IV

626 28 2
                                    

- Chodź, pokażę ci mój pokój! - Zawołał chłopiec, ciągnąc Aleksandra za rękę. Mężczyzna, nie mając wiele do gadania, poszedł za nim. Weszli do pokoju, który kiedyś robił za pokój gościnny. Stało w nim dziecięce łóżko, biurko i niewielka komoda. Poza meblami, młody miał mnóstwo zabawek. Ściany były obwieszone rysunkami oprawionymi w ramki. Był to naprawdę potulny, dziecięcy pokój. Konstancja naprawdę się postarała. Nad biurkiem wisiały dwa zdjęcia. Jedno przedstawiało Kajtka z Konstancją, trzymającą go na rękach, a drugim było zdjęcie zrobione na jednej z wielu imprez, na jakie Kosta z Aleksem chodzili za czasów szkolnych. Na zdjęciu obydwoje stali w ogrodzie, Kosta w za dużej bluzie chłopaka, a Aleks stał za nią, przytulając ją od tyłu. Aleks uśmiechnął się do tego zdjęcia, zapominając na chwilę o całym świecie. - Brakuje mi tylko dwóch. - Z nostalgii wyrwał go głos pięciolatka. - Z tobą i z wami dwojga. - Chłopiec zmarszczył brwi na swoje słowa. - Dwoje? - Próbował dalej.
- Oboje. - Zaśmiał się Aleksander, głaszcząc młodego po głowie.
- Kajtek, jadłeś coś u babci? - Do pokoju weszła Konstancja.
- Jadłem. - Odpowiedział chłopczyk, szukając czegoś w szufladzie swojego biurka. - Ale babcia Ania nie chciała mi zrobić naleśników. - Dodał, lekko naburmuszony.
- Skandal. - Zaśmiała się Konstancja, patrząc z politowaniem na syna. - Zaraz ci zrobię. - Dodała, wychodząc z pokoju. Aleksander, korzystając z nieuwagi pięciolatka, również wyszedł z pokoju, kierując się do kuchni, gdzie Kosta robiła naleśniki.
- Udał nam się, co? - Zapytał, opierając się obok dziewczyny o blat.
- Jest przeuroczy i przezabawny, to fakt. - Odparła z uśmiechem, wylewając porcję ciasta na patelnię. Po chwili naleśniki były gotowe, więc Konstancja zaniosła je Kajtkowi do pokoju. Wróciła do kuchni, usiadła na stołku barowym przy wyspie kuchennej i zaczęła przeglądać coś w telefonie. - Gdzie będziesz mieszkał, jak wrócisz? - Zapytała, odrywając się od ekranu i odwracając w stronę bruneta, który stał koło niej.
- Nie wiem, coś sobie znajdę. - Mężczyzna wzruszył ramionami. - A co? - Zapytał po chwili.
- Kajtek by się ucieszył, jakbyś go do siebie zabierał. - Powiedziała kobieta. - Może i zachowałeś się jak kutas, ale wiem, jak to jest wychować się bez ojca. - Zrobiła chwilę przerwy. - Nic przyjemnego.
- Mógłbym też przychodzić tutaj, jak nie masz nic przeciwko. - Powiedział Aleks podchodząc do niej. Stał na tyle blisko, że mogła poczuć jego perfumy. Całe życie te same. Konstancja poczuła, jak jej oddech staje się coraz cięższy, kiedy wpatrywała się w oczy bruneta. W brzuchu poczuła jednocześnie motyle i nieprzyjemne ukłucie.
- Czemu miałabym? - Prawie wyszeptała, nie mogąc wydusić z siebie nic więcej. - Pewnie sam cię zacznie zapraszać, kwestia czasu. - Dodała, gdy ich twarze dzieliły centymetry. Aleks jedną ręką złapał podbródek kobiety, lecz w momencie, gdy ich usta miały się spotkać ona odwróciła głowę. - To... Chyba nie jest najlepszy pomysł. - Powiedziała, chowając włosy za ucho. Brunet lekko speszony odsunął się od niej. Niezręczną ciszę przerwał Kajtek, wybiegający ze swojego pokoju.
- Patrzcie co narysowałem! - Zawołał, biegnąc w ich stronę z kartką w dłoni.
- A zjadłeś naleśniki? - Zapytała Konstancja, gdy Aleks odbierał od małego kartkę.
- Nie... - Odpowiedział zakłopotany chłopczyk. - Już idę! - Zawołał i pobiegł z powrotem do swojego pokoju.
- Urocze. - Powiedział brunet, pokazując Konstancji obrazek. Na kartce znajdowała się cała ich trójka, trzymająca się za ręce. Nad głowami były podpisy, wymalowane koślawymi literami. - Nie spodziewałbym się, że pięciolatek będzie umiał pisać.
- To mądre dziecko, na pewno nie po tobie. - Odparła Kosta ze śmiechem.
- Dzięki. - Odparł Aleks, również się śmiejąc.

𝑐𝑜𝑑𝑎 | 𝑓𝑢𝑘𝑎𝑗 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz