*Dylan*
Kiedy tylko wziąłem moją małą Rosie w ramiona, poczułem, że trzymam przy sobie cały mój świat. Miałem w objęciach to, co potrzebne jest mi do szczęścia. Tak oślepiło mnie jej piękno, że dopiero następnego dnia rano, gdy jedliśmy wspólne śniadanie, dostrzegłem jak mocno się zmieniła. I mimo tego, że dalej była najpiękniejszą istotą jaką w całym swym życiu widziałem, to nie umknęło mi jak bardzo schudła i jak zbladła jej twarz. Kolorytu na twarzy dodawały jej tylko delikatne rumieńce, kiedy ją komplementowałem. Ale jej oczy dalej błyszczały tak samo gdy patrzyła w moje. I dalej była perfekcyjna. Bo była moją Rosie. A ona zawsze jest perfekcyjna.
-Rosie?
Dziewczyna spojrzała w moją stronę odstawiając kubek z herbatą na stół.
-Tak?
-Może jakiś mały spacer?
-Chętnie, niedaleko jest park. Pokażę Ci ładne miejsce- uśmiechnęła się promiennie.
-W takim razie, wezmę szybki prysznic i możemy iść.
Tak jak powiedziałem, tak zrobiłem. Wykąpałem się tak szybko jak tylko mogłem i niedługo później wraz z Rose opuszczaliśmy już budynek. Szatynka zaproponowała, żebyśmy poszli do miejsca w którym pracuje po kawę, więc właśnie tam się udaliśmy. Weszliśmy do kawiarni, do której przeszliśmy tylko przez ruchliwą ulicę. Za ladą stała uśmiechnięta blondynka, którą poznałem wczorajszego wieczoru.
-Hej, co dla was?- zapytała gdy tylko nas zobaczyła.
Rosie zerknęła w moją stronę pytająco.
-Zdaję się na Ciebie, wybierz coś- objąłem ją za talię.
-Dwa razy duże latte z syropem piernikowym.
-Twoje ulubione- zaśmiała się blondynka.
-Ile płacę?- zapytałem.
-Jedno wielkie, nic- zaśmiała się dziewczyna.- W końcu to już prawie kawiarnia twojej ukochanej.
Skrzywiłem się lekko.
-Co?
-Wyjaśnię później- odparła szatynka.
Chwilę później powolnym krokiem szliśmy w stronę parku o którym wcześniej wspominała mi Rose. Po drodze pokazywała mi wiele miejsc i opowiadała różne historię z nimi związane. Widziałem w niej radość, której ponoć już w sobie nie miała. I nie wiem czy to moja zasługa, ale cholernie podoba mi się gdy się tak uśmiecha. A zwłaszcza, gdy uśmiecha się do mnie. Spacerując alejkami londyńskiego parku, zrozumiałem, że pokochałem to miasto całym sercem. Nie za jego urok i piękno. A za to, że jest w nim miłość mojego pieprzonego życia. Choć w głowie cały czas wybrzmiewał mi głos Chanel, mówiącej o kawiarni.
-Rosie, aniołku?
-Tak, Dylan?
-O co chodziło twojej koleżance? Z tą kawiarnią?
-Ah, no tak. Kawiarnia miała być zamknięta przez podniesiony czynsz lokalu, ale Violet dała mi pieniądze na wykup tego miejsca. Więc wraz z Emily będziemy nowymi właścicielkami kawiarni.
-To żart?- zaśmiałem się nerwowo.
-Nie, dlaczego?
Zatrzymała się przede mną i dopiero w tej chwili zdałem sobie sprawę, że mówi całkiem poważnie. Czy to miało oznaczać, że planuje pozostać tu na dłużej? Bo jeśli tak, to co ze mną. Co z nami?
CZYTASZ
Remember Me
RomanceRose wyjeżdżając do Londynu musiała pożegnać się ze swoją pierwszą prawdziwą miłością i ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Jak odnajdzie się w nowym miejscu i czy uda jej się ucieknąć na dobre przed przeszłością jej rodziny?