🍭3🍭

1.2K 82 148
                                    

~ Tak mój Alfonsie, biegnij do reszty swoich urożonych, skrzydlatych, radosnych braci. Przejedź przez Kotlinę Wiśni, a dotrzesz do swojej rodziny. Ahh, jak ja kocham wiśnie. Cholera, jak ja bardzo kocham jednorożce. Mogę zostać jednorożcem? Chcę być tak magiczny jak wy!

~ Opiekuj się nim.

~ O czym ty mówisz, Alfonsie?

~ Potrafię zadbać o swojego syna. Nie masz powodów do zmartwień.

~ Kurwa, Alfons. Pierdolisz bez sensu!

~ Jakoś nie śpieszyło ci się o niego dbać przez piętnaście lat jego życia.

Powoli otworzyłem oczy i przetarłem je piąstkami zmazując sen z powiek. Byłem jak przebrzydła larwa, owinięta w pościeli.

- Jestem Aizawa! - Szepnąłem zadowolony - Jeszcze tylko mi tu kitku brakuje.

Usłyszałem głosy z dołu. Dwa głosy, z czego jeden na pewno należący do mamci, ale ten drugi? Nie mogę go sobie z nikim skojarzyć, wiem tylko, że jest to mężczyzna. Jakiś facet przyszedł do mamci?

Od razu wstałem, aby sprawdzić kto jest na dole.

Nie no żarcik, przecież tutaj jest mi tak wygodnie. Może pośpię sobie jeszcze troszeczkę? W końcu co mi szkodzi.

- Jest wolne, idę spa... - i wtedy dotarło do mnie kim może być typek na dole.

Przecież to musi być mój stary! Poszedł po mleko i wraca dopiero teraz, skurwysyn. Ja pierdole, nie dam rady tam iść.

Dobra Ariel, oddychaj. Zejdziesz na chillku i się przywitasz.

Albo nie.

Wejdę, powiem siema, pójdę po wiśniową herbatkę i gotowe.

Powoli wyplątałem się z kokonu, aby wcielić mój plan w życie. Tylko co ja mam na sobie? Kigurimi krówki. Jeden chuj, nie muszę mu się podobać. Spojrzałem jeszcze w lustro, aby ocenić moje włosy.

Białe kosmyki były roztrzepane, jakbym przed kimś co najmniej uciekał. Nic nowego co prawda, ale strasznie mnie to wkurwia jak wlatują mi do oczu.

Ale nie ważne. Niech wie jakiego uroczego potomka sobie spłodził. I jakiego skromnego, i miłego, i do tego pewnego siebie.

Gdy byłem już przy schodach, złożyłem ręce w pistolet. Tak to ja mogę iść nawet na wojnę. Kiedy byłem już na dole, wyjrzałem zza ściany, niczym najlepszy tajny agent.

Ojciec siedzi tyłem, ma na sobie koszulę, ma czarne włosy i zegarek na ręce. Elegancik się wystroił.

To teraz pora na wejście smoka. Podniosłem jedną nogę, postawiłem krok i... zawróciłem z bijącym sercem.

Mówiłem coś o tym, że jestem pewny siebie? Tak? No to jednak nie jestem.

- Aleksandrze, skurwielu drogi, nie mogę powierzyć ci mojego syna bez listy - powiedziała mamciś, patrząc na niego jak na robala.

- Jakiej listy? - Ma cholernie fajny głos. Taki... uspokajający.

- No jak to jakiej? Tej z ważnymi informacjami o moim synu! Na przykład to, że kocha wiśnie, lubi bajki, jest alergikiem. Chodzi mi tutaj o orzechy, paprykę i pierdolenie. Masz kupować mu dużo słodyczy, nie zabraniaj mu przeklinać, lubi zakupy, kocha zwierzęta, więc mam nadzieję, że Damon go polubi. Jest również bardzo specyficzny, ale chuj ci do tego. Ja jestem jego matką i daję mu zgodę na to, aby wyrażał siebie, więc ty nie masz tutaj niczego do powiedzenia. Resztę punktów przeczytasz sobie sam, nie jesteś przedszkolakiem, żebym musiała to robić za ciebie.

🍭 Your Baby Boy 🍭Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz