🍭7🍭

628 31 12
                                    

Odkąd zamieszkałem u Aleka zdążył minąć tydzień. Poznałem wiele nowych, bardzo wartościowych ludzi. Chyba zacząłem się zmieniać. Przeklinam coraz mniej, w mojej szafie znajduje się coraz więcej męskich ubrań. Zachowuje się jak na damę... przepraszam, porządnego młodzieńca przystało. Można by żec, że moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni.

Taki żarcik.

Moje życie mogło zmienić się o co najwyżej trzysta sześćdziesiąt stopni. Odkąd tu jestem minęła ledwo godzina, a Aleksander właśnie dobija mi się do drzwi błagając o oddanie mu jego ulubieńca, zakłócając nasz spokój. Co gorsza imię jakim woła owczarka brzmi Damon. Damon... co to w ogóle jest za imię, ja rozumiem, że to mocarny pies obronny, ale bez przesady. Przecież to kompletnie nie pasuje. Zatkałem uszy żeby mieć chwilę na zastanowienie się nad nowym imieniem dla mojego psa, nie słuchając obijania drzwi i darcia mordy. Po chwili odpowiedź nasunęła mi się sama.

- Od teraz mój pies nazywa się Bestia! - Krzyknąłem w odpowiedzi na jego irytujące wrzaski. Zarejestrowałem tylko ledwo słyszalne - "Przebrzydły bachor", co odebrałem oczywiście jako jeden z lepszych komplementów jakim mnie w życiu obdarowano.

- Ariel, wpuść mnie do cholery... To jest mój dom i mój pies, więc otwórz te pieprzone drzwi i mi go oddaj!

Już zacząłem sięgać po słuchawki, żeby na chillerze puścić sobie Ado, kiedy w pewnym momencie usłyszałem coś co mocno zachęciło mnie do współpracy.

- Okej już rozumiem. Skoro mój ból nie ma dla ciebie najmniejszego znaczenia, myślę, że możemy iść na kompromis... ty oddasz mi psa, a ja kupię ci jakieś fajne buty i inne ubrania. Cena nie gra roli. - Od razu po usłyszeniu ostatniego zdania w kilka sekund doskoczyłem do drzwi, omal nie przypieprzając o nie głową. Po otwarciu drzwi, Bestia momentalnie wyskoczył z łóżka i zbiegł na dół nawet nie patrząc na Aleksandra.

- Mówisz serio? Buty jakie tylko zechce? Wiesz człowieku na co się piszesz? Mam wytworny gust, a to może cie dużo kosztować. Nie wycofasz się kiedy przyjdzie Ci wyciągnąć kartę kredytową? - Spytałem z uniesioną brwią, patrząc na niego podejrzliwie. Nie ma gorszego uczucia, kiedy się na coś nastawiasz, a koniec końców gówno z tego wychodzi.

- Rozejrzyj się na boki. Widzisz ten dom? Widziałeś samochód, mój zegarek czy chociażby kolekcjonerskie figurki w salonie? Jestem przekonany, że podołam twoim wymaganiom. Bierz co chcesz słodziaku, ja tylko chce mojego psa.

Niech będzie i tak.

🍭🍭🍭

Od czterdziestu minut siedzę na oparciu kanapy, z udami na ramionach Aleka, który nieudolnie próbuje skupić się na jakimś starym dokumentalnym filmie. Zgaduję, że ciężko się skupić kiedy ktoś co minutę przystawia ci telefon przed pysk i pokazuje niemalże takie same buty. Oczywiście ja jako prawdziwy koneser i znawca butów widzę więcej niż zwykły śmiertelnik.

- A co myślisz o tych? - Zapytałem radośnie, pokazując mu wysokie białe platformy z masą zawieszek, łańcuszków, klamr i innych wymyślnych dodatków. Aleksander oczywiście ledwo na nie spojrzał i wkurzony wzruszył ramionami. - Kupisz mi je, prawda Aluś? Powiedz, że tak! Aluś! - Wrzasnąłem mu do ucha potrząsając jego głową. Po chwili radośnie skakałem po sofie, ponieważ odpowiedź brzmiała:

- Kupię, kuźwa, tylko przestań się drzeć i mnie tak męczyć! Już dłużej tego nie zniosę! Chciałem tylko obejrzeć film i mieć święty spokój. - Jęknął z rozżaloną miną masując sobie skronie.

Nie minęła chwila, a buty były już zamówione. Teraz tylko tydzień czekania... zdecydowanie o tydzień za dużo.

Automatycznie zacząłem przeglądać sobie inne ładne bzdety. Nie szukałem nic konkretnego, było to zwykłe przeglądanie rzeczy estetycznych i wartych mojej uwagi, aż w pewnym momencie zobaczyłem idealny case.

- Aluś, tatusiu kochanyyy - zacząłem z niewinnym wyrazem twarzy, którego nie powstydziłby się sam noworodek nieskalany grzechem. - Chciałbyś może zamówić mi jeszcze to?

- Etui na telefon w kształcie butelki dla noworodka? A ile ty masz lat, co? - Spytał rozbawiony.

Fuknąłem na niego cicho, ale zdusiłem w sobie chęć odpowiedzenia mu czymś chamskim.

- Nie twoja spr...

- Niech Ci będzie, daj to, zamówię ci.

No i tak ma być. Możesz mi służyć paskudny podludku. Twoje całe mienie jest w moich rękach.

- Uh jest problem. Niestety nie ma wersji na twój model. - No tak. Jasne. Pieprzone telefony inne niż Samsungi i IPhony, nie mogą mieć już żadnej radości ze swojego marnego elektronicznego życia. - No chyba, że kupimy ci nowy telefon, ale musiałbyś sobie na to jakoś zasłużyć. - Powiedział, a ja oniemiałem.

- Mówisz serio? - Spytałem zaskoczony. Przysięgam nie spodziewałem się, że kiedyś będzie mi dane w życiu mieć tyle nowych rzeczy na raz i to za takie pieniądze. Mój 3 letni telefon ledwo ładuje mi stronki z hen... z anime.

- Jasne, żaden problem. Tylko tak jak powiedziałem muszę mieć z tego jakieś korzyści.

- Zrobię wszystko, cokolwiek zechcesz. Wiesz ile mój telefon ma lat? Jestem pewien, że to prawie zabytek.

- Faktycznie nie wygląda za dobrze. A co do zrobienia czegokolwiek zechce... - Westchnął zamyślając się. Niech mi tylko chuj każe sprzątać kibel to przysięgam, że zrobię to jego szczoteczką. - W czym ty tak właściwie jesteś dobry?

O czyli mam samowolkę.

- W gotowaniu. - Odparłem uśmiechnięty. - Nie żebym był jakimś mistrzem kuchni, czy coś w tym stylu, ale nieskromnie muszę przyznać, że wygrałbym jebanego master szefa. - Powiedziałem z dumą w głosie.

- Ty i gotowanie? Pewien jesteś, że nic ci się nie pomyliło? - Zaśmiał się, a mi aż powieka zadrżała. Wiele mi można zarzucić, ale na pewno nie brak umiejętności kucharskich! - Korona ci z głowy nie spadła, w trakcie stania przy garach?

- Ty paskudny robalu. Gotowanie to nie "stanie przy garach", a niesamowita forma sztuki. Ale mogłem się po tobie spodziewać, że nie będziesz w stanie tego pojąć. Mogę ci zagwarantować, że kiedy zrobię ci moje popisowe dania, będziesz klękać przede mną na kolanach i prosić o więcej. Gotując dzień w dzień mam przepisu w małym palcu. Mamcia nie była w tej kwestii zbyt uzdolniona. - Napomknąłem przypominając sobie kilka ciekawych sytuacji z Dorcią w kuchni w roli głównej. Spalone patelnie były u nas w domu normą, póki to ja nie wziąłem sprawy w swoje ręce. Mamcia oddala mi władzę od razu jak zobaczyła, że potrafię ugotować makaron. I nie pytajcie mnie jak to robiła że jej makaron zawsze kończył się rozlaną po całej kuchence wodą i garnkiem w opłakanym stanie.

- Niech Ci będzie. To co, ty dla mnie gotujesz, a ja kupuję ci telefon, umowa stoi? - Spytał wyciągając w moim kierunku rękę.

- Stoi. - Odparłem pewnie, ściskając jego dłoń na znak zapieczętowania naszego kontraktu.

Mam nadzieję, że telefon będzie wart usługiwania temu debilowi.

🍒🍒🍒

Wow przepisałam kolejny, ale zajebiscie.

Mam nadzieję, że chociaż trochę poprawi wam to humor w tych paskudnych czasach.

Jest mu mega miło widząc osoby wracające tu z pierwotnej wersji ❤️‍🩹 Fakt, że czytacie to po raz kolejny sprawia, że serio czuje się bardziej wartościowa.
Zdążyłam zapomnieć jakie to wspaniałe uczucie, czytać wasze komentarze... brakowało mi tego.

Życzę miłej nocki
~ 2taurus2 (widzisz Dekantacja napisałam dobrze)

🍭 Your Baby Boy 🍭Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz