wiesz, że gdy słyszę twoje imię, to czuję dreszcz, nawet jeśli nie jest mowa o tobie?
wiesz, że wciąż mam te krzyki, wyzwiska, ból i cierpienie w głowie?
nikomu więcej nie zaufam, bo ty i moja przyjaciółka byliście w zmowie.
nikomu więcej nie zaufam, bo mówiłeś, że będziesz przy mnie w zdrowiu i chorobie.
nie licz na przebaczenie, już nie ze mną te numery.
nie licz na przebaczenie, nie jesteśmy bohaterami romantycznej ery.
nasza miłość była toksyczna, nasza miłość nie była czysta.
dlatego dziś, chcąc nie chcąc, muszę ci to powiedzieć: dziękuję.
już wiem, jak mocno ból w serce kłuje.
dlatego ten krótki utwór dedykuję tobie, aniele śmierci.
tak w ogóle to odzyskałam do życia chęci.
może cię to nie interesuje, ale co mi tam, i tak ci opowiem.
pewnie ciebie już nie ma, nie czytasz tego listu, wiem.
ale i tak potrzebuję wylać emocje na kartkę.
ostatnio wyobrażam sobie moją matkę,
która by żyła, gdybyś jej nie zabił.
wyobrażam sobie dawną siebie, która by żyła, gdybyś jej nie bił.
ale i tak dziękuję! dzięki tobie mogę nazwać się w pełni dobrym człowiekiem,
bo kto nie zasmakował w świecie goryczy,
ten nie zazna w niebie słodyczy.
dziękuję, diable.
początek września, 22 r.
