Rozdział 1

25 3 0
                                    

Stary zapach pergaminu unosił się w powietrzu całego pomieszczenia i okropnie podrażniał mój nos. Z każdą kolejną przeczytaną stroną moje oczy robiły się coraz bardziej czerwone, co skutkowało częstszym mruganiem i potokiem łez, które powoli zaczęły spływać z moich oczu. Oderwałem wzrok od starego pisma i spojrzałem za okno na przeciw mnie, przypominając sobie każdy dzień, kiedy to jeszcze przed dołączeniem do akademii spędzałem w zwykłej szkole patrząc się bez celu na tablice w klasycznej ludzkiej szkole. Zapach kredy, który się wtedy unosił i cogodzinny dzwonek zwiastujący przerwę były elementami zwykłego codziennego i beznamiętnego życia, które wtedy wzbudzało we mnie poczucie braku sensu i czasami przyprawiało mnie o stany depresyjne, szczególnie do tych stanów przyczyniali się akurat ludzie, którzy razem ze mną do tej szkoły uczęszczali, jednak ten temat został już przez mój umysł odpowiednio przekreślony i zamazany tuszem w takim stopniu jak ostatnia strona w zeszycie. Zreszta chyba każdy, kto w jakimkolwiek stopniu wyróżniał się od reszty był automatycznie skazany na szydzenie i wielcy „popularni" tylko szukali jakiegoś kolejnego powodu do drwin. Na szczęście to wszystko się skończyło wraz z końcem gimnazjum i listem, który otrzymałem po latach starań i dławiącego stresu w związku z wymaganiami jakie postawili przede mną rodzice i Rada Główna do Spraw Rekrutacji Akademii Sztuk Mistycznych. Doskonale pamiętam jak ostatniego dnia gimnazjum po zakończeniu wróciłem do domu, gdzie czekali na mnie moi rodzice. Wystarczyło jedno spojrzenie w ich stronę a wyrazy ich twarzy mówiły więcej niż jakiekolwiek słowa, ta duma która od nich wtedy biła, była nie do podrobienia. W momencie kiedy tylko spojrzałem na stół i zobaczyłem przed nimi wystający z czarnej koperty biały kawałek papieru, wiedziałem co takiego sprawiło, że ta aura od nich biła z taką siłą.

Od urodzenia rodzice wpajali mi tylko, że jeżeli będę się odpowiednio starał i poświęcał całą swoją uwagę na naukę w szkole oraz odpowiednie kształcenie duchowe to pewnego dnia mogę doświadczyć tego zaszczytnego przywileju i otrzymam list, ktory jest przepustką do wielkiego świata, w którym każde marzenie może się spełnić. Tak też właśnie zrobiłem, skupiłem się jak tylko mogłem na pracy w szkole, a wieczorami zajmowałem się poznawaniem wiedzy, której w zwykłej szkole nie uczą. Każdy jest świadomy świata w którym żyjemy, magia, kosmici i inne byty są obecne i to jest fakt, którego nikt nie neguje, ale to właśnie czarodzieje są odpowiedzialni za ochronę nas wszystkich i każdy, kto chciałby w życiu dokonać czegoś wielkiego, marzy tylko o możliwości kształcenia się w sferze mistycznej.

Jednak pomimo tego, że magia od zawsze jest obecna na tym świecie, nie każdy jednak ma taka możliwość, żeby chociaż w jakimkolwiek stopniu poznać jej tajniki i nauczyć się paru sztuczek. Moja najlepsza przyjaciółka za każdym razem, kiedy w piątkowe południe spędzaliśmy czas w MacDonaldzie na zajadaniu naszego stresu, musiała poddać się odrobinie fantazji i opowiadała co by zrobiła, gdyby udało jej się dostać do akademii. Teraz jej fantazje w końcu się spełniają, ponieważ ona tak samo jak i ja doświadczyła tego zaszczytu i otrzymała list. Zreszta nie wyobrażam sobie, żadnej innej możliwości, sam nie dałbym sobie rady w tym nowym miejscu, a dzięki Lunie nie muszę sobie radzić z tym sam. Co roku do akademii w każdym kraju dostaję się tylko dwadzieścia osób, z czego po pierwszym roku, po odpowiedniej selekcji zostaje zawsze mała garstka.  Nie wiadomo do końca w jaki sposób przebiega selekcja, podobno Główna Wielka Rada Sztuk Mistycznych obserwuje uczniów każdej normalnej szkoły i na podstawie ich zachowania i ocen jakie wykazują i osiągają, wybierają odpowiednie osoby, po czym ich testy osobowości i myślenia, które każdy rok w rok musi rozwiązywać, zostają dokładnie przestudiowane i dzięki temu wiedzą na kim się skupić a na kim nie. Jest to coś na tyle skomplikowanego i niewyjaśnionego, że nikt się tym jakoś nie przejmuje, pomimo tego, że wyniki mogą zmienić ich życie o sto osiemdziesiąt stopni i każdy marzy tylko o tym, jednak gdyby wszyscy się tak mocno tym przejmowali to posiwieliby ze stresu, więc większość stara się żyć jak gdyby od tego nie zależała ich przyszłość, no może nie do końca każdy, bo ja i Luna zawsze dawaliśmy z siebie wszystko i staraliśmy się pokazać z jak najlepszej strony. Kiedy w końcu się udało, poczuliśmy ulgę jakiej nikt, nigdy w życiu nam nie dostarczył.

Oderwałem nagle swoje spojrzenie z okna i natychmiastowo otrząsnąłem się ze wspomnień i spojrzałem jeszcze raz na mój otwarty egzemplarz „Pradawne Runy i ich zastosowanie" i zauważyłem, że od tych dwóch godzin, które tutaj spędziłem przeczytałem tylko dwa rozdziały z siedmiu, które muszę umieć na jutrzejszy egzamin. Przetarłem czoło, poprawiłem włosy i westchnąłem w duchu. Zamknąłem książkę po czym rozejrzałem się jeszcze po bibliotece i zauważyłem, że te kilka osób, które wcześniej siedziały tutaj ze mną musiały juz opuścić pomieszczenie, spojrzałem szybko na telefon i widząc godzinę 19:46 przeklnąłem w duchu, z prędkością spadającej gwiazdy zebrałem swoje śmieci i wybiegłem z sali potykając się o własne nogi, bo przecież moja kondycja nie może mi nigdy pozwolić na spokojny paniczny bieg. Luna wydała mi wczoraj konkretny rozkaz, że o 19:30 mamy się spotkać w naszej ulubionej kawiarnii i przedyskutować temat związany z jej aktualną obsesją do jej nowego obiektu westchnień, co może się wydawać dosyć błahe, biorąc pod uwagę fakt, że ten obiekt westchnień zmienia się co tydzień.

SpectrumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz