31 października - Halloween. Najlepszy dzień w całym roku.
Nie mówię tutaj o cukierkach i fikuśnych przebraniach. Ot, tu chodzi o klimat tego dnia! Jeżeli tylko pogoda dopisuje, właśnie w ten jeden dzień wszystko przybiera ciepłą, pomarańczową barwę ogrzewającą zmęczoną już jesienną melancholią duszę. Być może za sprawą wszędobylskich dyń z powycinanymi krzywymi uśmiechami, które brutalnie zostały wypchane tanimi zniczami, a może to jesienne liście tego dnia stają się bardziej złote, chrupiące oraz nastrojowe.
Tego jednego dnia w roku wynajmuje mały domek na skraju miasta, tuż przy granicy z lasem, kupuję kilka dyń, mnóstwo świec i biorę się za pichcenie.
Tylko w Halloween z przyjemnością oddaję się sztuce gotowania. Zupa dyniowa z lanymi kluseczkami, ciasteczka dyniowe i sok to podstawa.
Zaopatrzona w dobrą literaturę, nastrojową muzykę, puchaty koc i kota odnajduje wewnętrzny spokój, próbując przygotować się do nadchodzącego okresu zimowo-świątecznego, którego szczerze z całego serca nienawidzę.
Oczywiście, w tym roku postanowiłam odrobinę zmodyfikować moje plany i dodać do nich Władcę Snów, który za nic nie rozumie fenomenu tego dnia.
♦ ♦ ♦
Stojąc przed ciężkim wyborem jakie świeczki wybrać, próbowałam wyrzucić z umysłu rozmowę z matką, która nic mi nie dała oprócz solidnej dawki irytacji.
''Dyniowa sielanka'' czy może ''dobroDuszne świeczuszki''? - pomyślałam niezdecydowana, przerzucając w rękach paczki długich świec w kolorach pomarańczowo-zielonych oraz szaro-srebrnych, owinięte w fikuśne pudełeczka.
Gdyby nie twój ojciec wylądowałabyś w sierocińcu, niewdzięczna dziewucho! - usłyszałam głęboko w umyśle zdenerwowany głos matki. - ale jak widać, on nie chce mieć z tobą nic wspólnego!
Czy oprócz soku przyda się jeszcze wino? - zerknęłam zamyślona w kierunku półki z alkoholami.
Porzuć tą ścieżkę! - obraz matki ściskającej kurczowo krzyżyk wiszący na jej szyi na moment zasłonił mi widok. - Czeka cię zguba, a ja nie chcę abyś pociągnęła mnie za sobą!
mhm... - chwyciłam pierwszą butelkę, której zawartość wyglądała na czerwone wino i skierowałam się kasy.
♦ ♦ ♦
- oprócz tego, że twoja matka to histeryczka... - w telefonie zabrzmiał łagodny głos Johanny. - to pewnie próbuje za wszelką cenę uciec od wizji piekła, która i tak ją czeka.
- oh... to nie wykupiła sobie nieba, wychodząc za pastora? - prychnęłam rozbawiona i usłyszałam jedynie ciężkie westchnięcie egzorcystki.
- mogłaś ją uświadomić, że już ostrzą sobie zęby na jej straconą duszę. Może by zmiękła.
- to ja jestem TA stracona w jej oczach. - zaśmiałam się paskudnie, chociaż czułam nieprzyjemny ucisk w żołądku.
- no trudno, spróbuję ruszyć jakieś kontakty u siebie. A do tego czasu... - Kobieta zawiesiła na moment głos. - baw się dobrze i nie próbuj żadnego Halloween'owego wywoływania duchów!
- mhm. Dzięki za zniszczenie mi planów na wieczór! - zaszlochałam teatralnie do słuchawki, na co Johanna jedynie zaśmiała się radośnie i rzuciła krótkie 'pa' na pożegnanie.
♦ ♦ ♦
Dzień zleciał mi szybko. Przy akompaniamencie kociego lamentu, mojego krzyku i klasycznej muzyki stworzyłam małe dzieła sztuki w postaci babeczek dyniowych z czekoladą udekorowanych malutkimi kapeluszami czarownic ulepionych z masy cukrowej.
CZYTASZ
The Sandman - Morfeusz x Reader
RomanceUnikatowe opowiadanie (scenariusz), gdzie wcielamy się w pracownicę antykwariatu jawnie zakochaną w książkach oraz... kotach :) Jak się z czasem okaże, spotkanie z Morfeuszem nie będzie takie przypadkowe, jak może nam się na początku zdawać. Tekst...