Rozdział. 5. Niebieskie oczy

11 3 1
                                    

5.07

Na jednej z ulic na obrzeżach Kopenhagi zaczęły gasnąć światła. Na podjeździe jednego z domów jedno rodzinnych stanął Ford Raptor z którego wyszedł brązowo włosy chłopak. Przekraczając próg domu po zamknięciu auta, wydobył się krzyk Lasse.

- Siemanooo

- Co się drzesz

Zza rogu wyłoniła się dosyć wysoka czarno włosa kobieta. Z lekkim śmiechem w fartuchu ubrudzonym w mące przytuliła chłopaka po czym zamknęła drzwi wejściowe na klucz.

- Gdzie byłeś? - zapytała go wchodząc do salonu - Teo cię szukał, powiedział, że nie odbierałeś. Chciał cię za coś przeprosić.

Usiadł na czarnej kanapie wpatrując się w zielono oką.

- Z rana byłem z Hazel a później pomagałem Nate'owi.

Caroline Anette Miller to czterdziestoletnia kobieta która za adoptowała Lasse. Ufała mu, jednak wolała go wy pytać z tego co robił podczas całego dnia. Czasami na przekór martwiła się o niego i Lisbeth.

Na twarz brunetki wskoczył lekki uśmiech.

- Jak tam u niej? Masz w końcu jej numer - z nikąd pojawiła się Lis

- W sumie dobrze, przestań i tak ci go nie dam - wystawił do niej język

- Przestańcie się kłócić dzieciaki. Betty do pokoju, muszę porozmawiać z Lasse - z strony kuchni wyłonił się mężczyzna po czterdziestce.

Hans Miller we własnej osobie, był dosyć surowym tatą ale lubianym przez swoje dzieci. Pracował na policji jako komendant, jego włosy był jasne a oczy ciemno zielone.

- Hola Hola, zanim go weźmiesz chce go o coś zapytać - Powiedziała brunetka, więc w tym samym czasie blondynka weszła po schodach do swojego pokoju - W czym Nate miał problem?

- Jedna dziewczyna mu się podoba i spytał się mnie czy pomogę mu w zdobyciu jej numeru. Jak dobry przyjaciel pomogłem i się udało

Caroline skinęła głowa a chłopak poruszył za tatą do jego gabinetu. Usiadł na krześle patrząc prost w jego oczy.

- Co tam?

Zaczął rozmowę szatyn.

- Jak tam z ta dziewczyna? Lubisz ją?

- Tato, mam być szczery?

Mężczyzna skinął twierdząco głowa.

- Ta dziewczyna jest idealna, to jak się uśmiecha tylko przy mnie. Jej niebieskie oczy, i te włosy.

Mógłby tak wymieniać i wymieniać w kółko jednak zaprzestał, pożegnał się z ojcem kierując się po schodach do swojego pokoju, który znajdował się na rogu piętra. Usiadł na białym łóżku, wyciągając telefon. Wszedł w wiadomości, wybierając kontakt Śnieżynka. Uśmiechnął się w stronę telefonu, wszedł w sms i zaczął pisać po czym wysłał wiadomość.

Dobranoc Śnieżynko

Położył się na łóżku wpatrując się w ekran komórki, po chwili dostał odpowiedź zwrotną.

Dobranoc Wybawicielu

Uśmiechał się do telefonu przez dłuższą chwilę po czym jego telefon zaczął dzwonić, na wyświetlaczu widniało imię Nate.

- Co tam Nate?

- Przyjedź proszę, lass, proszę- jego głos był wystraszony, nie podobny do niego. Z twarzy szatana zniknął uśmiech.

- Gdzie jesteś? - odpowiedział przejęty Gabriel

- W wwysle ci gpsaa

Po tym się rozłączył a chłopak wstał z łóżka i wybiegł z pokoju o mało nie rozwalając drzwi. Zbiegł po schodach, widząc swoją mamę siedząca na kanapie podszedł do niej.

- otwórz mi bramę i drzwi proszę, muszę jechać do Nate'a

Kobieta bez wahania wzięła pilot od bramy i ją otworzyła po czym drzwi od domu również. Przejęty Lasse wybiegł z domu otwierając swojego Forda Raptora i w siadając na miejsce pasażera. Odpalił gpsa na telefonie kierując się w stronę wyjazdu z posiadłości.

**
Po dziesięciu minutach jazdy , zaparkował pod jednym z domów na plaży. Pod którym siedział blondyn, gdy zauważył przyjaciela cierpko się w niego wpatrywał. Na jego nodze widniało przecięcie od noża na które od razu zwrócił Lasse uwagę. Uklęknął przed nim, pomagając mu wstać. Nathaniel ułożył głowę na ramieniu przyjaciela, ponieważ ten był niższy. Gabriel posadził blondyna z tyłu Raptora, w siadając na miejsce kierowcy.

- Kto ci to zrobił? - zapytał wyjeżdżając z plaży

- Andrews - wychrapiał Iverson

- Japierdole - odpowiedział skręcając w wjazd do centrum - Myślałem, że mamy z nim ogarnięte wszystko, dzwonię do Teo

Wyciągnął telefon, wybierając numer do Olsena i włączając na głośno mówiący.

- Nate jest ranny, to Andrews - zaczął Lasse

- Za ile będziesz?

- Do pięciu minut, dzwoń po Mel. Lis nie będzie potrzebna

**
Po dziesięciu minutach szatyn zaparkował pod jednym z starych kamienic. Wyciągnął Nate'a z samochodu wciągając go po woli na pierwsze piętro do jednego z mieszkań. Wchodząc do Apartamentu Melody od razu wyciągnęła opatrunki i zaczęła opartywac jego ranę.

- Dobra, Andrews zaatakował cię, czy ktoś z jego bandy - zaczął Olsen

- Tam była ta polka, Marta czy jak jej tam. Andrewsa bezpośrednio nie było ale rzucili na koniec, ze mam od niego pozdrowienia.

Lasse walnął pięścią o ścianę, wyciągając telefon z kieszeni na którym widniała godzina 1 w nocy. Miał dwa nie odebrane telefony od Mamy ale je olał. Wszedł do drugiego pokoju, gdy nagle zobaczył bruneta który zaczął do niego mówić.

- Przepraszam za przed wczoraj. Nie powinien być od razu źle nastawiony do niej

Popatrzył na niego zze zdziwieniem.

- Spoko, każdemu się zdarza. - odpowiedział - Melody - krzyknął

- Tak, słucham cię Lasse

- Mam plan żeby zabrać Hazel na pierwszą randkę. Gdzie proponujesz?

- A co ona lubi?

- Muzykę między innymi

Szatynka zapatrzyla się w ścianę myśląc, po dłużej chwili mu odpowiedziała.

- Możesz ją zabrać do muzeum muzyki a później obok masz restauracje w podobnym stylu

- Dziękuję Mel - ucałował ją w policzek idąc w stronę drzwi wyjściowych

- Wychodzę, widzimy się jutro

Pożegnał się i wyszedł z mieszkania. Ruszył samochodem do swojego domu, ledwo unikając mandatu. W domu był koło 1: 30 po czym wziął prysznic i od razu zasnął. Ten dzień był dla niego dosyć wyczerpujący.

**
Mam nadzieję, że rozdział z pov Lasse się wam podobał

Hiding myselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz