cześć świetlistej gwieździe, symbolowi niebiańskiej mocy, który objawił się przed czterystu laty świętemu wysłannikowi bogów Mandokowi. Wyznawcy Gwiazdy nie budowali swoim bogom posągów, bo oni sami nigdy nie objawili ludziom swej postaci. Posłali jedynie wielki blask, który lśnił jaśniej od słońca, by wskazać prorokowi drogę i przekazać naukę. Z tego powodu nie godziło się wymyślać niczego ponad Gwiazdę. Anderion, Qaso czasów młodości Ollifara, wyjaśniał, że bogowie są niepojęci i niemożliwi do opisania, dlatego przemówili przez blask Gwiazdy, który można zawrzeć w formie symbolu. I tak też czyniono od setek lat – noszono ośmioramienną gwiazdę na szyi, w świątyniach stawiano jej posągi, malowano ją na ścianach wśród pięknych ornamentów, a kapłani podczas nabożeństw nosili szaty z jej wizerunkiem. Gwiazda była najlepszym kompromisem: bliska bogom, a w miarę zrozumiała dla ludzi.
Ollifar lubił ten symbol. Zadziwiało go, jak taka prosta z pozoru rzecz może być bogata w ukryte znaczenie. Każdego dnia spędzał przynajmniej godzinę na indywidualnym rozważaniu Gwiazdy w ciszy i przypominaniu sobie nauk świętego proroka. Tamtego dnia, gdy zbliżał się do końca tej porannej medytacji, przyszedł do niego kandydat na kapłana z wieścią od króla. Monarcha chciał się z nim jak najszybciej zobaczyć. Hercja od niemal początku istnienia stawiała na sojusz świątyni z koroną. Najwyżsi kapłani zasiadali w radzie królewskiej, doradzali władcom i często odgrywali ważną rolę w polityce, wyjaśniając, czego życzyliby sobie bogowie. Gdy królowie herccy przyjęli również tytuł cesarzy Azaloru, sprawy nie uległy zmianie.
Mający sześćdziesiąt dwa lata Ollifar sprawował urząd od niecałej dekady. Został Qaso w bardzo młodym wieku, co nie umknęło krytyce reszty duchowieństwa. Jednak testament Qaso Calixta był jasny i nie godziło się go podważać. Ollifar wprawdzie nie znał zbyt dobrze poprzedniego najwyższego kapłana, przypuszczał jednak, że Calixt albo słyszał o nim dużo dobrego, albo rzeczywiście został oświecony przez Gwiazdę Południa, która zażyczyła sobie, by to Ollifar otrzymał tak zaszczytny urząd. Król Anor władał niewiele dłużej. Wszedł na tron, gdy poprzedni Qaso był już umierający i nie opuszczał swego łoża. Można było więc powiedzieć, że Anor był dla Ollifara jedynym królem, a Ollifar dla Anora jedynym najwyższym kapłanem. Nigdy nie współpracowali z innymi.
Opuścił świątynię bocznymi drzwiami w otoczeniu dwóch gwardzistów oraz młodego kandydata, który przekazał mu wiadomość. Gdy wyszli na dziedziniec skąpany w wiosennym słońcu, Ollifar zerknął na młodzieńca. Mógł mieć najwyżej dwadzieścia lat. Twarz miał gładką jak dziecko, włosy w kolorze słomy, a oczy niebieskie, bystre. Ubrany był w szarą, szorstką szatę kapłańską, lecz nie związywał jej pasem, jak czynili to wyświęceni. Strój Ollifara był podobny, lecz jako najwyższy kapłan miał prawo do noszenia na szyi złotej Gwiazdy Południa, a rękawy jego szaty kończyły się pięknie zdobionymi parurami. Na bardziej oficjalne okazje i wystąpienia poza sprawowaniem kultu nakładał także orarion owinięty wokół bioder i skrzyżowany na plecach oraz płaskie nakrycie głowy z wyhaftowaną u góry Gwiazdą. Zazwyczaj jednak nie nakrywał ogolonej głowy. Od kapłanów nie wymagano pozbycia się włosów, lecz Ollifar w ostatnich latach zaczął łysieć i uznał, że godniej będzie wyglądać całkiem wygolony niż z resztką marnych, cienkich włosów na głowie. Mogłoby się wydawać, że wizyta u króla wymagałaby oficjalnego stroju, jednak przez lata Ollifar i Anor zostali przyjaciółmi i ich relacja, choć dalej pełna szacunku, stała się mniej skrępowana. Z tego powodu codzienna, prosta szata wystarczała. Gdyby jednak kapłan szedł na spotkanie rady królewskiej sytuacja byłaby już inna, lecz ze słów posłańca wynikało, że rozmowa będzie przeprowadzona w cztery oczy.
YOU ARE READING
Cesarz i Król (tom I serii "Królowie końca")
FantasyCesarz i Król to pierwszy tom osadzonej w fikcyjnym świecie serii Królowie Końca. Mimo settingu zwiastującego typowe fantasy, elementów nadnaturalnych jest tu niewiele (główne wizje). Kluczowe dla historii są czyny poszczególnych bohaterów w obliczu...