– Slytherin!
Na słowa tiary uczniowie siedzący przy jednym z czterech stołów gwałtownie wstali i zaczęli wiwatować. Alice domyśliła się, że tam są ślizgonioni i poszła w ich kierunku. Zauważyła tam chłopaka, którego widziała na pomiarze szat. Zdecydowała usiąść koło niego.
– Hej, jestem Alice. – wyciągnęła dłoń, aby się przywitać.
– Daruj sobie. Nie jesteś warta mojej uwagi. Pewnie nawet nie jesteś czystej krwi. – zakpił.
– I kto to mówi. Jakiś wszystko wiedzący dupek, który nawet nie umie się przedstawić? Podziękuję takiego towarzystwa. A dla twojej wiadomości jestem z rodu czystokrwistych. A teraz przepraszam, idę porozmawiać z ludźmi na moim poziomie. – teatralnie odgarnęła włosy z ramienia i przesiadła się.
Chłopak patrzył za nią przez dłuższą chwilę z wymalowanym zdziwieniem na twarzy. Alice może nie wyglądała, ale potrafiła pokazać pazury.
Usiadła pomiędzy dziewczyną z ciemnymi włosami a ciemnoskórym chłopakiem.
– Mam nadzieję, że chociaż wy nie będziecie chcieli mnie spławić. – zażartowała.
– Nieźle tego chłopaka pocisnęłaś. Jestem Pansy Parkinson. – uśmiechnęła się przyjaźnie.
– Teraz wszyscy wiedzą, dlaczego tutaj trafiłaś. – chłopak zachichotał – No i że lepiej z tobą nie zadzierać. Jestem Blaise.
– Ja tylko stwierdziłam fakty. – Alice zaśmiała się. – Szkoda, że nie siedzieliśmy razem w przedziale w pociągu.
W ten sposób od słowa do słowa Alice poznała lepiej nowopoznanych przyjaciół. Dowiedziała się od nich o rozsławionym przez swoje znamię Harrym Potterze. Na tą chwilę nie wiedziała co o nim myśleć i postanowiła poobserwować.
Po jakimś czasie nadeszła pora, aby rozejść się do dormitoriów. Każdy dom miał swojego przewodnika. Ślizgonów prowadził jeden z nauczycieli, który był ubrany cały na czarno i przez większość czasu miał skwaszoną minę. Przedstawił się im jako Severus Snape – nauczyciel eliksirów i obrony przed czarną magią. Okazało się, że wejście jest ukryte w lochach pomiędzy dwoma filarami i żeby dostać się do środka trzeba znać hasło. Gdy uczniowie przekroczyli progi dormitorium ujrzeli duży salon z kominkiem i dwie klatki schodowe prowadzące do sypialni. Opiekun powiedział, że jedne schody są do pokoi chłopców a drugie zaczarowane (żeby koledzy nie mogli wejść) do dziewcząt. Dodatkowo bagaże uczniów czekają na nich przy przydzielonych im łóżkach.
Nauczyciel przekazał jeszcze kilka najważniejszych zasad jakie obowiązują i polecił, aby nie spóźnić się na jutrzejsze zajęcia. Gdy wyszedł wszyscy na raz się rozbiegli do sypialń szukać swoich łóżek.
Alice dosyć szybko odnalazła swojego kota i zauważyła, że trafił jej się pokój trzy osobowy. Po chwili dołączyły do niej pozostałe współlokatorki.
Jedną z nich była Pansy. Dziewczyny bardzo ucieszyły się na wizję dzielenia razem pokoju i niecierpliwie czekały na trzecią uczennice.
Po chwili do sypialni weszła drobna blondynka z niebieskimi oczami.
– A więc to tutaj są moje rzeczy. Jestem Dafne. – uśmiechnęła się.
– Cześć! Mam nadzieję, że się polubimy. – stwierdziła Alice.
Dziewczyny zaczęły ze sobą rozmawiać podczas rozpakowywania aż zapomniały o ciszy nocnej. Dopiero gdy zegar w salonie wybił północ postanowiły pójść spać.
Następnego dnia rano dziewczyny były niewyspane, ale zadowolone ze zdobycia nowych koleżanek. Na śniadaniu obok dziewczyn dosiadł się jeszcze Blaise i koło niego Malfoy. Zabini przyznał się Alice, że niestety dzieli pokój z blondynem, dlatego może krążyć gdzieś niedaleko. Draco przez całe śniadanie siedział wyjątkowo cicho. Pozostała czwórka wpadła w wir rozmowy i o mały włos nie spóźnili się na swoją pierwszą lekcję.
Pierwszy tydzień minął Alice całkiem szybko i bez większych problemów. Poznała więcej osób i czuła się pewniej chodząc po szkole.
Zauważyła, że Dafne stara się być typowym kujonem, który czyta wszystkie dodatkowe książki i dobiera wiele niepotrzebnych nikomu zajęć. W rzeczywistości nim była jedynie z przedmiotów które ją interesowały a pozostałych uczyła się na zaliczenie. Z racji tego, że dużo się uczyła nie miała czasu na znajomości. Właściwie to znała tylko współlokatorki, Blaisa i Draco.
Pansy natomiast była raczej średnią uczennicą. Bardziej interesowały ją plotki wszelkiego rodzaju i chłopcy. O wszystkim dowiadywała się pierwsza. Poznawała bardzo wiele nowych osób jednak zdecydowaną większość czasu spędzała z Alice i Blaisem. Stworzyli coś na wzór paczki.
Malfoy nie w chodził im w drogę. Był skupiony na dręczeniu Harrego Pottera. Avery przez cały tydzień zastanawiała się czy powinna stanąć w obronie tego chłopaka i może go poznać, czy nie zwracać na razie na to uwagi. Z jednej strony była raczej pomocną osobą, ale nie chciała narażać się Draco i innym ślizgonom. Po wieczornych rozmyślaniach znała już odpowiedź.
9 Stanie w obronie gryfona.
10 Nie będzie na to zwracać uwagi.
CZYTASZ
Sam zdecyduj... Hogwart
Fantasy"Sam zdecyduj..." to forma zabawy i jednocześnie poznawania historii pewnej osoby. To od ciebie, drogi czytelniku, będzie zależał los głównej bohaterki oraz to co ją spotka. Nie zawsze będziesz podejmował właściwe decyzje, nie zawsze pójdzie po two...