Zapachy owoców

20 1 1
                                    

Tylko czekałem aż drzwi za nim się zatrzasnął. Pomimo małej wpadki z otwartą szafką miałem znakomity humor. W końcu mogłem zostać sam i być nieco głośniej! W dodatku było jeszcze jasno. Musiałem wrzucić w siebie coś ciepłego. Nastawiłem czajnik i wyjąłem sobie kubek. Marzyłem o kawie, nawet jeśli miałbym nie spać w nocy miałem to gdzieś. Tęskniłem za tym smakiem, nawet mi nie przeszkadzało to, że po pierwszym łyku chęć zapalenia papierosa będzie jeszcze bardziej wiercić mi dziurę w brzuchu. Wyjąłem miseczkę i sięgnąłem do półki po najdalej włożoną zupkę chińską "złoty kurczak". Bębniłem palcami w kuchenny blat. Postanowiłem w razie gdyby jednak po coś się cofnął uchylić kuchenne okno. Niech zapach jak najszybciej wywietrzeje pomodliłem się w duchu. 

Kiedy już zaspokoiłem apetyt na ciepły posiłek umyłem po sobie naczynia, wytarłem i odłożyłem na miejsce jakbym w ogóle ich nie dotykał. 

Czas na prysznic. Chyba zrobiła się ze mnie miękka klucha bo niemal łzy szczęścia napłynęły mi do oczu na myśl o ciepłej wodzie. Nóż i portfel położyłem na umywalce, a ubrania zwinąłem razem z zamysłem wrzucenia ich do pralni. Jeśli ich nie odzyskam... trudno. Nie miałem przywiązania do ciuchów. Wskoczyłem po prysznic i spędziłem tam z piętnaście minut. Dwa razy umyłem włosy, a do ciała użyłem nawet peelingu arbuzowego. Szokowało mnie nieco że wszystkie jego kosmetyki są obłędnie owocowe. Dlatego może tak wyjątkowo pachniał. Nie ciężkimi męskimi perfumami do czego byłem przyzwyczajony ale... bananowo brzoskwiniowo? Sam nie wiedziałem, każdy płyn był zapachu innego owocu. A mydełka są różane - przypomniałem sobie. Ciekawe preferencje u mężczyzny. Może nie widzi co wybiera? Zastanowiłem się osuszając swoje ciało. 

Owinąłem się ręcznikiem i zaniosłem ubrania do pralni. Nareszcie miałem w dupie że drzwi skrzypią. Wrzuciłem rzeczy na sam dół kosza na pranie i poszedłem do pokoju chłopaka. Ubrałem losowe bokserki i skarpetki w grochy potem chwyciłem losowe spodnie i... nie byłem w stanie ich na siebie wcisnąć. No tak... niby był podobny do mnie jeśli chodzi o wzrost, ale nogi miałem bardziej rozbudowane. Z dna szafa udało mi się wygrzebać dres, nieco opinał mi się na tyłku i udach, ale jebać to. Nie miałem za bardzo wyboru. Przejrzałem kolorowe T-shirty i w końcu z jęknięciem zawodu wrzuciłem na siebie jedyny szary... ale z tęczowym nadrukiem "Friends". Cóż, on i tak mnie w tym nie widzi. Nie było to pocieszające. 

Resztę wieczoru zacierałem ślady. Przewietrzyłem porządnie łazienkę, wytarłem prysznic od wody i wreszcie zrelaksowany wyłożyłem się na kanapie. Robiło się ciemno i brało mnie spanie, a jego nadal nie było. Wolałem nie zasypiać przed nim, tym bardziej na kanapie. Ale moje myśli niebezpiecznie wracały do dnia ucieczki... do tego jak mocno zaciskałem dłoń na nożu, jak zbielały mi palce, jak bardzo przeraźliwy był krzyk i jak szybko krew może rozlewać się po podłodze. Potrząsnąłem głową i włożyłem rękę pod koszulkę, przejechałem boleśnie paznokciami po skórze zostawiając czerwony ślad, skupiłem się na lekkim pieczeniu. Ciekawe jak mój współlokator ma na imię. Powinienem zerknąć mu w nocy do portfela, tak najłatwiej będzie mi się dowiedzieć. 

W końcu drzwi wejściowe się otworzyły. Podniosłem się po cichutku. Chłopak ruszył prosto do łazienki, oczywiście po ciemku. Dłuższą chwilę brał prysznic, a potem w samych bokserkach ruszył do swojej sypialni. Czułem się dziwnie obserwując go, ale nie mogłem się już powstrzymać. Ekscytowało mnie to. Chciałem widzieć jak wygląda jego życie, obserwować jego zwinne kroki po domu pomimo że nie ma widzi gdzie są drzwi. Cały układ przecież zna na pamięć. Lubiłem w ciągu dnia obserwować jego miny, jak zaczyna nucić i kołysać się w rytm muzyki. Spośród wszystkich ludzi których znałem był najbardziej pozytywną osobą, a nie znałem go jeszcze przecież aż tak dobrze.

Stałem przed jego łóżkiem i wpatrywałem się jak mocno podciąga kołdrę pod szyję i wpatruje się w sufit. Choć zapewne nie wpatrywał się w nic, tylko o czymś mocno myślał. Jego brwi były lekko ściągnięte, oddychał głęboko. Może powinienem dać mu spokój? Starałem się zrobić cichutki krok w tył by wyjść z pokoju, a wtedy... podłoga skrzypnęła. 

- Aaah! - blondyn krzyknął w łóżku i podskoczył przerażony. Wciągnąłem powietrze i stanąłem nieruchomo, bardziej przeraził mnie jego krzyk niż skrzypnięcie podłogi. Nie widział mnie... nie widział mnie... powtarzałem sobie w głowie. - Mama? 

Co kurwa? To on z kimś mieszka?

-Nie życzę sobie żebyś tutaj przychodziła! Jutro poświęcę cały dom! - krzyknął w kierunku gdzie przed chwilą stałem. Potrzebowałem paru sekund by zrozumieć co miał na myśli i musiałem zagryźć palec by nie wybuchnąć śmiechem, ugiąłem się lekko w pół czując jak mięśnie brzucha napinają mi się z rozbawienia. Myśli że jestem duchem? - Nie boję się! - Krzyknął znowu, ale jego głos nadal mocno drżał z przerażenia.

Z trwogą zauważyłem że wstaje z łóżka i idzie w stronę miejsca gdzie przed sekundą stałem machając rękoma jakby odganiał muchy. Musiałem zrobić jeszcze jeden krok odsuwając się od niego. Podłoga ponownie skrzypnęła, z jego gardła wyrwał się jeszcze głośniejszy krzyk przerażenia. W dwóch długich susach wrócił na swoje łóżko i w sekundzie znalazł się cały pod kołdrą. 

Stałem bez ruchu w szoku mrugając oczami wlepionymi w zwinięty kłębek kołdry. Nie mogłem przyswoić tego co się właśnie wydarzyło. Tego co właśnie zobaczyłem. Jeszcze piszczało mi w uszach od jego głośnego krzyku. Nie mogłem uwierzyć że szybciej uwierzył w ducha niż... że po jego domu chodzi intruz. 

Odczekałem jeszcze trochę i po cichu wyszedłem tyłem z pokoju, po czym schodami wróciłem na swój dywan w salonie. Cieszyłem się nieco z jednego... najwyraźniej nikt go w życiu tak nie skrzywdził skoro bał się bardziej nadprzyrodzonych zjawisk niż ludzi. Ale rosła we mnie powoli obawa... jeśli on miał wątpliwości co do tego czy nie jest sam... mógł niebawem kogoś poprosić by sprawdził dla niego dom. Chciałem tutaj zostać jeszcze choć parę dni nim będę musiał wrócić do rzeczywistości, a może do więzienia? Nie chciałem o tym myśleć. Marzyłem o papierosowym dymie nim poczułem jak stopniowo dopada mnie sen. 

IntruzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz