Rozdział 1.

204 20 2
                                    

Wysiadając z samochodu, byłem mega przerażony. Nie wiedziałem co mnie czeka w tej szkole, jak się zachowywać, z kim będę miał do czynienia. Bo w końcu, nie jestem taki zły, a na pewno nie taki, by tu trafić. Tu naprawdę trafia trudna młodzież, która zadarła mocno z prawem, bądź jest bardzo zdemoralizowana. W tej szkole 'Elitarnej szkole dla trudnej młodzieży' z tego co sprawdziłem, jest duży rygor i mega parcie na dobre zachowanie. Ale czytając na różnych forach, dowiedziałem się też, że uczniowie mają ciśnienie na bójki, wyzywanie, dokuczanie nauczycielom, sobie nawzajem i nowym... Przede wszystkim nowym. Czułem się z tą myślą źle.
-synu, nie zawiedź nas i nie wylatuj po pierwszym dniu- wyrwał mnie z zamysłeń ojciec, który zdążył wysiąść w celu odprowadzenia mojej osoby na rozpoczęcie roku. Stał taki dumny z siebie w tym perfekcyjnym looku tj. Dopasowany garnitur do jego wysokiej sylwetki, z czerwonym krawatem i okularami- jak na biznesmena przystało. Był taki zadowolony, że zgodziłem się na tą szkołę. A ja? Ja tak naprawdę wybrałem mniejsze zło... Przez tą sytuację z narkotykami, sprawa o zgodę na to miejsce toczyła się do połowy wakacji, od początku czerwca... Od tej głupiej zemsty tego dupka! Dlatego zaczynam od początku roku. Podejrzewam że najgorszego roku w moim życiu.
Tym bardziej, że będę w tym dziadowskim internacie. Jeszcze gorzej. W pokoju z trzema innymi chłopakami... I nie wiem czy to dobrze, czy źle, ale nie wiem z kim, a więc co za tym idzie, za co tam są... Wolałem chyba nie wiedzieć.
-dobrze Aiden, ja będę już jechał, mam ważne spotkanie z inwestorem. Twoje rzeczy powinny być już w pokoju, wczoraj podwiózł je mój szofer. No... To powodzenia i nie przynieś nam wstydu okej?- powiedział to do mnie, ale patrzył się na swój telefon- nie chce słyszeć żadnych skarg!
- Tak tato, zrozumiałem- odpowiedziałem , po czym ojciec wsiadł do auta i odjechał. Tak po prostu. Nawet nie podał mi ręki na pożegnanie, ani nic. To trochę...zabolało? Tak, chyba tak.
Ale to i tak lepsze pożegnanie niż z matką. To było najdziwniejsze... Nie odzywała się do mnie praktycznie wcale. Gdy wyjeżdżałem, nie powiedziała nic. Siedziała na kanapie, odwróciła się tylko na chwilę w moją stronę i zgromiła mnie tymi swoimi blyskotliwymi i zimnymi oczami. Trudno było to wytrzymać. Powiedziałem tylko 'cześć' i wyszedłem do samochodu. A teraz stoję przed bramą , za którą znajduje się brukowany plac prowadzący do wielkich drzwi szkoły.
-Dobra, czas na najgorsze- powiedziałem nerwowo sam do siebie i ruszyłem w stronę wejścia.

*******
Cześć, pierwszy rozdział krótki, ale zaczynam pisać dopiero i wgl jest to mój debiut, więc mam nadzieję że będzie coraz lepiej.

Byłabym wdzięczna za każdą ocenę tego, co pisze. Pozdrawiam serdecznie xx

My Bad GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz