Rozdział 6

145 18 21
                                    

Po wypowiedzeniu tych słów przez Harry'ego, Draco zerwał się jakby chciał zacząć, już się kłócić. Gdy już miał otworzyć usta, nagle zasłabł, na szczęście mający dobry refleks Harry, złapał blądyna zanim ten upadł na ziemię.

- No i kurwa wiedziałem - powiedział do siebie brunet.

***

Złapał mocniej blądyna i skierował się z nim w stronę łóżka. Gdy tak sobie siedział uświadomił sobie...że jutro jest wigilia, a on nie ma prezentu dla nikogo. Spojrzał w kierunku śpiącego chłopaka, podszedł do biurka i wziął z niego termometr. Skierował się w stronę łóżka i zmierzył temperaturę Draco.

39.5°

- Tylko trochę mnie głowa boli - przedrzeźnił słowa Draco Harry.

Poszedł do łazienki wziął ręcznik i zamoczył go w zimnej wodzie.

Wrócił do pokoju i położył ręcznik na czole księcia.

W tym momencie do pokoju wszeszli Blaise i Pansy.

- I jak z nim? - spytał szeptem Blaise.

- 39.5° stopni gorączki, i "trochę" boli go głowa - wytłumaczył Harry - mam małe pytani do ciebie Pans - dodał.

- Jakie?

- Posiedziałabyś z Drsco, a ja z Blaise'm pójdziemy na rynek kupić prezenty? - zapytał się chłopak.

- Ejejej, a mnie o zdanie się już nie spytasz czy wogóle chcę iść z tobą!?- oburzył się Blaise.

- Nie muszę, bo wiem, że jak obiecuję postawić ci ognistom to ze mną pójdziesz - uśmiechnął się niewinnie zielonooki - to co ty na to Pans?

- Zgoda, ale szybko - zgodziła się dziewczyna.

Harry wstał z krzesła, chwycił rękaw Blaise'a i wyszedł z pokoju.

Kilka minut później byli już na mieście i chodzili po sklepach.

- Dobra to komu najczęściej kupujecie prezenty? - zapytał się Harry.

- No ja zawsze kupowałem Draco i Pansy - odparł Blaise.

- A królowa i król - dopytywała się chłopak.

- Im nie kupowaliśmy nigdy, jedynie Draco kupował, bo to jego rodzice. Ja i Pans im nie kupowaliśmy - odpowiedział ciemnoskóry.

Szli w ciszy gdy Blaise zapytał.

- A co masz zamiar kupić?

- No Pansy jakiegoś box'a z kosmetykami, ty się dowiesz juteo, a Dracoo...nie mam bladego pojęcia - spuścił głowę rezygnacją.

- Mam pomysł, który może ci się spodobać - uśmiechnął się Blaise.

- Spoko to najpierw po prezent dla Pans - skierował się do angielskiego rossmana.

W rossmanie spędzili dwadzieścia minut, choć i tak po dziesięciu minutach Blaise wyszedł, bo miał już dość Harry'ego, który chodził od kuli do kąpieli do kuli do kąpieli, od mgiełki do mgiełki. Koszmar.

Ciemnoskóry zdecydował się pójść kupić gdzie indziej prezent dla Draco i dla Harry'ego, Pansy zdecydował się sprezentować kopa w dupe i żelki.

Spotkali się z Harry'm pod sklepem, w którym Blaise zamierzał pokazać chłopakowi idealny prezent dla Draco. Gdy weszli do sklepu Blaise odrazu podszedł z brunetem do regału z prezentem dla blądyna.

- I co myślisz? - zapytał się, dumny z okazałej pierwszy raz inteligencji względem prezentów.

- Przepiękny - podsumował Harry - kupuję na pewno mu się spodoba.

Podszedł do kasy i kupił przedmiot.

Wyszli ze sklepu i skierowali się w stronę zamku.

Będąc w pałacu rozdzieili się i Harry poszedł do komnaty Draco.

Gdy zapukał otworzyła mu wkurzona nie przepraszam WKURWIONA Pansy.

- Jak wam sz... - nie dane mu było skończyć, bo dziewczyna mu przerwała.

- Nawet mnie nie wkurwiaj, następnym razem nie zgodzę się na zajmowali się chorym pracocholikiem. On jest gorszy od płaczącego dziecka - przepchnęła się przez drzwi byle tylko ani minuty dłużej być w pokoju z księciem.

Harry wszedł do pomieszczenia. To co zobaczył mocno go zdziwiło jak aż tak można lubić pracować.

Draco ZNOWU siedział ubrany przy biurku zajmując się listą gości na bal.

- Draco znowu - podszedł do blądyna przewracając oczami.

- Harry - zdziwił się chłopak i spojrzał w stronę okularnika - gdzie byłeś? I czemu zostawiłeś mnie z Pansy? - dopytywała się.

- Byłem na mieście z Blaise'm, bo potrzebowałem jego pomocy w kupnie prezentów, a Pansy zgodziła się z tobą zostać - odpowiedział spokojnie - a teraz idź się przebrać w piżamę i połóż się do łóżka, a ja zajmę się twoją pracą - dodał stanowczym tonem.

- Harry ty nie wiesz kogo masz zaprosić - próbował się wymigać blądyn.

- To będziesz mi dyktował - uśmiechnął się wiedząc, że nie zależnie od argumentu księcia on znajdzie odpowiedź.

- Emm.. nie mam piżamy - próbował dalej Draco.

- To ubierz dres albo połóż się tak jak normalnie śpisz - odparł Harry.

- Śpię w bokserkach, a co jeśli jesteś pedofilem, który podszywa się pod Harry'ego?

- To bym miał już dużo okazji żeby się tobą zająć, na przykład wczoraj kiedy byłeś najebany w trzy dupy i musiałem cię zaprowadzać do zamku.

- Ehhh... dobra wygrałeś - podniósł ręce w celu obronnym.

- To idź się przebrać.

Draco wyszedł z pokoju do łazienki, a Harry usiadł na krześle przy biurku.

***

Tak tutaj skończymy.

Jak myślicie, co dostaniecie na święta?

Książęca Miłość | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz