VIII

626 27 2
                                    

- Muszę siku! - Zawołał Kajtek z tylnego siedzenia samochodu.
- Trzeci raz w ciągu godziny? - Zapytała z politowaniem Kosta. - Wrócimy, to pójdziemy do pani doktor. - Dodała, odwracając się w stronę syna.
- Nie trzeba. - Odpowiedział szybko chłopiec. - Tylko żartowałem. - Dodał, biorąc do ręki książeczkę, którą zabrał z domu.
- Nie będę się zatrzymywał, bo ty się nudzisz, młody. - Odezwał się Aleksander. - Im szybciej dojedziemy, tym szybciej wysiądziesz.
- No dobra. - Westchnął chłopiec, poddając się w tej dyskusji. - Mogę telefon? - Zapytał po chwili.
- Muszę nawigować tatę, dam ci, jak będziemy blisko Warszawy. - Odpowiedziała synowi Kosta.
- A pojedziemy do twojej pracy? - Zapytał chłopiec, wpatrując się w mamę.
- Jasne. - Przytaknęła mu kobieta. - Jak będziesz grzeczny.

- Mamo, pośpiesz się! - Mały Kajtek ledwie wysiadł z samochodu, już ciągnął Konstancję za rękę do studio.
- Kajtek, to nigdzie nie ucieknie. - Zaśmiała się ruda. - Nie musimy tak pędzić.
- Wujek! - Zaraz po wejściu do studio mały Kajtek rzucił się Januszowi na szyję.
- No dzień dobry, kawalerze! - Zaśmiał się Walczuk, biorąc chłopca na ręce. - Co u ciebie? Jak w przedszkolu?
- W porządku. - Odpowiedział mały.
- Cześć. - Przywitała się Konstancja, która dopiero teraz weszła do studia. - Kajtek, masz więcej tak nie uciekać.
- Daj spokój, nic by mu się nie stało. - Zaśmiał się Janusz, odstawiając małego na podłogę. - Ale dobrze, że jesteś. Zaczynamy nowy projekt z wytwórnią. Chciałem się tylko ciebie zapytać czy... No wiesz...
- Co? - Zapytała zdezorientowana Kosta, zdziwiona zachowaniem przyjaciela.
- No bo... Będzie tam Aleks... - Odpowiedział zmieszany brunet.
- Dzień dobry! - Ostatni do studia wtoczył się wspomniany Aleksander.
- Co ty tu... Robisz? - Zapytał niemało zdziwiony Janusz.
- Przyjechałem. - Wzruszył ramionami brunet, siadając na kanapie.
- Tata! - Kajtek natychmiast usiadł mu na kolanach, jednocześnie uwieszając na jego szyi.
- Kajtek to twój... Syn?! - Janusz był coraz bardziej zdezorientowany tą sytuacją. - Jak?
- Wujek... - Odezwał się Kajtek, schodząc z kolan ojca. - Nawet ja to wiem, jak powstają dzieci. - Powiedział, po czym wyszedł do drugiego pomieszczenia, gdzie było kilka zabawek.
- Wie? - Zapytał Janusz.
- Nie. - Wzruszyła ramionami Kosta. - Jest na etapie, że przyniósł go bocian. - Dodała ze śmiechem.
- No tak. - Zawtórował jej Janusz. - Zanim zaczniemy, chcę wiedzieć, jak do tego doszło, że nie dość, że znowu jesteście razem, to jeszcze do tego macie razem dziecko.
- To będzie długa historia. - Westchnął Aleks z delikatnym uśmiechem.

- Pamiętajcie, może się kąpać tylko w tym płynie, który wam dałam, od innych dostaje wysypki. - Mówiła Kosta do Magdy i Ewy, które zostawały ze swoimi dzieciakami i z Kajtkiem. - Jeść może wszystko, najbardziej lubi naleśniki...
- Z czekoladą, wiemy. - Zaśmiała się Magda, przerywając dziewczynie. - Nie musisz się martwić, zostawiasz go w dobrych rękach.
- Nie powiedziałbym, że ruda potrafi być taka przewrażliwiona. - Zaśmiał się Matczak, który całej tej sytuacji przyglądał się z boku razem z Januszem i Aleksem. - Jedziemy tylko na kilka dni.
- W dodatku młody zdaje się w ogóle tym faktem nie przejęty. - Odezwał się Janusz. - A na pewno mniej niż ona.
- Musicie ją zrozumieć. - Westchnął Wasiluk, odpalając papierosa. - Od pięciu lat nie zostawiła go na dłużej niż jeden dzień. - Dodał i ruszył w stronę rudej. - Chodź, musimy już jechać. Za kilka dni wrócimy.
- Kajtek, bądź grzeczny. - Westchnęła ruda, kucając przy synu. - Daj buziaka. - Wyciągnęła w jego stronę ramiona, a chłopiec podbiegł do niej i ją przytulił. Ona podniosła go i pocałowała w policzek. - Ładnie się baw z Zosią i Julkiem, dobrze? - Zapytała, kiedy mały wyciągał ręce w stronę Aleksa.
- Będę grzeczny mamo. - Odparł chłopiec, uwieszając się na szyi mężczyzny. - Pa! - Dodał, gdy brunet odłożył go na ziemię.
- Czemu jego to nie rusza? - Zastanowiła się ruda, wpatrując w syna, który pobiegł się bawić.
- Duży jest, poradzi sobie. - Zaśmiał się Aleks. - Chodź, musimy jechać. - Złapał Konstancję za rękę i pociągnął w kierunku swojego samochodu.
- Nie jedziemy moim? - Zapytała ruda, wsiadając na miejsce pasażera.
- Nie. - Odparł brunet, wsiadając za kierownicę. Na tylnych siedzeniach usiedli Mata z Januszem. - Możemy jechać? Wszystko macie?
- Tak jest, szefie. - Zaśmiał się Michał, zapinając pas.
- No to jedziemy. - Odparł brunet, wkładając kluczyk do stacyjki.

𝑐𝑜𝑑𝑎 | 𝑓𝑢𝑘𝑎𝑗 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz