Wybiegłem z biblioteki ile sił w nogach. Minąłem szybko kilku studentów, których dyskusja na temat niewłaściwego manifestowania magii przez początkujących uczniów wybiła mnie na sekundę ze skupienia, jednak puściłem tą uwagę mimo uszu i oddałem się w pełni mojemu skupieniu na biegu. Szybko udało mi się wybiec z Akademii i już po przekroczeniu bramy, która prowadzi bezpośrednio na ulice Nowego Jorku, skręciłem w lewo mijając jakiś duży biurowiec, po czym zatrzymałem się na przejściu na druga stronę ulicy, oczywiście musiało być czerwone światło, wiec niecierpliwie przestępując z nogi na nogę wpatrywałem się wyczekująco na sygnalizację, z nadzieją, że jak najszybciej zobaczę zielone. Tłum ludzi, który zebrał się wokół mnie w oczekiwaniu na ten sam sygnał, przygłuszył moje myśli i w chwili, w której ujrzałem zielone, puściłem się biegiem zostawiając ich wszystkich mocno w tyle.
Po siedmiu minutach byłem już na miejscu. Spojrzałem na iskrzący się biały napis na budynku i sprawnie uspokoiłem oddech. Po wejściu do środka odrazu uderzył mnie zapach cynamonu i jabłek zapiekanych w cieście. Kawiarnia słynie ze swoich cudownych wypieków, karmelizowane jabłka, szarlotka z lodami waniliowymi czy najlepsza na świecie kawa mrożona to tylko kilka przykładów, w jaki sposób powinna wyglądać najcudowniejsza na świecie kawiarnia. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i zauważyłem, że zielono-czerwony wystrój, który utrzymywał się tutaj odkąd pamiętam, zmienił się na żółto-pomarańczowy. W budynku znajdowało się osiem stolików ustawionych po lewej stronie jeden za drugim, na każdym ze stołów był położony delikatny biały obrus i mały wazonik z bliżej nie określonymi kwiatami. Odrazu na przeciwko wejścia znajdowała się duża lada razem z szafą, w której to powystawiane były liczne wypieki. Jedyne duże okno w pomieszczeniu miało zawieszona przepiękna zasłonę a na jego parapecie umieszczone były świeże owoce w koszykach. Spojrzałem szybko na stolik ustawiony pod oknem i zauważyłem na nim talerzyk z niedojedzonym kawałkiem ciasta i na wpół wypitą już kawę. W momencie kiedy tylko podniosłem wzrok na osobę, która przy owym stoliku siedziała, omal tego nie pożałowałem. Spojrzenie, jakim uraczyła mnie moja przyjaciółka wypalało mi dziurę w sercu, wiedziałem, że gdyby tylko mogła użyć magii, natychmiast poczułbym na sobie jej palące skutki.
-Wiedziałam, że jeżeli umówię się z tobą na konkretną godzinę, ty oczywiście znajdziesz sobie inne ważniejsze zajęcie!- Odrazu wykrzyczała mi w twarz Luna. - Spojrzałem na nią lekko skruszonym wzrokiem i usiadłem na przeciw niej.
-Doskonale wiesz, że ja jestem zawsze punktualnie, to nie moja wina, że chce zdać i wole dłużej posiedzieć przy książkach - Odparłem jej delikatnie i wziąłem kartę w celu wyboru ciasta dla siebie.
-Czyli teraz sugerujesz, że mam na ciebie zły wpływ? Tak nie będzie, pragnę zauważyć, że to ty wpadłeś na pomysł żebyśmy gdzieś dzisiaj wyszli, zresztą wiesz o tym, że dużo się u mnie dzisiaj wydarzyło ! - Lena znowu prawie krzyknęła mi w twarz i zabrała się za dojadanie ciasta.
-Jednak wracając do konkretów- Zaczęła i przełknęła kawałek który bardzo szybko zastąpiła nowym i odezwała się do mnie przeżuwając go - Wychodziłam dzisiaj z sali od historii magii i w progu wpadł na mnie Sebastian! - Połknęła ciasto i dokończyła - Spojrzał na mnie jakbym zamordowała mu cała rodzinę, po czym najzwyczajniej w świecie mnie przeprosił i poszedł dalej! Rozumiesz to?! - Lena spojrzała na mnie wyczekująco.
-Posłuchaj, doskonale cię rozumiem i jak najbardziej wiem, dlaczego uważasz to za żałosne, jednak czy fakt związany z tym, że Sebastian nigdy nawet z tobą normalnie nie rozmawiał nie jest dla ciebie zastanawiający? - odpowiedziałem jej spokojnie po czym widząc jak na jej czole zaczęła powoli pulsować mała żyłka dokończyłem - On przez długi czas nawet nie wiedział o twoim istnieniu, zreszta czy kilka dni temu nie szalałaś za Willem?- Dodałem spokojnie.
- Tak, ale to już przeszłość, chyba do siebie nie pasowaliśmy, jednak Sebastian to coś innego, ma w sobie to coś - Odpowiedziała mi i zobaczyłem w jej oczach tańczące iskry.
- Zresztą skoro jesteś taki wspaniały i wszystko wiesz najlepiej, to powiedz mi co takiego dzieje się z tobą i Felixem? Od dawna mi o nim nie wspominałeś. - Zapytała mnie Luna.
- A co ma być? - Odpowiedziałem i odwróciłem się do kelnerki, która właśnie podeszła do mnie zapytać się czy już jestem zdecydowany. Po odebraniu zamówienia odeszła od naszego stolika a ja na powrót odwróciłem się do Luny. - Felix i ja to już przeszłość, przestaliśmy rozmawiać, zreszta nawet ani razu się nie spotkaliśmy, to nie miałoby większego sensu. - Dodałem i spojrzałem się za okno.
- W sumie masz racje, ale dobrze wiesz, że jak każdego będziesz tak odpychał to w końcu zostaniesz sam do końca życia. - Odparła moja przyjaciółka i spojrzała się na mnie wyczekująco.
-No masz racje, lepiej jak ty, co tydzień zmieniać obiekt westchnień- Zrobiłem piękną minę i spojrzałem jej prosto w oczy.
-Zobaczysz, jeszcze ci kogoś znajdę, skoro ty sobie nie umiesz dać rady, to ja zrobię to za ciebie, lepiej zostawić takie sprawy dorosłym - Już miałem jej dopiec, ale właśnie kelnerka przyniosła moje ciasto. Zabrałem się więc za jedzenie, po całym dniu bez chociażby jednego kęsa czegoś co nadawało się do zjedzenia, było to jak błogosławieństwoCzas z Luną w kawiarni minął mi bardzo szybko i przyjemnie. Po zjedzeniu poruszyliśmy jeszcze kilka tematów związanych ze szkołą, po czym obydwoje stwierdziliśmy, że to jest już najwyższy czas żeby wrócić. Moje mieszkanie znajduje się tylko dwa bloki dalej od mieszkania Luny, więc drogę do domu mamy identyczną. Jak zawsze podczas powrotu z naszych prawie co piątkowych spotkań, postanowiliśmy podsumować je setką wódki. Tak wiem, że alkohol jest zły, ale co poradzę, że lubię się napić z najlepsza przyjaciółka. Po dość długich i durnych rozmowach po alkoholu, pożegnałem się z Luną pod jej blokiem i dość powolnym i leniwym krokiem ruszyłem do siebie. Pogoda dość mocno się zmieniła, rano bylo w miarę ciepło, w chwili kiedy wybiegłem z Akademii na spotkanie z Luną, tylko delikatnie się zachmurzyło, ale dalej nie potrzebowałem zakładać nic cieplejszego. Teraz jednak bylo już zimno, a do tego jak na Nowy Jork zrobiło się coś zbyt mętnie i cicho. W momencie, w którym już skręcałem pod swój blok usłyszałem dość głośny huk i zobaczyłem błysk złotego światła, który rozpostarł się w parku na przeciwko mojego domu. Szybko się zerwałem do biegu i z każdym krokiem hałasy pojawiały się coraz częściej. Już przedzierałem się przez dróżkę prowadzącą do fontanny znajdującej się w centrum parku i wtedy moje przerażenie nasiliło się jeszcze bardziej.

CZYTASZ
Spectrum
FantasyAkademia Magii jest najbardziej prestiżową uczelnią na świecie. Tylko nielicznym udaje się dostać wymarzone miejsce w tym złotym grallu wśród uczelni. Każdy jej absolwent dostępuje zaszczytu wyboru dla siebie drogi życia, w tym dziwnym i pełnym nies...