🍭13🍭

400 22 7
                                    

⭐️ wiecie o co chodzi 💬

Po kilku minutach bezmyślnego krecenia się po domu w poszukiwaniu wyjścia, w końcu udało mi się zaczerpnąć świeżego powietrza.
Delikatne światło księżyca oświetlało cały krajobraz. Spokojna dzielnica, z dość szeroko rozstawionymi domami zapewniała idealne miejsce do głośnych imprez nastolatków. Niebo tak przejrzyste, że gdybym mógł się skupić to na pewno znalazłbym jakiś gwiazdozbiór o którym w dzieciństwie opowiadała mi mama, w trakcie swojej fazy na bycie wróżką.

Moja całkowita uwaga, skupiała się na coraz bardziej opadających powiekach i tępym bólu w głowie.

Cholera, jeśli to tak działa alkohol to ja się na to więcej nie piszę. Zapamiętajcie, Eryk ma zawsze rację.

Opierając się plecami o chropowatą ścianę domu, zsunąłem się tyłkiem na ziemię i schowałem głowę między kolanami. Kilka głębokich oddechów nie pomogło, przez co ze stresu zacząłem się lekko dusić. Kiedy mój oddech w miarę się uspokoił, podniosłem głowę, a przed sobą zobaczyłem nachylajacego się nade mną Kacpra.

- Oj, słodki, było tyle nie pić. - Zaśmiał się po czym podniósł mnie do pozycji stojącej. - Może zaniosę cię do mnie, co? Nie będzie tyle ludzi, co tutaj. Zrelaksujesz się i obaj będziemy zadowoleni. - Szepnął mi do ucha, gładząc mnie po biodrze, co ledwo byłem w stanie ogarnąć. Kiedy zaczął mnie ciągnąć zacząłem jedynie mamrotać żeby mnie puścił. Nie wiedząc gdzie mnie ciągnie, automatycznie zacząłem szarpać się i drapać go resztkami swoich sił.
Zabierałem się jak najbardziej mogłem, co koniec końców zirytowało chłopaka na tyle, że pchnął mnie z powrotem na ścianę, rzucając do mnie jakieś niezrozumiałe przekleństwa.

- Zostaw. - Burknąłem, kiedy ciepły oddech chłopaka owiał moją szyję. Po kilku sekundach nie byłem w stanie się już skupić, na tym czy Kacper całuje i podgryza moją szyję, usta, ani czy jego ręka dalej spoczywa na moim udzie, czy może już w bardziej intymnych miejscach. Ze łzami w oczach straciłem przytomność, żałując tylko, że wziąłem od niego tego cholernego drinka.

🍒Eryk🍒

Mając cholernie dość jego zachowania skierowałem się na balkon, gdzie znajomi co chwile wychodzą na szluga. Sam staram się nie palić, ale tym razem nie pogardzę jeśli, ktoś mnie poczęstuje.

Wedle moich oczekiwań, większość z grupki siedziała na balkonie i rozmawiała w najlepsze. Adam nieudolnie próbował poderwać jakąś dziewczynę, która widocznie speszona uciekła pod pretekstem toalety.

- Dycha dla mnie - Powiedział Łukasz wyciągając swoją długa rękę przed twarz zirytowanego nastolatka - Mówiłem, że ci się nie uda.

Wziąłem papierosa od jakiegoś nowo poznanego, gościa i zacząłem spokojnie palić przyglądając się ich marnej sprzeczce.

- Udałoby mi się, gdybyś się tak na nas z boku nie patrzył. Każdy by się, cholera, speszył w takiej sytuacji, ty idioto!

Jeszcze chwilę słuchałem jak rzucają w siebie najbardziej wymyślnymi wyzwiskami, po czym moją uwagę przykuła Kaśka podająca bladej Alicji butelkę wody. Kolejna, co nie zna umiaru?

- Ileś ty wypiła? - Zaśmiałem się z dziewczyny pamiętając, że ta jest przecież jedną z osób, posiadających tak mocne głowy, że aż współczuję im tego ile muszą wydać na alkohol, żeby porządnie się wstawić.
Alicja jednak nawet na mnie nie spojrzała, zdawać by się mogło, że kompletnie nie usłyszała, że coś do niej mówię. Kaśka spojrzała na mnie zmęczonym wzrokiem.

- Wzięła jakiegoś drinka od Kacpra, nawet nie chce wiedzieć co by było, gdybym nie ogarnęła, że coś jest nie tak. Mam jedynie nadzieję, że nic jej nie będzie. Nie wyjdziemy nigdzie przez miesiąc, jeśli rodzice dowiedzą się, że kolejną noc spędziłyśmy na imprezie zamiast na nocce u kuzynki. - Westchnęła poprawiając niebieskie kosmyki włosów, które leciały jej siostrze na twarz.

- Kto normalny bierze coś od Kacpra? Przecież ten człowiek jest pieprzonym kryminalistą. - Prychnąłem, dziwiąc się głupocie dziewczyny. Cholera, przecież znamy Kacpra nie od dziś. Rok w klasie z nim wystarczył, żeby poznać go aż za dobrze. Co gorsza nauczyciele mają go tak dość, że postanowili go jakoś do następnej klasy przecisnąć. Że też czort sprowadził na nas to przekleństwo.

- No właśnie wyobraź sobie, że wraz z Arielem poszli szukać alkoholu w kuchni i trafili na Kacpra, który dziwnym trafem miał akurat przygotowane dwa drinki. Nie wiem jak można być tak głupim, ale nie to jest teraz ważne. Powiedz mi lepiej jak z Arielem? Zdążyłeś go już odprowadzić do domu? - Spytała, a ja wpatrywałem się w nią w szoku. Kiedy wyrwałem się z otępienia zbiegłem na dół i nie zważając na krzyki Kaśki, zacząłem przeciskać się przez tłum w poszukiwaniu chłopca.

Sprawdziłem kuchnię, łazienkę, a nawet kilka pokoi i dalej nie mogłem go znaleźć.

- Kurwa, Eryk masz go? - Spytał zdyszany Adam przystając koło mnie.

- A wyglądam Ci do cholery jakbym go miał?! - Warknąłem dalej obiegając wzrokiem wszystkich ludzi wokół. Jak mogłem pozwolić, że szedł gdzieś sam w takim stanie? Jak mogł mnie tak oszukać? Pieprzony Kacper, przysięgam, że pożałuje tego co zrobił.

- Sprawdzał ktoś na zewnątrz? - Łukasz stanął koło Adama równie zmachany. Kiedy tylko usłyszałem co powiedział, uderzyłem się mentalnie w głowę, za swoją głupotę. Przepychawszy się przez środek tłumu, kilka osób wylało przeze mnie drinki, kilka innych wpadło na ludzi obok powodując różne inne szkody, ale nie zważając na ich krzyki wybiegłem w końcu z domu.

Nie zarejestrowałem nawet kiedy zdążyłem ich znaleźć i usiąść na Kacprze. Cios leciał za ciosem, coraz więcej jego krwi pojawiało się na moich rękach. Słyszałem krzyki za sobą i ramiona chłopaków próbujących odcisnąć mnie od nieprzytomnego chłopaka. Ale zasłużył sobie. Ledwo powstrzymywałem się od uniesienia jego głowy i jednego silnego uderzenia nią o chodnik pod nami. Dopiero kiedy usłyszałem imie białowłosego, ocknąłem się na tyle, żeby mogli mnie odciągnąć.

- Idź do Ariela, my się nim zajmiemy - Powiedział Łukasz łapiąc nieprzytomnego Kacpra za barki i przeciągając go na trawnik.
Przytaknąłem lekko i chwilę później trzymałem już Ariela w swoich ramionach.

Widok jego zaczerwienionej i mokrej od łez twarzy sprawił, że miałem ochotę zabić tego skurwiela.
Mimo to zacząłem oglądać drobnego nastolatka i sprawdzać, czy nie ma żadnych urazów zewnętrznych.
Po chwili namysłu uznałem, że najlepszym wyborem będzie zabranie go do moich rodziców. Niech lepiej lekarze sprawdzą, czy nic mu nie jest.

Dalej omamiony całą sytuacją poprosiłem jakiegoś niepijącego chłopaka o podwózkę.
Całą drogę docisnąłem nieprzytomnego chłopaka do swojego ciała, przeklinając się za swoją głupotę.

Gdy dojechaliśmy na miejsce podziękowałem chłopakowi za pomoc po czym zacząłem dobijać się dzwonkiem do domu, przez brak możliwości otworzenia drzwi kluczem, tak by Ariel mi nie wypadł.

- Co do czorta? - Usłyszałem zza drzwi głos mojego zaspanego ojca. Zamek w drzwiach wydał charakterystyczny dźwięk i już po chwili patrzyłem prosto na ojca będącego bladym jak ściana - Cholera, Eryk! Kładź go natychmiast na kanapie w salonie i wytłumacz mi wszystko po kolei!

🍭🍭🍭

No tak jakoś wyszło, że udało mi się napisać kolejny.

Miłego

2Taurus2

🍭 Your Baby Boy 🍭Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz