¹⁰najzdolniejszy aktor na scenie

32 2 0
                                    

━─━────༺༻────━─━

najzdolniejszy aktor na scenie
|| 𝗋𝗈𝗓𝖽𝗓𝗂𝖺ł 𝗆𝗈ż𝖾 𝗓𝖺𝗐𝗂𝖾𝗋𝖺ć 𝖻łę𝖽𝗒 ||

━─━────༺༻────━─━

Ciężkie klikanie rozbudziło Billa. Wciągnął głośno powietrze, nieprzyzwyczajony do tego uczucia i otworzy oczy, zamroczony jednak przez totalną ciemność. Podniósł się gwałtownie, jakiś materiał spadł z jego twarz i rozległ się huk rozbijanej szkalnki. Obejrzał się na lewo, skąd usłyszał hałas i odetchnął, widząc znajomą twarz, i znajomy pokój. Lawendowe ściany, szare deski i dwie wielkie szafy, z chemikaliami oraz narzędziami. W powietrzu czuć było detergenty, dopiero teraz zdał sobie z tego sprawę, gorzki posmak lekarstw i ziółek roztaczał się po jego języku jak najsłodszy miód. Kichnąłby, gdyby nie była to zbyt niechlujna czynność, nie zrobił tego, używając całej swojej pozostałej energii na powstrzymanie odruchu i padł z powrotem na łóżko.

— Somnium — Wyszeptał, wypuszczając powoli powietrze z ulgą. Nie chciał dać jej tej satysfakcji, ale naprawdę ucieszył się, że to tylko ona.

— Witaj ponownie, Bill — Aspen odłożyła swoje narzędzia, którymi przycinała korzenie starej sosny i wstała, by wziąć miotłę z drugiego końca pokoju. — Przestraszyłeś mnie. Jeszcze dwadzieścia minut temu byłeś trupem.

— Mam dziewięć żyć, jak kot — Mruknął, zamykając oczy. Długie palce zacisnął na pościeli, którą go przykryła i obrócił się na bok, nie chcąc by Aspen tak swawolnie go obserwowała. — Jaka diagnoza, pani doktor? Zostało osiem?

— Zostało, ale znacznie więcej, bo nie ważne ile razy spadasz, ładujesz na czterech łapach — Zacisnęła szare dłonie na drewnie. Miała spokojny, melodyjny głos, idealny do kołysanek. Bill naprawdę by nie narzekał, gdyby teraz zaśpiewała mu jedną. Zawsze miała talent. — Powiedz mi, co się dzieje? Dlaczego akurat tak słaba powłoka?

— Nie miałem czasu.

— Zawsze masz go aż nadto. I co robią tutaj ci ludzie?

— Penny, nie mam ochoty na wywiad. Po prostu powiedz mi, jak mogę szybko wrócić do działania. Nie chce spędzać w tym domu ani minuty dłużej.

Czuł, jak Aspen wywierca w jego plecach dziurę. Brunetka była mądra, mądrzejsza niż Francis, umiała czytać między wierszami i kiedy Billie streściła jej wszystko, nie mogła uwierzyć, że Cipher wymyślił coś takiego. Świadek jego zbrodni? Przebacznie? Było to dla niej absurdalne. Bill chciał ominąć prawo, przeskakując dwa schodki w dół, ale zapomniał, że już od dawna używają windy. Przeczuwała, że to coś więcej, niż gra w domniemanie czegokolwiek. Dario szukał inkubatora. Bill zjawia się w Wodogrzmotach Małych, obraca to miejsce w chaos, bawiąc się w złego pana demona, po czym Dario wdziera się tam pare lat później i wykrada jednego z tych, którzy doprowadzili do jego klęski. I teraz jeszcze to, że postanowił iść za nim w pogoń, z powodu człowieka?

— Twoje ciało walczy z twoją magią, ot co, już to pewnie wiesz — Zmiotła zbite szkło w kąt, odkładając miotełkę i usiadła ponownie przy swoim biurku. — Najlepsze, co możesz teraz zrobić, to pogodzić się ze swoją sytuacją i przestać oponować.

— Oponować? — Otworzył oczy, patrząc na samotny fotel po drugiej stronie i parsknął. — Oh, nie nie nie kochana, ja bardzo nie oponuje.

— To nie ty o tym decydujesz. Leż tak, i się zastanów, skąd takie pokłady własnego braku akceptacji ze strony twojego źródła. Jak zachce ci się szczerej rozmowy, to mów. Ja zacznę pierwsza.

Poświęć mi choć chwilęᵇⁱˡˡᵈⁱᵖ-ᵇˣᵇOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz