Rozdział. 11.W poniedziałek

5 0 0
                                    

27.07 17:40

- Wszystkiego najlepszego - Andrea wypowiedziała ozięble te słowa do matki po czym wyszła z domu nie poświęcając jej nawet sekundy uwagi.

Zaczęła iść w stronę Raptora przy którym stał Lasse. Od razu w tuliła się w jego tors na co on przytulił ją składając na jej czole pocałunek.

- Co się stało Hazel?

Chciała mu odpowiedzieć, ale z domu wyszedł Andreas. Podszedł w ich stronę. Andre odsunęła się od szatyna.

- Jadę do Thei, trzymaj się siostrzyczko. Kocham cię - Przytulił ją kierując się do swojego samochodu

- Też cię kocham Andreas - Odpowiedziała mu.

Na jej twarz momentalnie wskoczył uśmiech. Lasse otworzył jej drzwi samochodu na co ona usiadła na miejscu pasażera.

- Co się stało ? - Zapytał po tym jak wsiadł na miejsce kierowcy ruszając spod domu.

- Nie umiem ci powiedzieć wszystkiego, więc trochę to skrócę. Okej? - Skinął głowa twierdząco - Wróciłam do domu z spotkania z Lis. Z powodu jednej rzeczy wchodząc do domu zaczęłam płakać, an mnie przytulił i wyznał, że mnie kocha. Do tego momentu było zajebiście. Nagle wbiegła moja matka i zaczęła krzyczeć, że mamy nie roznosić kazirodztwa. I, że myślimy tylko o sobie i nie złożyliśmy jej życzeń na urodziny. I to tyle....

Chłopak zamilkł nie wiedział co powiedzieć.

- Kiedy masz walkę? - zapytała przerywając ciszę

- W poniedziałek

1.08 - Wiedziała, że ten dzień wybije się do jej pamięci.

**
28.07  Melody

Mieszkanie Sandreson nie było duże. Na prawo od wejścia wchodziło się do salonu, kuchni i jadalne. Centralnie na przeciwko drzwi wyjściowych była łazienka. Z kuchni można było wejść do jedynego pokoju w mieszkaniu. Stały w nim dwa pojedyńcze łóżka i dwa biurka. Był utrzymany w jasnych kolorach.

Z telefonu Ninny zaczął dzwonić budzik, jednak ona się nie obudziła. Melody z wkurzeniem wyciągnęła rękę do swojego telefonu.

- 6:30 - Powiedziała wstając do łóżka swojej siostry - Po jaka cholerę ty masz budzik na 6 !?!?

- Tato, tak zaraz wstanę - Odpowiedziała przewracając się na drugi bok. Melody w międzyczasie wyłączyła budzik.

Szatynka jednym ruchem zwaliła z siostry kołdrę na podłogę tym samym powodując jej upadnięcię na podłogę. Momentalnie otworzyła oczy.

- Melody!!!!- Wydarła się rudowłosa

Dzwi do ich pokoju się otworzyły. W progu stanął ich tata. Malte Sandreson, był szatanem o niebieskich oczach. Był lekko przed czterdziestką. Od 12 lat sam wychowywał swoje córki.

- Jak będziecie się tak dalej drzeć to Ni nie dostanie prezentu na urodziny a Mel do końca wakacji będzie siedziec w domu

- Ale Tato - Powiedziały naraz

Po chwili Mężczyzna wyszedł z pokoju z powrotem kładąc się do łóżka. Szatynka ze zrezygnowaniem położyła się na łóżku.

- Kiedy zerwiesz z Thomasem? - Powiedziała Rudowłosa kładąc się obok siostry.

- Jak przyjdzie na to pora

Po chwili ponownie zapadły w sen.

Za oknem zaczęło padać co obudziło Melody, wstała z łóżka próbując nie obudzić siostry. Wzięła telefon i wyszła z pokoju. Przywitała się z Ojcem, który pił kawę oglądając telewizję. Nalała wody do czajnika i go włączyła. Nasypała kawy do kubka. Wyjęła z lodówki mleko które postawiła na blacie.

Hiding myselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz