Nie jestem sam?

13 2 2
                                    

Zaczynałem czuć się dziwnie we własnym domu. Odkąd zwróciłem uwagę na dziwne uczucie w kuchni - wrażenie bycia obserwowanym wciąż do mnie wracało. Zapewne sobie po prostu coś wymyśliłem i jako że nie mogę zobaczyć czy coś mnie nie obserwuje... nie mogę sobie tej głupoty wybić z głowy. 

Później zanotowałem więcej nietypowych faktów... bo im bardziej się na tym skupiałem tym więcej zacząłem zauważać. Deska toaletowa ostatnio była podniesiona pomimo że zawsze ją zamykam. Dom trzaskał bardziej niż zwykle pomimo, że nie padało ostatnie parę dni. Kiedyś bałem się trzasków w ścianach, strzelania drewnianej podłogi. Przyjaciele w końcu jednak wytłumaczyli mi że dom pracuje i nie powodów do obaw. Zaczynałem mieć co do tego wątpliwości. Być może od początku mi się nie wydawało? Do tego zdarzało mi się czuć ten dziwny zapach... nieczęsto ale jednak. Nie spodziewałem się, że mam w mieszkaniu bałagan. Wszystko po sobie sprzątam, a raz z miesiącu zatrudniam Baśkę, która robi jak ona to mówi "deep clean" i wszystko lśni. Była u mnie zaledwie tydzień temu. 

Przed kolejnym nerwowym klientem poszedłem po coś do przekąszenia. Musiałem zajeść te myśli nie miałem innego wyboru. Miałem otworzyć półkę z przekąskami jednak po drodze... nabiłem się bokiem w wystający przedmiot. Jęknąłem głośno ale raczej z zaskoczenia niż bólu. Nigdy nie zdarzyło mi się zostawić półki otwartej. Dotknąłem jej obiema dłońmi. Półka ze sztućcami. Była wysunięta. A byłem pewny że ja tego nie zrobiłem. Poczułem jak oblewa mnie fala przerażenia.

***

Po raz kolejny niemal biegłem torując przed sobą miejsce laską. Liczyłem na to, że na nikogo nie wpadnę. Po nowym odkryciu tylko czekałem kiedy skończy się mój czas pracy. Ubrałem się jak człowiek i ruszyłem w stronę kawiarni. To było jedyne miejsce mogłem z kimś pogadać, a musiałem! 

Wbiegłem po schodach trochę zbyt pewnie siebie i zderzyłem się ramieniem z progiem drzwi, dzwonek w wejściu cicho zadzwonił mi nad głową. Zrzuciłem z siebie płaszcz i odwiesiłem go razem z moją laską.

-Rany spokojnie, jeszcze nam się ciasto nie skończyło. - usłyszałem śmiech Tomka zza lady. Bardzo dobrze że akurat on był na zmianie. Podejdzie do tego rzeczowo i na pewno mi coś doradzi, poza tym jest bardzo uduchowioną osobą, nieraz opowiadał mi ciekawe historie o możliwych zaświatach. -Siadaj Sam, nałożę Ci ciasto marchewkowe z cynamonem. Uwierz mi warto. W końcu zaczęli robić jesienne wypieki. Jeszcze tylko czekam na dyniową tartę i mogę oficjalnie zacząć jesień. - Usiadłem przy barze łapiąc oddech po szybkim spacerze. Poczułem zapach czekolady i cynamonu gdy tylko Tomek otworzył lodówkę z ciastami. Dodatkowo w całym lokalu czuć było ciemny zapach imbiru z zapachowych świeczek. Zawsze lubiłem jak bardzo dbali w tym miejscu o zapachy. 

-Dzięki, nieco cukru się przyda. - mruknąłem. - I kawa, bo jedziemy potem na basen. 

-Jasne. - Usłyszałem przed sobą stuknięcie talerzyka, a potem młynek zaczął buczeć zagłuszając na chwilę muzykę. Wziąłem do ust kawałek ciasta. Faktycznie było warto, puszysty marchewkowy biszkopt rozpływał się w ustach. - Więc co dzisiaj zajadasz? Nadal tego typka który...?

-Nie, nie... - nie pozwoliłem mu skończyć. - To coś o wiele, wiele straszniejszego. - Zacząłem bawić się widelcem i czekałem aż będę mieć jego pełną uwagę. Ekspres po cichu nalewał kawę. 

-Straszniejszego? No tak, mamy wrzesień... - mówił tyłem do mnie i jego słowa zlewały się ze spieniaczem do mleka. 

-To poważna sprawa. - zaznaczyłem unosząc przed sobą znacząco widelczyk. Nie wiedziałem czy dostrzegł mój gest, ale mój ton go rozbawił. 

-Dobrze. - Filiżanka uderzyła o blat przede mną. - Pełna powaga. Słucham Cię. - Dokładnie tego się spodziewałem. Ulżyło mi, wiedziałem że jemu mogę się zwierzyć i postara się szczerze przeanalizować moje słowa. 

-No więc... - wziąłem głęboki oddech. - Mam pewnego gościa w domu. Mam wrażenie, że spodziewałem się tego już wcześniej, ale nie brałem tego tak na prawdę pod uwagę, a czuje że... 

-Gościa? Przenocowałeś jakąś randkę i nie chce wyjść? - Prychnąłem słysząc ten pomysł. W życiu bym nie zaprosił nikogo do siebie! 

-Nie! Zwariowałeś!? Jest o wiele gorzej... zauważyłem że... - Nie wierzyłem że w końcu mówię to na głos. - Nawiedza mnie duch. - Odpowiedziała mi cisza więc uniosłem obie ręce przed siebie w geście obrony. - Daj mi dokończyć nim coś powiesz. Mój dom zawsze nieco skrzypiał, ale teraz te dźwięki są mocniejsze, może coś się przebudziło bo niektóre półki same się wysuwają. Dzisiaj wpadłem na jedną z nich. Była otwarta, a jestem pewny że ją zamknąłem. Poza tym na przykład puszka w zlewie sama się przewraca no i jeszcze jedno! Pamiętasz jak w tych wszystkich horrorach zwiastunem złej energii jest chłód albo przykry zapach. Nie uwierzysz ale na prawdę dziwny zapach ostatnio czuję w różnych punktach domu. - Z powagą pokiwałem głową. Gdy wyliczyłem mu wszystko o czym myślałem dzisiaj... wiedziałem że mam rację. Tylko co ja mam teraz zrobić? Zalać dom wodą święconą? Odwalić egzorcyzmy? 

-Ekhm... Samuel. - Przyjaciel odezwał się do mnie pełnym imieniem. - To brzmi faktycznie bardzo dziwnie, ale wydaje mi się, że na wszystkie zwiastuny demonów w twoim domu można znaleźć jednak logiczne wytłumaczenie. Daj mi chwilkę, muszę podejść do stolika. Pomyślę nad tym. - Usłyszałem jak poszedł po zamówieni. Zacząłem bawić się widelcem po talerzyku i upiłem łyk kawy. Nie mogło być inaczej niż założyłem. Starałem sobie przypomnieć jeszcze coś nietypowego. Zapomniałem mu powiedzieć o  tym że zła energia mnie obserwuje. Moment, może wcale to nie jest taka zła energia skoro nic mi nie robi. Być może po prostu to jakaś obecność po moich rodzicach? Może sprawdzają jak sobie bez nich daję radę? 

-Czuję się obserwowany - dodałem słysząc jak wszedł znowu za bar i lać piwo. Szkoło cicho stuknęło o nalewak. - Może to nie jest żadna zła energia czy coś. Może to wiesz... - nie dokończyłem czując nagle lekkie zawstydzenie że zamierzam mu opowiedzieć o martwych rodzicach.

-A może dom skrzypi bardziej bo bardzo spadła temperatura w ostatnich dniach. - Zaczął a ja raptownie pokręciłem głową. To nie może być takie proste. - Szafkę mogłeś zostawić otwartą przez roztargnienie lub po prostu może zepsuła się szafka i nie domyka się jak powinna. Kiedy robiłeś kuchnię? 

-Nie robiłem... - zastanowiłem się. Spróbowałem sobie przypomnieć kiedy ojciec robił ją na nowo pod moje oczy. -Z dziesięć lat ma...- mruknąłem pod nosem.

-Widzisz!? - zatriumfował Tomek. - Daj mi chwilę. - Usłyszałem jak jego kroki oddalają się z pełną tacą zamówionego alkoholu i ciast. 

-No a co z tym zapachem? - zapytałem gdy wrócił za bar. 

-Może czujesz coś z podwórka? Ktoś zrobił Ci psikusa albo gdy Cię nie było jakaś wrona uderzyła w okno i zdechła pod oknem?

-Ugh! Fuj!  - jęknąłem i wyobraziłem sobie rozkładające się zwłoki w moim ogrodzie. Zapach jednak w niczym nie przypominał padliny, nie miałem pojęcia z czym mi się kojarzy, ale wolałem o tym nie myśleć. Ani nie roztrząsać już tego tematu. - Dobra, pewnie masz rację, wiesz że mam talent do wymyślania problemów.

-To twój dar. - zamruczał chłopak i poczułem jak rozczochrał mi  włosy. Roześmiałem się i zrobiło mi się ciepło na ten przyjacielski gest. - Przynajmniej nie jest nudno. 

IntruzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz