Zrzędliwy

1 0 0
                                    

Znów pałętał się po jego terenie. Czego znów tu chciał? Badania dla Akademii, oczywiście. Znał dobrze tą wymówkę i był pewien, że już od dawna nie bada niczego w obszarze pustyni. Robił to celowo, chcąc go zdenerwować i udowodnić, że on Generał Mahamatra nie jest w stanie utrzymać nerwów na wodzy. Ten uśmieszek jakim go uraczył był pretekstem. Chciał doprowadzić do kłótni, ale on postara się być ponad to wszystko. Udowodni, że potrafi być ponad to. Nie da się sprowokować na głupie zagrywki.

Szedł przez osadę zdenerwowany i zły. Na siebie i na tego siwego zgreda, który jak gdyby nigdy nic usiadł na murku i zaczął czytać jakąś grubą księgę wyniesioną z biblioteki. Minął go jednak bez słowa udając, że go nie widzi.

"Cyno, co cię tak zdenerwowało?"

Slowa przecięły powietrze powodująć, że zatrzymał się w pół kroku. Jak śmiał go o to jeszcze pytać. Jakby nie wiedział, że sama jego obecność doprowadza go do szału. Nie miał za grosz przyzwoitości, aby chociaż nie odzywać się w jego stronę. Jednak z bezczelną swobodą zagadywał go nieproszony.

"Nie twoja sprawa, nawet nie powinno cię tu być."

Słowa napełnione gniewem podkreślił odwracając się i przyjmując bojową pozycję. Obiecał sobie, że nie da mu satysfakcji z doprowadzania go do szału.

"Ja tylko zamierzam prowadzić tu badania, Cyno. Czy to problem?"

Kiedy wypowiedział te słowa spoglądając na niego znad trzymanej książki wybuch okazał się nieuchronny. Nie dał rady znieść tych pustych słów wypowiadanych jak zaklęcie doprowadzające go do szału.

"Ty i badania." Prychnął " Nie widziałem abyś kiedykolwiek je robił. Przychodzisz tu tylko po to aby mnie denerwować. Zabroniłem ci wchodzić na te tereny, a ty nie potrafisz się dostosować. Jak zawsze jesteś wrzodem na tyłku całej mojej egzystencji zamiast zająć się czymś pożytecznym."

Słowa wypływały z niego z gniewnym warkotem. Były wyrazem jego złości i bezradności na Al-Haithama , który za nic nie brał pod uwagę jego ostrzeżeń.

Zadziałał instynktownie, warcząc jak szakal wyciągnął włócznię i zaatakował. Błysnęła moc jego wizji, ale przeciwnik mu uskoczył. W zwolnionym tempie widział jak chowa książkę po czym wyciąga miecz i wykonuje kontratak. Jak zawsze doszło do bitki. Uskoczył przed atakiem wykonując kolejne pchnięcie włócznią, znów bez efektu. Bronie zderzały się ze sobą, ale nadal nie mógł dosięgnąć swojego celu. Siwy <<wrzód>> nadal mu uciekał. Jeżeli chodziło o walkę radził sobie dobrze, jednak jego słowa bez trudu wyparowały z dziurawej pamięci <<Alzheimera>>. Warknął głośniej znów starając się trafić swojego oponęta, ale i tym razem się mu nie udało. Trafił tylko w kilka dzbanów z których wylały się zgromadzone wewnątrz oleje.

Tłusta plama powoli spłynęła pod nogi kogoś kto stanął za jego plecami.

"Dość! Koniec walki, do środka!"

Kobiecy głos sprowadził go na ziemię powodując jednocześnie adekwatne do panujących temperatur lodowate ciarki. Zdecydowanie pasowała jej otrzymania wizja. Działała jak kubeł zimnej wody i zdecydowanie była na nich wściekła. Nawet jeżeli wcześniej to on zdawał się być tykającą bombą to ona zdecydowanie miała poważniejsze powody aby być na nich zła. Wiedział aż za dobrze, że poza ochrzanem czekało ich sprzątanie całego bałaganu, do którego doprowadziła niepotrzebna nikomu potyczka.

Inktober 2022Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz