Rozdzial 4

8 1 0
                                    

    W domu znalazłem się o wiele szybciej niż sądziłem. Cały czas rozpierała mnie ekscytacja, którą dostarczyła mi tamta epicka scena. Niby ataki kosmitów, czy innych demonów i dziwnych stworzeń, są jakby nie patrzeć, na porządku dziennym, to jednak bycie bezpośrednim świadkiem takiego zdarzenia jest czymś wyjątkowym, przynajmniej dla mnie. Po wejściu do swojego mieszkania zamknąłem drzwi i rzuciłem klucze do koszyczka, który znajdował się w moim przedpokoju. Mieszkanie, które udało mi się wynająć było strzałem w dziesiątkę, opłaty są w miarę znośne, a jako studentowi Akademii przysługuje mi dofinansowanie. Mam do dyspozycji dość spory przedpokój, dwa inne pokoje, kuchnie i łazienkę. Po wejściu przez drzwi znajduje się mały przedpokój, od którego praktycznie odrazu z lewej strony znajduje się przejście do salonu, gdzie umieszczone jest jedno duże okno dające światło na cały pokój, bez problemu udało mi się tutaj zmieścić kanapę ułożoną równolegle do ściany z lewej strony pokoju, szafkę pod telewizor postawiona na ścianie  odrazu przed kanapą, po prawej stronie pomieszczenia znajduje się dość spory stół z krzesłami, a na całej długości ściany z oknem na przeciw wejścia znajdują się liczne donice z moimi ukochanymi roślinami. Po prawej stronie korytarza, są drzwi prowadzące do łazienki, w której znajduje się wanna, umywalka, toaleta i pralka, wszystko co jest potrzebne w standardowej łazience się tam spokojnie mieści. Kompletnie na wprost jest wejście do kuchni, która wyglada jak każda standardowa kuchnia. Natomiast moja sypialnia położona jest po lewej stornie za drzwiami w głąb korytarza. Jest tam niesamowicie wygodne łóżko, duża pakowna szafa na cała ścianę i biurko. Jestem niesamowicie zadowolony z tego mieszkania, mam jeszcze wiele planów w jaki sposób je odpowiednio zagospodarować. I tak, mam tutaj na myśli więcej roślin. Ale na ten moment, fundusze mi na to nie pozwalają.

    Udało mi się ogarnąć po całym dniu, dość późna godzina wskazywała na to, że na jutrzejszych zajęciach będę kompletnie nieprzytomny. Położyłem się na łóżku i wziąłem telefon do ręki, ilość wiadomości i połączeń od Luny jest kompletnie dla mnie niepojęta, w czasie tych dwóch godzin kiedy byłem w amoku tych wszystkich wydarzeń i próbie ogarnięcia się do snu, ona zdążyła zadzwonić siedemdziesiąt pięć razy i wysłać sto siedemnaście wiadomości. Postanowiłem nie odczytywać wszystkich, nie mam na to czasu, w końcu chce być jutro w miarę przytomny. Odpisałem jej tylko, że wszystko jest w porządku i opowiem jej co się wydarzyło, ale to dopiero rano w Akademii. Odłożyłem telefon na szafkę nocną i padłem kompletnie bez sił w objęcia morfeusza.

Jakimś niezwykłym cudem udało mi się wstać i dotrzeć do Akademii na czas. Dzisiaj na szczęście pierwsze zajęcia zaczynam od klasycznej numerologii, dość ciekawy przedmiot, jednak kompletnie nie przydatny w późniejszym etapie życia. Już dawno przestano badać tajniki liczb w magii, bo pewnie uznano, że nie ma to najmniejszego sensu i są o wiele istotniejsze kanony magii, które warto dokładniej zbadać. Na zajęciach z naszej grupy liczącej dziewięć osób, przyszło tylko trzech, oczywiście licząc razem ze mną. Pan Sanderson przywykł już do tego, że nikt nie przywiązuje wagi do jego przedmiotu, ważne jest tylko to, żeby oddać wszystkie zadania na czas i napisać każdy egzamin. Reszta go nie interesuje. Podziwiam tego człowieka za wysoki poziom wyjebania na wszystko, też chciałbym pracować w tak bezstresowym miejscu.
Na zajęciach wynudziłem się kompletnie. Na szczęście udało mi się chociaż troszkę odespać, dodatkowe dwadzieścia minut snu po poprzedniej nocy było jak zbawienie. W chwili kiedy zabrzmiał dzwonek, spakowałem szybko swoje rzeczy i ruszyłem prosto do biblioteki, gdzie zapewne już czeka na mnie Luna. Tutaj w akademii po każdych zajęciach jest pół godzinna przerwa, jest to wielkie ułatwienie, bo dzięki temu, mamy więcej czasu na odpoczynek i relaks naszych umysłów, jedyny minus jest taki, ze dzień w akademii kończy się najczęściej wieczorem.
Udało mi się dotrzeć do biblioteki i szybkim krokiem udałem się na sam jej koniec, gdzie zwykle przesiadywałem w samotności, lub z Luną jak miała taką ochotę żeby zaszczycić mnie swoją obecnością. Dotarłem na miejsce i oczywiście nie myliłem się, moja przyjaciółka już na mnie czekała i w chwili jak tylko mnie zobaczyła, odrazu zaatakowała mnie pytaniami o to, co wydarzyło się wieczorem. Usiałem wiec tylko spokojnie i zabrałem się za streszczenie jej całego tego wydarzenia.

- No proszę.- Odparła Luna i spojrzała mi głęboko w oczy.- Dlaczego to ciebie spotkała taka genialna sytuacja! Ja nie mam takiego szczęścia.- dodała i wzdychnęła znacząco.
- Bo nie jesteś taka zajebista jak ja. - Odpowiedziałem jej pokazując język.
- Ale spójrz na to - Powiedziała Luna i odwróciła się bardziej w moją stronę. - Czy to nie jest zastanawiające, że nikt z oficjalnej gwardii z głównego Sanktuarium się tam nie pojawił? Z tego co wiem, takie sytuacje są przez nich dokładnie monitorowane. - Zamyśliła się Luna
- Wiesz, jak spojrzysz na to z tej strony, że było to kompletnie losowe, i nic nie wskazywało na to, że jakikolwiek demon mógłby się pojawić, to nie jest takie dziwne - Odpowiedziałem jej poważnie. - Plus takie przypadkowe pojawienia się demonów się zdarzają, dlatego nie ma co rozmyślać na ten temat. - Dodałem i schyliłem sie żeby wyciągnąć swoje książki, w końcu jak już jestem w bibliotece to wypadałoby chociaż w jakimkolwiek stopniu zająć sie pracą domową.
- No niby masz racje, ale dla mnie jest to dalej zastanawiające. - Odpowiedziała mi Luna i spojrzała sie na mnie z grymasem na twarzy, ona nie podziela mojego entuzjazmu do wykorzystywania wolnego czasu w sposób produktywny. - Ale nie poruszyliśmy ważniejszej kwestii. - Krzyknęła Luna i przybliżyła sie w moją stronę jeszcze bardziej.
- Jak bardzo przystojny był ten mag? W twoim typie?- Zapytala i spojrzała mi głęboko w oczy, tak głęboko, że zobaczyłem te dziwne iskierki ekscytacji w głębi jej oczu.
- Myśle, że to nie jest istotne, skupmy sie lepiej na pracy domowej. - Odpowiedziałem jej i zająłem sie książkami. W końcu nie miałem ochoty wysługiwać znowu jej przepełnionego podnieceniem głosu na myśl, że ktoś mi sie spodobał, to nie jest teraz najważniejsze, nawet jeżeli zrobiłbym wszystko, żeby go znowu spotkać.

SpectrumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz