Rozdział 7

8 1 4
                                    

Brygida siedziała teraz na wygodnej kanapie w jednym z krętych wykładanych srebrem korytarzy. Na sobie miała białą koszulę do samej ziemi. Tą samą którą nosiła kiedy drzewo wyrosło z jej ,,pokoju''.

Nie pamiętała wiele ,ale w pamięci wyryła się jej postać Kordiana ,który wziął ją w pasie I pomógł jej postawić stopy na ziemi. Gdy stała z nimi pod murem na oczach zdziwionych możnych była pewna ,że zobaczyła lekki uśmiech gdy poprawiał sobie przybice.

Nie widziała jeszcze jego twarzy ,ale uśmiech miał wspaniały. Przypomniał jej o opisach tych niezliczonych uśmiechach o których czytała w książkach albo widziała w serialach.

-Już czas na nas.- przed nią jakby znikąd pojawił się Kordian.

Tym razem ubrany był w ściśle przylegający do ciała szmaragdowy kaftan i rajtuzy tego samego koloru. Jego stroju dopełniały błyszczące trzewiki oraz czarna brosza przyczepiona na piersi w kształcie jakiegoś kolczastego stworzenia. Połowę twarzy zasłaniała mu koniczynowa maska z pod której wstawały nieliczne blond kosmyki.

-Tak. Chyba tak mój panie.-odpowiedziała Brygida.

-Najwyraźniej tego wieczoru jestem Panem.- powiedział oburzony.

-Przepraszam.-rzuciła cicho

-Chodźmy już- zrezygnowany podał jej ramię .

Zbliżali się coraz bliżej otwartych na oścież drzwi ( o ile wrota można nazwać drzwiami) do sali bankietowej. Była to owalna sala z ogromnymi lustrami z ametystu.
Przy przeciwległej ścianie były schody widoące na schody u wyższą kontygancje pomieszczenia. Gdy wchodzili mijając kolejne tańczące i plotkujące grupy Kordian co chwila nerwowo zaściskał rękę na wiszącym u jego boku ceremonialnym sztylecie.

Gdy znaleźli się na środku wszystkie oczy zwróciły się na nich (a konkretnie na Brig. ). Zaprzestano tańca a każdy podszedł bliżej by przyjrzeć się lepiej ofiarze Sadzonki (poza jednym odzianym w róż ,który patrzył się na nią z nieukrywaną wzgardą) . Kordian odsunął się wtedy do tyłu puszczając ramię dziewczyny. Zadawano jej mnóstwo pytań a na żadne nie znała odpowiedzi.

W końcu zamieszanie przerwał Namiestnik stukając swoją krótką łaską o marmurową posadzkę. Echo rozniosło się po sali i rozbiło na świecących na tęczowo żyrandolach z diamentowego szkła. Sygnał najwyraźniej był bardzo wymowny bo wszyscy odsunęli się na boki udający jakby dziewczyny tu nie było.

Namiestnik się do niej zbliżył i powiedział.

-Florian z Czterolistnych jak pewnie już słyszałaś?-przedstawił się.

-Bardzo mi miło -odparła bez zastanowienia wyciągając do niego rękę i poprawiając rozpuszczone włosy. Nazywam się Brygida.

Namiestnik był wyraźnie zaskoczony jej zachowaniem, ale szybko się otrząsnął.

-Bankiety ci chyba nie służą. No coż szlachta zobaczyła co chciała ,a teraz Kordianie odprowadź ją do jej nowej komnaty-rozkazał Florian z przesadnie szerokim uśmiechem.

Kordian zniechęconym ruchem znowu spróbował wziąć Brig pod ramię wtedy jednak ręką mu się omsknęła i potknął się. Złapał równowagę ,ale zanim mu się to udało czarna brosza zdążyła się zaczepić o koszulę dziewczyny szarpiąc ją w stronę gwardzisty. Przez drobną chwilę jej twarz musnęła jego policzek. Trwało to milisekundę ,ale Brgida poczuła dziwne ukłucie. Jakby podekscytowanie.

Kordian otrząsnął się I bezceremonialnie przepchnął się przez masę ludzi na sali prowadząc ze sobą Brig. Na twarzach możnych widać było wyraźną ulgę kiedy wychodzili.

-Liczyłam że rzeczywiście potańczę.

-Jesteś żywym okazem Sadzonki nie kimś kto tańczy.

-Tylko dlatego że wielką gałąź mnie nie zabiła?

-Lepiej bym tego nie ujął. Jutro wyruszamy do wieży.

-Wieży?

-Dowiesz się po drodze.  Nienawidzę takich wieczorów.-westchnął odruchowo poprawiając maskę lecz wtedy jakby na złość zsunęła mu się z części twarzy ujawniając oko z fioletową tęczówką.

-To wrodzone?

-Co?

-Oko?

-Nie zdejmuję maski na służbie-stanowczo zaznaczył.

-No tak

Resztę drogi przeszli w ciszy i szybkim krokiem ,a gdy w końcu dotrali do jej nowej komnaty. Kordian po prostu otworzył drzwi i jak ostatnio zostawił ją samą odmaszerowując w stronę schodów. Jednak Brig nie mogła odegnać od siebie wrażenia ,że w odsłoniętym oku zobaczyła lekkie rozbawienie.

Martwa SadzonkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz