5.

87 11 7
                                    

Obudziłem się rano, gdzieś około godzina 8:26. Bardzo nie chciało mi się wstawać, pomijając fakt, że Schlatt mnie budził cały czas, jagby miał zadanie bojowe dla mnie. Leniwie otworzyłem oczy i uśmiechnałem się do stojacego nademną Schlatta.
- Wstałeś wreszciee - powiedział odwzajemniając uśmiech. Wstałem z łóżka i ziewnołem, rościągając się. Mógłbym jeszcze pospać, ale Schlatt nie pozwoliłbymi i znowu by mnie budził. Dzień mijał jak co dzień. Siedziałem cały czas przy Schlacie, nawet nie mogłem wyjść z jego biura sam. Słuchałem sobie piosenek, jak zawsze wylegiwując się na kanapie w jego biurze. Nagle Schlatt stanął nade mną i popatrzył na mnie:
- Czego ty tak słuchasz? - zapytał mnie z ciekawością.
- U-uh - zająkałem się. - „Deszcz na betonie"
Schlatt jedynie zaśmiał się i znowu usadowił mnie na jego kolanach, a ja dałem mu jedną słuchawkę. Słuchaliśmy w milczeniu, dopuki nie zadzwonił telefon. Schlatt wstał, oddając mi słuchawke i odebrał, krążąc po pokoju. Popatrzyłem na niego z zaciekawieniem. Gdy skończył odłożył telefon i popatrzył na mnie lekko zaniepokojony.
- Zaniedługo przyjedzie moja znajoma - powiedział, kierując wzrok na moje oczy. - Ubierz się jakoś ładnie dobrze?
Odpowiedziałem jedynie skinieniem głowy i ruszyłem do sypialni. Gdy skończyłem się ubierać, zadzwonił dzwonek do drzwi. Schlatt otworzył drzwi i zobaczyłem w nich kobietę, miała brązowe włosy i długą czarną sukienke. Podskoczyła do Schlatta i zaczeła się mocno do niego kleić.
- Cześć mój dziubaskuu - powiedziała uradowana do Schlatta. Popatrzyłem na nich, mina Schlatta wyglądała jagby był mocno zażenowany tą sytuacją. Nagle poczułem dziwne nowe uczucie. Zazdrość. Dlaczego jakaś typiara z plastiku klei się do Schlatta? Byłem na niego obrażony, lecz bałem sie tej kobiety, więc i tak trzymałem się blisko jego dla bezpieczeństwa. Schlatt przedstawił mnie kobiecie, a ona spojżała na mnie z wymuszonym uśmiechem. Już wiedziałem, że się nie polubimy. Miała na imie Jane. Nawet ładne. Wszyscy we trójkę poszliśmy do jego biura. Schlatt z Jane, która nadal kleiła się do niego, omawiali swoje sprawy, a ja siedziałem obrażony i smutny na kanapie. Gdy Jane wyszła zapewnie do toalety. Schlatt podszedł i kucnął przy mnie.
- Quack wszystko okej? - zapytał mnie zmartwiony. Nie odpowiedziałem. Schlatt wyciągnął do mnie ręce w geście „tulasa". Niepewnie się przytuliłem i lekko się usmiechnąłem. Nie zauważyłem, że przez lekko uchylone drzwi patrzy na nas Jane z wielką nienawiścią. Schlatt puścił mnie, a Jane weszła do biura z uśmiechem i poprosiła mnie na chwilę. Popatrzyłem na nią lekko zaniepokojony, ale poszedłem z grzeczności. Gdy zamknąłem drzwi za sobą, Jane wzieła mnie za koszule i wniosła trochę wysoko w powietrze.
- Ty mała brzydka pizdo, nie dotykaj mojego chłopaka! - krzyknęła do mnie. - Ty mały gruby gówniarzu!
Zamarłem. Poczułem dziwny ból na sercu, a Jane rzuciła mną o podłoge.
- Schlatt nie zasługuje na takiego brzydkiego i grubego pchlaka - powiedziała, wchodząc do biura z uśmiechem i postawą jagby nic nie zrobiła. Gdy otrząsłem sie, rozpłakałem się lekko, lecz wytarłem szybko łzy i wszedłem do biura. Po około 30 minutach Jane pożegnała się z Schlattem i wyszła z willi. Schlatt spojżał na mnie.
- Co ona ci tam zrobiła? - zapytał zaniepokojony. Nie odpowiedziałem. Wpatrywałem się pusto w podłoge i milczałem. Schlatt zaniepokojony i zmartwiony bardziej wziął mnie na recę i zaniósł do sypialni, głaskając mnie po głowie. Gdy posadził mnie na skraju łóżka, rzuciłem się na niego, przytulając go bardzo mocno, a łzy powoli spływały po moich policzkach kapiąc na garnitur Schlatta.

Until It Doesn't Hurt • Schlatt x QuackityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz