Rozdział 3

196 15 8
                                    

*pół godziny później*

Harry stał przy głównym wejściu, zastanawiając się, w czym książę potrzebuje pomocy. Ubrał się ciepło i wygodnie, tak jak zalecił Draco.

- Już jesteś? - usłyszał za sobą ciemnowłosy, na co się ukłonił.

Chłopak ujrzał przed sobą blądyna w dresie, bluzie z kapturem zarzuconym na głowę i w wygodnych tenisówkach.

- Musimy się pospieszyć jeśli nie chcemy się narazić - dodał książę kierując się do drzwi.

- Mógłbym się zapytać, gdzie tak właściwie zmierzamy? - zapytał się Harry otwierając drzwi przed Draco.

- Umówiłem nas do baru na mieście, w ramach spotkania zapoznawczego z Blaise'm i Pansy - wytłumaczył blondyn -  więc jak chcesz jeszcze pożyć, polecam ci się pospieszyć, bo jak się spóźnimy........ Pansy się nami zajmie. 

Ruszyli w stronę miasta.

Gdy doszli do baru, zauważyli siedzących w środku Pansy i Blaise'a.

- Hej - przywitał się Draco, podchodząc do stolika.

- Cześć stary - odpowiedział Blaise.

- Hej, kto to? - zapytała Pansy.

- Harry, mój nowy pomagier - przedstawił chłopaka Draco.

- Pansy - dziewczyna podała rękę Harry'emu, a on ją uścisnął.

- Kto chce co do picia? - wyskoczył z pytaniem Blaise.

- Ja poproszę jakieś wytrawne wino - odpowiedziała Pansy.

- Biorę to co zawsze - odezwał się Draco.

- Ja spróbuję tego piwa kremowego, jestem ciekaw jak smakuje - powiedział Harry.

- Wiesz że to jest bezalkoholowe? - upewnił się Blaise.

- Ktoś musi odprowadzić was do zamku - zaśmiał się brunet.

- No weź Harry, wypij z nami - zachęciła go Pansy.

Harry pokręciło głową, nie chciał się przyznać, że nigdy nie pił, wujostwo nigdy mu by nie dało czegoś alkoholowego. Poza tym był nie letni (autorka: olso te polskie 17-latki co po skończeniu 18 gadają, że koniec z piciem).

- Dobra jak nie chce to nie, nie będzimy go zmuszać. Jeśli chodzi o drogę powrotną przyjedzie po nas inny woźny, bo Blaise'owi raczej nie zaufam, po tym jak wywiózł nas na drugi koniec miasta po pijaku - zaśmiał się Draco.

- Hej! To nie moja wina - usprawiedliwiał się chłopak.

- Na trzeźwo samolotema zgniótł kwiatki i rower mojej rodziny - dodał Harry.

- Ooooo nie chwaliłeś się Blaise'zuś - zaśmiała się Pansy, a Blaise poczerwieniał.

- Ja przynajmniej nie ogoliłem brwi królowi, nie to co nasz księciunio - obronił się ciemnoskóry.

- Ha, ach tak? To powiedz mi kto zafarbował całą wodę w zamku na zielono? - posłał pytanie retoryczne w stronę Pansy blądyn.

- Widzę, że z wami tu nie ma nudy - uśmiechnął się Harry.

- Oj uwierz mi, że to nie wszystko, mój drogi.

- O ile Drejkoł nie wlaje cię po tygodniu lub po dwóch, masz szansę przeżyć takie rzeczy z nami.

Tak, Harry bardzo chciał przeżyć z nimi takie rzeczy. Poza tym wylanie oznaczałoby spanie na bruku, bo Dursley'owie raczej go już do siebie nie zaproszą. Chociaż czy to nie lepsze niż spanie i funkcjonowanie w jednym domy z szatanami?

------

Hejka!

Miały być tu jeszcze pijackie teksty, ale za krótko się znają żeby wyznawać sobie miłość po pijaku więc to zostawimy na później.

Bajo!

Książęca Miłość | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz