Chciałam o czymś opowiedzieć
gdy oni byli koło mnie.
Chciałam coś zmienić
gdy spoglądali w moje oczy.
Bezradność płynie główną aortą, zatruwa trzewia.
Łapie mnie choroba tłumów.
I nie wiem już gdzie kończy się moja granica.
Naprawdę, nie wiem.
Myślałam, że wiem jak iść, ale zagubiona milczę, wpatrując się w białe pasy ulicy.
Wystarczy sekunda, dwie, by odebrać dar, który w moich dłoniach ciąży ołowiem.
Nie wiem, co mam ci powiedzieć.
Że przegrałam?
Tak.
Potykam się o własne srebrne nogi, lśniące od smutku.
U nogi kula, wielkości ludzkich zmartwień.
Cudzych.
Moje trzymam w paczuszce na piersi.
Ta ciąży mi najbardziej.
Pomocy.
Złota klepsydra może się przeważyć, a moja siła gaśnie.