Rozdział 9

188 14 21
                                    

Jayla wiedziała, że popełniła błąd mówiąc o imprezie profesorowi Snape'owi skoro sama tam była. Nie brała pod uwagę, że nauczyciel ukaże również ją, a powinna, bo przecież znała go już tyle lat, żeby wiedzieć, ze wyjawi prawdę bez wątpienia. Czuła się jak skończona idiotka, a już na pewno dlatego, że nikt z nią nie chciał rozmawiać. Nawet Abbey i Kurt, którzy unikali ją jak tylko mogli. Najbardziej skrzywdzona była Cosette, co spowodowało kłótnię między Jaylą, a Theo i Blaise'em. Ten drugi szczególnie bronił swojej najlepszej przyjaciółki.

𓆙

Moja najdroższa Jaylo,
Znam twój słodki sekret i nie jestem pewny czy jest bezpieczny w moich ustach.

𓆙

Ta wiadomość była szczególnie niepokojącą, bo mogła oznaczać naprawdę wiele. Jayla była osobą z mnóstwem sekretów, tylko parę z nich ujawniła Abbey i Kurtowi, ale nadawcy na pewno chodziła o jeden z ważniejszych sekretów w jej życiu, ten, który chroniła jak własne dziecko, a jednocześnie była z niego dumna choć napędzał ją strachem. Jayla odpowiadała się po stronie Lorda Voldemorta i najwidoczniej osoba, która wysłała ten list o tym wiedziała, ale Jayla nie miała pojęcia skąd, skoro tylko Abbey o tym wiedziała. Jej przyjaciółka może nie zawsze była miła, ale takiego czegoś nigdy by nie zrobiła.

Jayla dokładnie przyjrzała pergaminowi, był widocznie stary i nadawca podpalił go dookoła, u góry jak i na dole był narysowany wąż, więc mogła się tylko domyślić, że to czyiś symbol, ale nie miała pojęcia kogo. Wiedziała, że Czarny Pan ma węża, ale nie sądziła by Lord Voldemort miał tyle czasu i tak mało problemów aby spróbować ją sprawdzić czy aby na pewno stoi po jego stronie.

𓆙

Draco stawił się na szlabanie dokładnie w tej samej godzinie, o której zapowiedział profesor Snape. Nie był oczywiście sam, a z mnóstwem innych osób, które pojawiły tego wieczoru na imprezie w Pokoju Wspólnym Slytherinu. Jayla pojawiła się jako ostatnia i spotkała się z nieprzyjemnym powitaniem na co Snape się tylko kpiąco uśmiechnął. Theo przeklnął na tyle głośno, żeby Draco to usłyszał. Mu się też mocno oberwało, w końcu zwymiotował Snape'owi na buty.

Nauczyciel obrony przed czarną magią podzielił ich na grupy i rozesłał po zamku aby pomogli w zwykłych pracach wyręczając służbę. Draco trafił z Theo, Shawnem Hendersonem, puchonem Jonathanem Boylem oraz Jaylą do biblioteki aby pomóc pani Pince układać książki. Rozdzieliła ich po sekcjach i po kolei wkładali książki na półki. Draco zauważył, że w bibliotece nie ma tłumu, było tylko parę osób, w tym Hermiona Granger z ślizgonem z jej roku o imieniu Jonah, którymi mimo, że zaprzeczał, że z nią chodzi to mimo wszystko widywał się całujących się w pustych korytarzach.

Draco odwrócił wzrok od Jonah czując obrzydzenie, że tak kiedyś szanowny ślizgon zaczął obracać się w takim towarzystwie i wziął kolejną książkę. Jego dłoń zetknęła się z zimną dłonią Jayli, a on zmarszczył na nią brwi powoli odsuwając dłoń.

— Oszczędź sobie komentarzy. — powiedział oschle, a Draco się kpiąco uśmiechnął. Bawiło go, to jak bardzo się przejęła tym, że wszyscy są na nią obrażeni.

— Masz za swoje. Wiesz o tym. — powiedział Draco odkładając książkę na półkę, która sama porządnie wsunęła książkę.

— Może i wiem. — przyznała — Chciałam się zemścić na Cosette i nie wzięłam pod uwagę, że reszta może oberwać.

— Podstawowy błąd. — mruknął Draco — A co właściwie nasza słodka i niewinna Cosette zrobiła, że zasłużyła na twą zemstę.

— Przyprowadza szlamy do Pokoju Wspólnego. Wystarczająco zawiniła. — powiedziała Jayla.

— Doprawdy interesujące. — przyznał uśmiechając się ponownie — Ale cóż, zgodzę się z tym, że mam dość Puchonów, ale... nie mówiłbym tego przy Theo i Blaise'ie. Są przewrażliwieni i lubią tych ludzi. Chyba obracam się w złych kręgach.

— Najwidoczniej, Malfoy. — powiedziała.

— Teoretycznie nie musiałaś tu przychodzić, Bernes, mogłaś się śmiało obronić, a tymczasem jesteś tutaj. Podziwiam cię, ale nie ukrywam, że dziwna jesteś. — powiedział Draco.

— Snape by mi tego nie odpuścił. Też byłam na imprezie, nie byłam pewna, o której dokładnie przyjdzie i nie zdążyłam się zmyć w porę. — wyznała.

— Trzeba było się zmyć na początku, i tak było nudno, ciekawie się zrobiło gdy Theo zwymiotował. — powiedział Draco — Ciesz się, że to nie Ty odprowadzałaś go do łóżka. To byłaby dla ciebie odpowiednia kara. — Jayla nawet nie chcąc się roześmiała, a Draco się uśmiechnął już bez kpini. Zdziwiła się jak bardzo jego uśmiech jest łagodny i jak rozjaśnia jego bladą i zmęczoną twarz. Wyglądał przystojnie musiała to przyznać.

Draco z trudem w myślach przyznał, że dobrze bawił się na szlabanie. Nie nienawidził Jayli, znając siebie byłby w stanie coś takiego zrobić. Już raz w zasadzie zrobił na pierwszym roku. Naskarżył na Pottera nie martwiąc się tym, że sam łamie regulamin szkolny, a McGonagall wykorzysta sytuację by go też ukarać, więc wiedział, że to tylko błąd Jayli. Nie miał pojęcia czemu, ale czuł się tak jakby się znali od lat i było mu z tym dobrze. Pamiętał dzień gdy przyszła do niego do domu i siedzieli razem szczerze rozmawiając. Dziwił się, że nigdy więcej nie rozmawiali tak szczerze jak wtedy. Może gdyby podszedł do niej na pierwszym roku byliby przyjaciółmi.

𓆙

Moja najdroższa Jaylo.
Czas nie jest wydłużony specjalnie dla ciebie. Czarny Pan na ciebie czeka.

Last Breath | Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz