4

0 0 0
                                    

– Slytherin!

Na słowa tiary uczniowie siedzący przy jednym z czterech stołów gwałtownie wstali i zaczęli wiwatować. Alice domyśliła się, że tam są ślizgonioni i poszła w ich kierunku. Zauważyła tam chłopaka, którego widziała na pomiarze szat. Zdecydowała usiąść koło niego.

– Hej, jestem Alice. – wyciągnęła dłoń, aby się przywitać.

– Daruj sobie. Nie jesteś warta mojej uwagi. Pewnie nawet nie jesteś czystej krwi. – zakpił.

– I kto to mówi. Jakiś wszystko wiedzący dupek, który nawet nie umie się przedstawić? Podziękuję takiego towarzystwa. A dla twojej wiadomości jestem z rodu czystokrwistych. A teraz przepraszam, idę porozmawiać z ludźmi na moim poziomie. – teatralnie odgarnęła włosy z ramienia i przesiadła się.

Chłopak patrzył za nią przez dłuższą chwilę z wymalowanym zdziwieniem na twarzy. Alice może nie wyglądała, ale potrafiła pokazać pazury.

Usiadła pomiędzy dziewczyną z ciemnymi włosami a ciemnoskórym chłopakiem.

– Mam nadzieję, że chociaż wy nie będziecie chcieli mnie spławić. – zażartowała.

– Nieźle tego chłopaka pocisnęłaś. Jestem Pansy Parkinson. – uśmiechnęła się przyjaźnie.

– Teraz wszyscy wiedzą, dlaczego tutaj trafiłaś. – chłopak zachichotał – No i że lepiej z tobą nie zadzierać. Jestem Blaise.

– Ja tylko stwierdziłam fakty. – Alice zaśmiała się. – Szkoda, że nie siedzieliśmy razem w przedziale w pociągu.

W ten sposób od słowa do słowa Alice poznała lepiej nowopoznanych przyjaciół. Dowiedziała się od nich o rozsławionym przez swoje znamię Harrym Potterze. Na tą chwilę nie wiedziała co o nim myśleć i postanowiła poobserwować.

Po jakimś czasie nadeszła pora, aby rozejść się do dormitoriów. Każdy dom miał swojego przewodnika. Ślizgonów prowadził jeden z nauczycieli, który był ubrany cały na czarno i przez większość czasu miał skwaszoną minę. Przedstawił się im jako Severus Snape – nauczyciel eliksirów i obrony przed czarną magią. Okazało się, że wejście jest ukryte w lochach pomiędzy dwoma filarami i żeby dostać się do środka trzeba znać hasło. Gdy uczniowie przekroczyli progi dormitorium ujrzeli duży salon z kominkiem i dwie klatki schodowe prowadzące do sypialni. Opiekun powiedział, że jedne schody są do pokoi chłopców a drugie zaczarowane (żeby koledzy nie mogli wejść) do dziewcząt. Dodatkowo bagaże uczniów czekają na nich przy przydzielonych im łóżkach.

Nauczyciel przekazał jeszcze kilka najważniejszych zasad jakie obowiązują i polecił, aby nie spóźnić się na jutrzejsze zajęcia. Gdy wyszedł wszyscy na raz się rozbiegli do sypialń szukać swoich łóżek.

Alice dosyć szybko odnalazła swojego kota i zauważyła, że trafił jej się pokój trzy osobowy. Po chwili dołączyły do niej pozostałe współlokatorki.

Jedną z nich była Pansy. Dziewczyny bardzo ucieszyły się na wizję dzielenia razem pokoju i niecierpliwie czekały na trzecią uczennice.

Po chwili do sypialni weszła drobna blondynka z niebieskimi oczami.

– A więc to tutaj są moje rzeczy. Jestem Dafne. – uśmiechnęła się.

– Cześć! Mam nadzieję, że się polubimy. – stwierdziła Alice.

Dziewczyny zaczęły ze sobą rozmawiać podczas rozpakowywania aż zapomniały o ciszy nocnej. Dopiero gdy zegar w salonie wybił północ postanowiły pójść spać.

Następnego dnia rano dziewczyny były niewyspane, ale zadowolone ze zdobycia nowych koleżanek. Na śniadaniu obok dziewczyn dosiadł się jeszcze Blaise i koło niego Malfoy. Zabini przyznał się Alice, że niestety dzieli pokój z blondynem, dlatego może krążyć gdzieś niedaleko. Draco przez całe śniadanie siedział wyjątkowo cicho. Pozostała czwórka wpadła w wir rozmowy i o mały włos nie spóźnili się na swoją pierwszą lekcję.

Pierwszy tydzień minął Alice całkiem szybko i bez większych problemów. Poznała więcej osób i czuła się pewniej chodząc po szkole.

Zauważyła, że Dafne stara się być typowym kujonem, który czyta wszystkie dodatkowe książki i dobiera wiele niepotrzebnych nikomu zajęć. W rzeczywistości nim była jedynie z przedmiotów które ją interesowały a pozostałych uczyła się na zaliczenie. Z racji tego, że dużo się uczyła nie miała czasu na znajomości. Właściwie to znała tylko współlokatorki, Blaisa i Draco.

Pansy natomiast była raczej średnią uczennicą. Bardziej interesowały ją plotki wszelkiego rodzaju i chłopcy. O wszystkim dowiadywała się pierwsza. Poznawała bardzo wiele nowych osób jednak zdecydowaną większość czasu spędzała z Alice i Blaisem. Stworzyli coś na wzór paczki.

Malfoy nie w chodził im w drogę. Był skupiony na dręczeniu Harrego Pottera. Avery przez cały tydzień zastanawiała się czy powinna stanąć w obronie tego chłopaka i może go poznać, czy nie zwracać na razie na to uwagi. Z jednej strony była raczej pomocną osobą, ale nie chciała narażać się Draco i innym ślizgonom. Po wieczornych rozmyślaniach znała już odpowiedź.

9 Stanie w obronie gryfona.

10 Nie będzie na to zwracać uwagi.

Sam zdecyduj... HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz