4. Dziewczyna we mgle (Chisqui I)

15 1 0
                                    

Chłodne górskie powietrze wypełniało jej nozdrza, gdy wchodziła wąską dróżką na zbocza Matki Deszcz. Za nią podążał Qualpa, stary kapłan o twarzy tak pomarszczonej, że ciężko było rozpoznać w niej jakiekolwiek emocje. Starzec miał już trudności w wychodzeniu na szczyt, lecz starał się, by nikt tego nie zauważył. Procesji towarzyszyło też dwóch śpiewaków, którzy zawodzili pieśń pochwalną ku czci słońca – melodię wolną, śpiewaną wysokim głosem.

W samym centrum pochodu znajdowała się Raya, sześcioletnia dziewczynka, z której powodu odbywała się ta wyprawa. Zanim wyszli w góry wybrano ją spośród dziesiątek innych dzieci ze wszystkich prowincji imperium. Uznano, że to ona jest idealna i że Matka Deszcz ucieszy się ze swojej nowej służki. Podczas drogi dziewczynka była milcząca, lecz jeszcze w mieście dała się poznać jako nad wyraz bystra jak na swój wiek. Była nieco pulchna, miała duże brązowe oczy i piękny głos. Qualpa prędko pojął, że to ona winna być wybrana.

Dziewczynkę obdarowano hojnie złotymi przedmiotami podczas ceremonii na głównym placu miasta, a ją samą pobłogosławił osobiście boski władca. Nie pozwolono jej pożegnać się z rodzicami, by nagły przypływ emocji nie utrudnił nadchodzącej podróży. Noc spędziła samotnie w pobliżu dziedzińca kapłańskiego, a następnego ranka na Matkę Deszcz wyruszył uroczysty pochód, w którym brały udział setki osób. Przez pierwszą część drogi Rayę niesiono w lektyce, lecz gdy trasa zaczęła się robić zbyt stroma i wąska, dziewczynka musiała zejść. Wielu uczestników uroczystości w tym miejscu musiało też zakończyć swój udział. Na szczyt mogli wejść tylko wybrani. Ponadto droga była trudna i wyczerpująca, więc nie każdy byłby w stanie ją przebyć. Chisqui uważała za cud i dar od bogów, że kapłan wciąż jest w stanie wejść na górę, mimo podeszłego wieku.

Przed oddzieleniem się od tłumu Qualpa podniósł Rayę i pokazał ją zebranym. Następnie wyruszyli w górę, już w mniejszym składzie. Chisqui należała do asysty honorowej. Wybrano ją do tego zadania na podstawie wróżby z wnętrzności lamy. Jasne było, że takie zadanie może spełnić tylko osoba z rodu boskiego władcy, lecz sam ród królewski miał wiele rozgałęzień, więc osób mogących podjąć się asysty było wiele. Chisqui pierwszy raz uczestniczyła w sposób pełny w uroczystościach Święta Wiatru. Zazwyczaj widziała je tylko z daleka i tylko do chwili dotarcia do zboczy góry – tak jak wszyscy inni, którzy nie byli uprawnieni do pójścia dalej. W dzieciństwie, rzecz jasna, nigdy nie wybrano jej na służkę Matki Deszcz, mimo że kilkukrotnie była rozważana do objęcia tej roli. Gdy miała osiem lat niemal została wskazana, jednak ówczesny boski władca rozkazał zabić kolejną lamę, by przekonać się, czy wróżba na pewno została dobrze zrozumiana. Kapłani nie znaleźli potwierdzenia, więc ostatecznie służką bogini została dziesięciolatka ze wschodnich rubieży kraju. Ponieważ Chisqui nigdy dotąd nie była służką ani członkiem asysty, tego dnia pierwszy raz wchodziła na świętą górę. Czuła z tego powodu dumę i podekscytowanie, lecz była również nieco poddenerwowana. Chciała, żeby wszystko przebiegało jak najlepiej.

Chisqui miała dwadzieścia lat. Jej pociągła twarz była pocięta wiatrem, a niemal czarne oczy bystre i często zmrużone – jak gdyby ciągle czegoś szukała. Tego dnia miała na sobie czerwoną pelerynę z wełny alpaki oraz piękną kolorową czapkę w geometryczne wzory, która miała uchronić od mrozu jej uszy i policzki. Wyglądała w tym stroju niezwykle godnie – tak jak przystało na osobę z królewskiego rodu. Żałowała jedynie, że buty, które wybrała – piękne i godne tak wielkiej uroczystości – nieco przeszkadzały jej w wychodzeniu na górę.

Zresztą, cała procesja była bardzo kolorowa, każdy w niej idący nosił barwne, pięknie zdobione stroje, co wspaniale kontrastowało ze smętnymi i chłodnymi zboczami gór, które w wyższych partiach pokrywał śnieg. Matka Deszcz była smutna, więc należało ją rozweselić. Darem miała być oczywiście mała Raya, która wniesie w królestwo Matki dziecięcą radość.

Cesarz i Król (tom I serii "Królowie końca")Where stories live. Discover now