Selcor zniknął, a z nim wszelkie próby Kreatorów stworzenia życia. Alathor cieszył się, ze pozbył się najbardziej buntowniczego z Kreatorów. Sprawiło to, że żadne z nich nie kwestionowało już jego przywódczej pozycji, w której czuł się teraz dobrze jak nigdy do tej pory.
Pallier również nie mógł aspirować do tej roli. Po oszpeceniu i odkryciu własnych ograniczeń zaszył się w swoim pałacu i praktycznie z niego nie wychodził.
Tiatha była całkowicie zakochana w Nieznanym i to bardzo mu odpowiadało. Mężczyzna w końcu miał wszystko. Piękną kobietę, władzę i... nie, brakowało mu jeszcze jednego, czegoś, czego obsesyjnie teraz pragnął, a o czym dowiedział się dopiero kiedy nieopatrznie zrobił to Selcor.
Chciał tworzyć życie. Nie rozumiał czemu Kreatorzy to potrafili a on nie. Może po prostu sam kosmos nie chciał by on, anomalia, tworzył kolejne anomalie, coś ze starego kosmosu.
- O czym myślisz? - spytała Tiatha, wtulona w ciało swojego kochanka.
- O niczym - skłamał mężczyzna. Po chwili jednak spojrzał jej prosto w oczy. - O tobie - skłamał znowu. Chociaż właściwie nie.
- Gdzie byłeś wczoraj? - spytała nagle. Alathor nie odpowiedział. Szczerze powiedziawszy miał nadzieję, że kobieta o to nie spyta. Nagle poczuł, jak jej noga ociera się o jego ciało.
- No przepraszam - dodała i uśmiechnęła się. Była teraz tak piękna, że był gotowy zrobić dla niej wszystko. Pogładził ją po włosach.
- Byłem na Nowej Ziemi - odpowiedział.
- Gdzie?
- To taki mój nowy projekt, na boku, pokażę ci go kiedyś - stwierdził mężczyzna.
- Czy Ziemia to nie była planeta z której pochodzisz? - spytała.
Przytaknął.
- Chcesz ją odbudować?
- Nie, nie dam rady - przyznał mężczyzna.
- Dlaczego?
- Ziemia została zniszczona tak dawno temu, dawniej niż jestem to w stanie określić, a ja... jestem tylko człowiekiem. Moje wspomnienia zaczęły się zacierać. Jak zdjęcia, które zaczynają blakniąć... cholera, przecież nie wiesz o czym mówię prawda?
- Po części wiem, chociaż ja pamiętam wszystko - odpowiedziała. - Czy... chciałbyś ich ożywić?
- Kogo?
- Ludzi - powiedziała, a Nieznany zacisnął zęby. Tak, marzył o tym, zrobił nawet formy, zwierząt, ludzi, posadził drzewa, wyhodował krzewy. Zrobił to z całą swoją mocą i całym swoim kunsztem, ale nic z tego nie żyło, nic z tego nie było prawdziwe. Wszystko to była jedynie marna imitacja, atrapa, a Nowa Ziemia, podobnie jak obecnie stara, była martwa.
- Alathorze... - zwróciła się do niego Tiatha.
- John - przerwał jej.
- Słucham?
- Tak mam naprawdę na imię, takie imię nadała mi matka i takie nosiłem, kiedy żyłem na Ziemi, John - wyjaśnił Nieznany, używając tego imienia po raz pierwszy w tym wszechświecie.
- To bardzo ładne imię - oznajmiła.
- Bardzo pospolite.
- Może kiedyś, ale nie tutaj. Miałeś kiedyś... kogoś już?
- Tak, moja dziewczyna nazywała się... chyba, tak, Ava, tak, tak się nazywała.
Nastała chwila milczenia. John, Nieznany, Alathor patrzył w sufit, nie myśląc o niczym konkretnym. Po chwili wrócił myślami do pokoju. Spojrzał na ukochaną i nakrył ich oboje kołdrą.
CZYTASZ
Nieznany
HorrorHej, nazywam się Radosław Gryczka i chciałbym zaprosić Was bardzo serdecznie na mój autorski projekt pt. "Nieznany". Konwencja to sf, odpowiedź na pytanie co stałoby się gdyby komuś udało się przetrwać zagładę wszystkiego, kiedy stary kosmos odszedł...