𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪ł 22
Muzyka w końcu ucichła, a ja głośno westchnęłam. Zaczęłam mieć wrażenie, że wszyscy zebrani wokół mnie patrzyli właśnie w moją stronę. Nawet Pablo zerknął w moim kierunku, jednak zaraz jego wzrok z powrotem wrócił na scenę. Stanął tam młody mężczyzna, który chwilę później zaczął przemawiać. Mówił do wszystkich na sali, nie używając mikrofonu, a ja byłam pewna, że jego doniosły i pewny siebie głos docierał nawet do ochroniarzy stojących na zewnątrz.
- Kto to? - zapytałam szeptem. Musiałam się lekko przysunąć do Pablo, by zadać mu to pytanie.
Nie doczekałam się jednak odpowiedzi, a raczej skarcenia wzrokiem. W tym samym czasie Nacho jakby próbował zakryć mnie swoim ciałem, co jednak się mu nie udało.
- Panienko schowana za dużym łysym mężczyzną. - nie wiedząc o co chodzi, wychyliłam lekko głowę zza Nacho.
- Nie chowaj się. Chodź tutaj do mnie.
- Nie musisz jeśli nie chcesz... - odezwał się łysy mężczyzna.
- Na jej miejscu bym poszedł. - wtrącił Pablo.
Jeszcze wtedy nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo mogłam mieć przerąbane. Ale dlaczego? Czy tutaj już nie można szeptać i się ruszać? Może to dlatego, że nie wiedziałam kim jest ten typ... Niechętnie i z pełnymi gaciami poszłam w stronę sceny. Inni goście dawali mi swobodnie przejść do mężczyzny, który wystawił do mnie dłoń, gdy byłam trzy metry od niego. Ostrożnie złapałam dłoń obcego faceta, który wciągnął mnie do siebie na górę. Wszystkie oczy były skierowane na mnie. Wzrokiem próbowałam znaleźć Pablo, by w razie czego wiedzieć, gdzie powinnam uciekać.
- Jesteś tu pierwszy raz? - zapytał mnie, przysuwając do moich ust mikrofon. Facet z nieznanych mi powodów chciał zrobić z tego przedstawienie.
- Tak... - odpowiedziałam niepewnie.- Piękna sukienka. Jak masz na imię, ślicznotko?
- Yyy... eee~... - momentalnie zaczęłam się trząść. Co miałam mu powiedzieć?
- "Y? E?" - mężczyzna zaśmiał się do mikrofonu.- To chyba nie jest imię. Nie bój się, ślicznotko.
- Daj jej spokój, George. - spojrzałam w stronę tłumu.
Wszyscy, tak jak ja, patrzyli na Pablo Matosa. Facet, z którym tu przyjechałam wydawał się zirytowany całą sytuacją. Mimo, że "kazał mi" do niego iść, to miał najwyraźniej dość jego zachowania.
- Pablo? Stary druhu, cho tu do nas! - mężczyzna, który najwyraźniej nazywał się Georgie, wtulił mnie w swój bok nie umożliwiając mi ucieczkę.
- Nie zamierzam się w to bawić. - Pablo nawet nie drgnął, a zamknął powieki.- Zostaw dziewczynę, w przeciwnym wypadku będziemy rozmawiać inaczej.
- Słucham?! - Grozisz mi?
- Puścisz mnie jeśli powiem jak się nazywam? - mało subtelna groźba Pablo dodała mi odwagi.
- No oczywiście, kruszynko!
- Robisz to na własną odpowiedzialność. - mruknął Pablo.
- Wiem... - westchnęłam, chwilę się zastanawiając.
Mruknęłam coś pod nosem, więc zainteresowany mężczyzna nachylił się nade mną jeszcze bardziej. Wzięłam głęboki wdech i wtedy...
- Co ty kurwa suko wyprawiasz!? - uderzyłam gościa stojącego blisko mnie z "misia" prosto w głowę. Odbiegłam od niego i krzyknęłam:
- Nazywam się Luca Matos! Jestem córką Laury Biel i Marcelo Nacho Matosa, nie lekceważ mnie!
C.D.N.
CZYTASZ
Koniec 365 dni || Przyszłość rodziny spoczywa w JEJ rękach?!
أدب نسائي" Koniec 365 dni || Przyszłość rodziny spoczywa w JEJ rękach?! " Ciężarna Laura zostaje postrzelona. Najlepsi lekarze walczą o życie kobiety. Jej mąż, głowa sycylijskiej mafii, musi podjąć najtrudniejszą decyzję w swoim życiu - kogo ocalić: ukochaną...