Kawałek za fontanną ujrzałem coś, czego nie spodziewałem się jeszcze zobaczyć przez długi czas. Ogromna bestia kształtem przypominająca konkretnie przerośniętego psa z kilkunastoma mackami zamiast łap, szalała prawie w samym centrum parku, w miejscu, w którym bardzo często studenci latem przychodzili się pouczyć, ze względu na dużo wolnego, pokrytego trawą miejsca. Teraz, prawie cały skwer był kompletnie rozkopany i wypalony za sprawą bestii. Stałem tam z nie małym szokiem, obserwowałem najprawdziwszego w świecie demona klasy 0. Takie doświadczenie jest przywilejem studentów kończących drugi rok nauki w Akademii. Klas demonów jest dokładnie siedem, gdzie klasa siódma jest najwyższą i zdecydowanie najniebezpieczniejszą. Z kolei demony klasy zero, można rozpoznać właśnie przez ich zbliżony do zwierząt wygląd.
Z podziwu szybko wybiło mnie jednak coś innego, bestia szalejąc na środku skweru wydawała się celować w coś, a raczej kogoś konkretnego znajdującego się w jej pobliżu. Dokładnie w chwili, kiedy doszedłem do tego wniosku, ujrzałem nad bestią czarodzieja, który lewitując nad nią sprawnie rzucał w nią coraz to inne zaklęcia. Przyjrzałem się na szybko temu, który próbuje się pozbyć nieproszonego gościa, czarodziej wygląda na młodego chłopaka z czarnymi włosami. Chłopak ten, ubrany jest w strój charakterystyczny dla wyższych magów, którzy praktykują swoją wiedzę już nie w akademii, a w sanktuarium. Chłopak bardzo precyzyjnie wybierał to inne i dość imponujące dla widza zaklęcia. O ile można tą sytuację nazwać przedstawieniem. Żadne z tych zaklęć nie było mi znane, zresztą jestem dopiero na pierwszym roku, więc nie mam zbyt dużego doświadczenia w znajomosci zaklęć. W chwili, kiedy chłopak zakreślił w powietrzu dłońmi jakieś bliżej nie znane mi symbole, pojawiła się przed nim pajęczyna utkana ze świecących się na złoto nici, chłopak natychmiast machnął ręką jeszcze raz i skierował sieć prosto na potwora, jednak ten machnął swoją macką i odbił sieć, jednocześnie w tym samym momencie drugą macką złapał za pobliskie drzewo i z wielką siłą cisnął nim prosto w czarodzieja. Jednak ten nie wydawał się wcale być tym mocno zaskoczony, niezwykle zwinnie wykonał szybki manewr i zdołał uniknąć uderzenia. Obleciał monstrum od tyłu i znowu zaczął wymachiwać w powietrzu jakieś znaki i wystrzelił w potwora grad czerwonych, małych płonących pocisków. Zaklęcie trafiło w demona i sądząc po donośnym krzyku, dość mocno go zabolało. Potwór szybko się zamachnął i tym razem macka trafiła w maga i zbiła bo z piedestału nieba. Chłopak poleciał szybko w stronę ziemi, jednak chwile przed uderzeniem wyczarował pod sobą zieloną sieć, która zamortyzowała upadek i z niezwykłą precyzją usadowiła maga na ziemi. Obserwowałem w tym momencie walkę, o której zawsze marzyłem, żebym to ja ją stoczył. Moje podniecenie omamiło mnie na tyle mocno, że nie zauważyłem jak nieuważnie i zbyt konkretnie zbliżyłem się do tego całego zamieszania. Dopiero w chwili kiedy potwór zwrócił na mnie uwagę i skierował swoje przerażające spojrzenie prosto na mnie, ogarnęło mnie uczucie, jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. Już nie z fascynacją, tylko z przerażeniem patrzyłem jak macka demona leci prosto w moim kierunku, i w chwili kiedy to już myślałem ze będzie po mnie, zakryłem się swoją ręką i licząc na to, że mi to pomoże skuliłem się w kłębek, usłyszałem nagle kolejny, tym razem o wiele bardziej przerażający krzyk demona. Szybko się podniosłem i z ulgą zobaczyłem jak czarodziej stał przede mną z macką potwora odciętą u jego stóp. Mag szybko machnął ręką i odrzucił mnie dość mocno, ale jednocześnie tez delikatnie w tył. Poczułem uderzenie na plecach i szybko podniosłem się do pozycji siedzącej. To co zobaczyłem w tym momencie, wypaliło na mojej twarzy jeszcze większy szok i przerażenie okryte ekscytacją. Mój czarodziej wybawca zaczął kreślić przed sobą znak pentagramu, z niezwykłą precyzją układał w powietrzu linie, po czym złoty znak, który wyczarował przed sobą okrył się granatowym sznurem światła i słuchając nowych gestów maga, zaczął kompletnie zmieniać swój kształt. Włosy na całym moim ciele stanęły mi dęba, a w ustach poczułem ten charakterystyczny smak metalu, teraz to już nie był pentagram, a bliżej mi nie znany symbol, jarzący się granatowym światłem. Już byłem pewny co za scena odgrywa się właśnie przed moimi oczami. Mag wyczarował pieczęć. Tylko najpotężniejsi i najlepsi w swoim fachu czarodzieje potrafią wyczarować pieczęci, to najwyższa szkoła czarów i nauka czegoś takiego jest niezwykle skomplikowana i czasochłonna. Czarodziej natychmiast machnął ręką ostatni raz i ujrzałem jak symbol poszybował z ogromną prędkością w demona, ten nie zdołał się już obronić i po uderzeniu zmienił się w kupkę iskier, które poleciały prosto na ziemię.
Patrzyłem się teraz na miejsce, w którym przed chwilą odbyła się cała ta niezwykła scena. Dalej byłem w amoku tych wszystkich wydarzeń, do takiego stopnia, że nie zauważyłem mojego czarodzieja wybawcy, który stał teraz zwrócony w moją stronę.
- To było okropnie nieodpowiedzialne zachowanie mój drogi.- Powiedział spokojnie w moją stronę czarodziej. Spojrzałem na niego przerażony i teraz dokładniej byłem w stanie zobaczyć jego twarz. Był niezwykle przystojny, miał czarne włosy i grzywkę zaczesaną na prawą stronę, nadchodząc mu na oko. Miał dobrze zarysowaną szczękę i piękne fioletowe oczy. - Tylko ktoś zupełnie nieodpowiedzialny podszedłby w stronę tego czegoś, mogłeś stracić życie, nie wiem czy jesteś tego świadomy biorąc pod uwagę twój wyraz twarzy.- Dodał czarodziej dalej mocno stanowczym, lecz odrobinę spokojniejszym głosem. Mogę przysiąc, że zobaczyłem na jego twarzy cień rozbawienia.
- Przepraszam, nie byłem w stanie oderwać oczu od tej sceny, to było niesamowite, a to jak Pan wyczarował tą pieczęć było CUDOWNE!- Krzyknąłem trochę zbyt entuzjastycznie. Mag tylko się zaśmiał i podał mi rękę, w celu pomocy mi ze wstaniem.
- Może i było niesamowite, ale takie mam zadanie, i nie Pan, tylko nazywam się Denow, nie cierpię jak ktoś zwraca się do mnie per Pan - Odpowiedział mi Denow i spojrzał mi znowu w oczy.
- Jednak biorąc pod uwagę twoją reakcję, wnioskuje, że jesteś studentem Akademii. Nie mylę się? - Dodał Denow.
- Nie mylisz się, nazywam się Jasper i aktualnie kończę pierwszy rok Akademii. - Odparłem z dumą w głosie.
- W takim razie to doświadczenie na pewno Ci się przyda, wybacz ale będę się już zbierał, naprawdę miło było Cię poznać Jasper. - Odpowiedział mi Denow i puścił mi oczko. Zanim ja jednak zdołałem coś dodać od siebie, zapytać się gdzie pobierał nauki i jak doszedł do tego poziomu, ten uniósł się w powierzę i odleciał znikając mi z oczu. Ja stałem tak jeszcze przez chwilę i analizowałem każdy moment, który wydarzył się w przeciągu ostatnich kilku, a może kilkunastu minut, straciłem już nawet rachubę czasu. Podszedłem w miejsce gdzie stałem na początku i wziąłem jeszcze swoje rzeczy, obrzuciłem na odchodnym jeszcze scenerie, jaką pozostawiła po sobie ta bitwa i udałem się w stronę domu, wiedząc, że nie będę mógł zasnąć nie tylko przez całą tą sytuację, tylko przez Lunę, której będę musiał wszystko dokładnie opowiedzieć.
CZYTASZ
Spectrum
FantasyAkademia Magii jest najbardziej prestiżową uczelnią na świecie. Tylko nielicznym udaje się dostać wymarzone miejsce w tym złotym grallu wśród uczelni. Każdy jej absolwent dostępuje zaszczytu wyboru dla siebie drogi życia, w tym dziwnym i pełnym nies...