⁴mały terrier zaczął szczekać

101 5 3
                                    

━─━────༺༻────━─━

cholerne muszki owocószki, nie odróżniają szklanki od szyby
|| 𝗋𝗈𝗓𝖽𝗓𝗂𝖺ł 𝗆𝗈ż𝖾 𝗓𝖺𝗐𝗂𝖾𝗋𝖺ć 𝖻łę𝖽𝗒 ||

━─━────༺༻────━─━

Dipper siedział przy stole w kuchni i przebierał w miejscu stopami, ponieważ jedynie to, i głośne stukanie sztućców powstrzymywało go, przed totalnym odpłynięciem. Nogi mu drętwiały, zupełnie bez powodu, a palce zacisnął mocno na brzegu stołu. Oczami wodził za Pacyfiką, która przygotowywała mu omlet, ponieważ kiedy zapytała o ciasto na naleśniki, Dipper od razu wyznał, dlaczego porzucił ten pomysł, blondynka zrobiła dokładnie to samo, pozostawiając wcześniej przygotowaną masę. Dziewczyna miała spięte ramiona, kciukiem co chwilę ścierała łzy, uważając, by nie wydrapać sobie paznokciem oka, a jej warga drżała, ponieważ w jej kości wrzynało się poczucie winy i głęboki, sięgający kamiennego serca Pacyfiki smutek. Mabel była jej przyjaciółką, a Pacyfiki nie było, kiedy potrzebowała jej pomocy. Dipper jest jej przyjacielem, bliższym nawet, niż Mabel, a jego też zostawiła, co prawda nieświadoma, ale zostawiła, pozwalając, by radził sobie ze stratą zupełnie sam. Czuła się, jak ostatnia idiotka.
Czy powinna czuć ten ból, który skuł ją jak chłód wodę? Czuła zimno, przenikające jej czarną koszulkę, na ramiona nachodziła jej gęsia skórka, ale zachowywała się mniej histerycznie, niż jeszcze pół godziny temu - po tym, co usłyszała pd Dippera, czuła się, jakby nie miała prawa tak reagować. Jej ból nie był nawet porównywalny do tego, co odczuwał szatyn, widziała to w jego mętnych oczach, ciemnych poduszkach pod oczami i ruchach, niespokojnych i drętwych. Pod jego skórą widać było żyłki, które nie powinny być widoczne, a jego wilgotny nos pozostawał zaczerwieniony nawet, kiedy przestawał płakać. Był chory. Chory, jak jeszcze nigdy i gdyby pozostawał tak sam tutaj dłużej, koszmary dopadłyby go w nie krótkim czasie, rozdzierając tego chłopca jak szmacianą lalkę. Pacyfika była również wściekła, by nie użyć gorszych słów, które miała ochotę wykrzyczeć w stronę Stana i Forda, bo cholera jasna, jak można było go zostawić zupełnie samego? Krew zalewała jej wtedy policzki, między brwiami występowała gruba zmarszczka, psująca obraz uroczej dziewczyny z ułożoną głową, a na jej miejsce wstępowała prawdziwa żmija, gotowa do ataku. Już nie mogła się doczekać, kiedy te dwa grzyby wrócą do chaty, ponieważ zamierza rozkwasić ich nosy na pierwszej, mijanej ścianie.


Jęk drewnianych schodów z holu ożywił ich obu, był jak wygrana melodyjka z budzika, mająca na celu rozbudzenie zaspanego człowieka, jednak jakby prąd wkradł się w ciała, dźwięk ten przywiewał bliżej na myśl horror, niżeli słodką pobudkę. Wszystkie włoski na rękach i nogach stanęły im do góry, przez twarz Pacyfiki przebiegł cień i odruchowo powiodła ręką w stronę swojego pasa, za który się złapała. Dipper nic nie wspominał, że ma gościa, a jej ćwiczenia wreszcie weszły jej w krew. Ramiona napięła jak struny wiolonczeli, zaś w uszach jej coś zaszumiało. Nie była już tą małą, bezbronną dziewczynką.
Wszystkie przedmioty w domu Pinesów zostały w jednoznacznym celu zamienione na te znacznie silniejsze, objęte klątwami. Czegokolwiek ostrego w tym domu by się nie złapać, małe, wygrawerowane symbole tkwiły gdzieś na potencjalnych, zdolnych do samoobrony przedmiotach, toteż wystarczyło, by Pacyfika zachowała swoją pozycję przy zlewie. Nożów przy sobie miała pod dostatkiem.
Bill stanął w przejściu, brakowało mu naprawdę niewiele, by sięgnąć złotymi włosami do progu nad jego głową, a czarne ubranie, które jakimś cudem pozyskał, dodawało mu optycznej smukłości i długości, jak kot, którego zwężone oczy prędko prześlizgnęły się po kuchni, Bill wyglądał dość niepozornie, jego gładka i pociągła twarz należała bardziej do chłopca, niż do mężczyzny, jednak jego pazury pozostawały ciągle wyciągnięte, z czego Dipper jak najbardziej zdawał sobie sprawę. Pacyfika powoli obróciła się w jego stronę, wciąż z dłonią przy pasie, nigdy nie wychodziła bez broni z domu i chociaż zdawałać by się mogło, że odetchnęła na widok człowieka, coś przemknęło w jej oczach, czego na tę chwilę blondyn nie mógł zidentyfikować.


Poświęć mi choć chwilęᵇⁱˡˡᵈⁱᵖ-ᵇˣᵇOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz