- Jak to zatruła studnię?-zapytał Florian swojego naczelnego pielęgnatora.
- Woda jest nie do użytku zupełnie tak samo było 50 lat temu.-odparł człowiek w wysokim, przypominającym donice , brązowym nakryciu głowy.
- Ziemia zaczęła już umierać?- podszedł do okna
-Nie panie
- Dobrze delegacja będzie tu za niecały kwadrans. Dopilnuj żeby przywitać ich przed fortem-poinsturował.
- Sugerowałbym jednak... .
- Twoja opinia została rozważona i odrzucona , a teraz do pracy!- rozkazał.
Pielęgnator wycofał się tyłem z małego pokoiku o mało nie wpadając na stół z ostrymi krawędziami stojący tuż obok drzwi.
Florian rutynowo wyjrzał przez okno. Nie spodziewał się tam nic zobaczyć po prostu chciał czymś zająć oczy. Ręce trzęsły mu się jak szalone a całego jego ciało ogarniał potworny chłód . Znowu miał atak paniki. Udał (przed samym sobą) , że poprawia za ciasny kołnierz jego jedwabnej koszuli i wyszedł z pokoiku na równie ciasną przestrzeń schodów.
Każdy krok stawiał bardzo ostrożnie jakby bał się , że jego mózg zapomni , że ma nogi i przewróci się na wznak. Cieszył się , że odprawił pielęgnatora (na tyle że pozwolił sobie na taneczny krok po zejściu ze stromych stopni. Teraz czekało go jeszcze publiczne przemawianie na zimnie. Do tego musiał udawać, że ma charyzmę i dobrze wygląda. Myśląc o tym nieustannie poprawiał spadające mu na oczy brązowe kosmyki jego średnio-długich włosów.
Tymczasem przed bramą fortu szykowano podest i stoły do późniejszej uczty. Wokół krzątała się służba i niewielka załoga fortu (pomijając gwardzistów stojących cały czas w jednym miejscu bez ruchu). Tuż pod podestem stała orkiestra grająca na próbę jakiś popularny marsz. Wszyscy na horyzoncie wyglądali delegacji a szczególnie księcia koronnego.
*
Jakon ( przyszły Varix XX) siedział na swym koniu (wbrew zaleceniom dworu nie chciał by go noszono). Właśnie zmierzał do fortu czterolistnego. Co jakiś czas gładził kwiaty róż wplecione w jego brodę zastanawiając się jakiego spustoszenia mogła dokonać już sadzonka. Razem z nim szedł orszak złożony z najświetniejszych szlachciców królestwa. Byli tam: Marszałek , Lord Generał, Namiestnicy ,, Łąk'', Najbogatsi kupcy i cała rzesza mniejszej szlachty i oficerów. Razem ponad 7000 tysięcy ludzi. Każdy ze swoim orszakiem i obładowany namiotami. Szykowała się prawdziwa ceremonia. Właściwie to klimat nie powinien być tak wesoły , ale król wierzył , że śmianie się w twarz pradawnemu złu wzmocni morale. Książę modlił się ,żeby władca się nie mylił.
CZYTASZ
Martwa Sadzonka
FantasyPojawienie się nowej martwej sadzonki zawsze zwiastowało nieszczęście. Pierwsza stworzyła pustkowie gwiazdozbiorów. Druga podzieliła całą południową prowincje na pół. Od ponad 200 lat nie było nowej. Lecz teraz w Forcie Czterolistnym młody namiestni...