1. Zacznijmy od nowa

679 15 0
                                    

  Roześmiana dokładnie obserwowałam Alexa, który biegał po całym mieszkaniu w poszukiwaniu rzeczy, którą gdzieś zapodział. Przegrzebał już wszystkie możliwe miejsca, a i tak dalej biega i rozwala wszystko wokół by tylko znaleźć to czego szuka. Oparłam się o futrynę i zaśmiałam się pod nosem. Szatyn od razu spojrzał w moją stronę z zezłoszczoną miną.

-To nie jest zabawne, Rose- burknął wściekle.- Muszę go znaleźć. Na pewno go nie widziałaś?

-Nie- pokiwałam głową.- Znając Ciebie położyłeś pudełeczko gdzieś w najprostszym miejscu a nie możesz znaleźć go przez stres. Weź kilka głębokich wdechów i policz powoli do dziesięciu. 

  Wyprostował się, wziął głębokie wdechy i przymknął oczy. Po chwili otworzył je i spojrzał na mnie.

-To nie działa- wymamrotał bezsilnie.- Jak mogłem zgubić ten sygnet? Jak teraz oświadczę się Benowi?

-Uspokój się Alex- zaśmiałam się. 

  Zagłębiłam się w salon i zaczęłam pomagać mu w szukaniu. Po dłuższej chwili znalazłam malutkie czarne pudełko w którym znajdował się sygnet. Był przygnieciony stertą dokumentów, które przy szukaniu wyciągnął mój brat. Parsknęłam śmiechem i uniosłam w górę pudełeczko pokazując mu je. Widziałam jak odetchnął z ulgą i bezsilnie opadł na fotel. 

-Trzymaj- podałam mu je.- A teraz wybacz, ale muszę się zbierać do pracy. Alison mnie zabije jak się spóźnię. 

-Dobra, leć.

  Pobiegłam szybko do swojej sypialni, by zabrać rzeczy do pracy. Na szczęście kawiarnia w której pracowałam, znajduje się naprzeciwko miejsca naszego zamieszkania. Zbiegłam po schodach na dół i już po chwili znalazłam się w lokalu. Ubrałam szybko fartuszek i szybko znalazłam się za ladą. Zaczęłam przyjmować zamówienia a po chwili tuż za mną pojawiła się Pani Williams. 

-3 minuty spóźnienia Rose- odparła krzyżując ręce na klatce piersiowej. 

-Wiem, przepraszam- mruknęłam.- To ostatni raz.

-Wiesz, że Cię uwielbiam i jesteś dla mnie jak moje nierodzone dziecko, ale nie mogę Ci tak wybaczać za każdym razem.

 Odwróciłam się w jej stronę, mimo złości na mnie i tak uśmiechała się od ucha do ucha.

-Obiecuję, że to ostatni raz.

-Dobrze- kiwnęła głową.- Emily prosiła żebyś wpadła po pracy.

-Jasne- uśmiechnęłam się.

-Zamkniesz dziś? Chciałabym jechać na małe zakupy zanim pozamykają wszystkie sklepy w okolicy. Tutaj do późna to otwarte są tylko monopolowe. 

-Jasne, nie ma sprawy. 

  Rozmowę przerwał nam kolejny klient od którego przyjęłam zamówienie, po czym poszłam przygotować dla niego kawę. Klient za klientem i tak minęło mi 5 godzin w pracy. Uwielbiałam tą pracę, choć na początku ciężko było mi się tutaj odnaleźć. Kawiarnia Buena była jedną z najchętniej odwiedzanych w całym Londynie, a to wszystko zasługa przepysznych ciast i pieczywa wypiekanego codziennie rano przez panią Williams i jej córkę, Emily. Właściwie to ona załatwiła mi pracę w lokalu jej matki. Poznałyśmy się tuż po mojej przeprowadzce do Londynu bo Emily i jej matka mieszkają dwa piętra nade mną. Po skończonej pracy posprzątałam kawiarnię i zamknęłam lokal. Przeszłam na drugą stronę ulicy i szybkim krokiem weszłam na górę. Zapukałam do drzwi, które po chwili otworzyła mi wysoka brunetka ubrana w jedwabną piżamę. 

-Wreszcie! Ileż można?- parsknęła śmiechem. 

-Musiałam posprzątać, co chcesz?

  Weszłam do środka jakbym wchodziła do siebie i usiadłam wygodnie na kanapie wyciągając na niej nogi. 

Remember MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz