Ból i strach

442 14 2
                                    

Lekcja historii... dziesięć minut do dzwonka i koniec na dzisiaj ze szkołą. Patrzyłam na zegar jak na zbawienie, które nie przybyło.

Westchnęłam i odwróciłam głowę w stronę okna, przy którym siedziałam. Zanurzyłam się więc w swoich myślach, nie zwracając uwagi na otoczenie. Często odcinałam się od świata zewnętrznego i wędrowałam po swojej wyobraźni.

Od myśli odciął mnie dzwoniący dzwonek. Nie spieszyło mi się, więc jak połowa klasy wyszła zaczęłam się pakować i założyłam na siebie plecak. Wyszłam ostania powoli kierując się do drzwi wyjściowych. Przed szkołą rutynowo zaczepiły mnie trzy dziewczyny, więc mnie to nie zdziwiło. Przygwoździły mnie do ściany i uderzyły w twarz.

- Długo musiałyśmy na Ciebie czekać. - Warknęła jedna z nich. Ja tylko lekko pokiwałam głową.

- I nie olewaj nas szmato! - Obydwie kopnęły mnie w lewą nogę, tak że upadłam z jękiem. One się tylko zaśmiały zciągnęły ze mnie plecak i jak codzień zaczęły w nim szukać portwela.

Przerwały kiedy usłyszały jeden sygnał syreny. Lekko podniosłam głowę żeby zobaczyć karetkę pogotowia ale nikt z niej jednak nie wyszedł aby je powstrzymać czy coś.

Napastniczka fuknęła pod nosem i odeszła, a za nią reszta dziewczyn.

Podniosłam plecak, pozbierałam książki, włożyłam do plecaka i wstałam. Jeszcze raz zerknęłam na karetkę ale nie było żadnej reakcji z jej strony. Popatrzyłam przed siebie i ruszyłam w stronę domu lekko kulejąc.

Po godzinie powolnego spaceru dotarłam do domu. Otwarłam drzwi i starałam się jak najciszej prześlizgnąć do swojego pokoju.
Weszłam na schody ale kiedy poczułam sciskającą się rękę na ramieniu, która pociągnęła mnie i z nich zrzuciła serce mi zamarło. Uderzyłam głową o podłogę. Potarłam ją wolną ręką i popatrzyłam wystraszona na matkę, która dalej ściska moje przedramie.

- Gdzieś t-ty tak długo... była?

Z jej ust było można wyczuć woń alkoholu. Zaczęła pić bez przerwy po tym jak mój ojciec zmarł, a zaczęła mnie bić, jak coś jej się nie podobało około pół roku po tym zdarzeniu. Nie miałam dokąd uciec. Nie miałam nawet dziadków.

Chodziłam do różych cichych i spokojnych miejsc. Wracałam bardzo późno aby mieć pewność, że śpi. Często nawet nocowałam gdzieś na mieście i wracałam po tygodniu. Zdażyło się, że nie spała i biła mnie tak długo aż krew nie zacznie wyciekać z ran. Przez co miałam w różnych miejscach blizny.

- Mamo proszę... zostaw mnie już - Pociągnęłam nosem starając się nie pokazywać słabości.

- O nie. Po ta... takim spóźnieniu, musisz mieć n-nauczkę!

Po piętnastu minutach siedziałam już w swoim pokoju. Ściągnęła ubrania w celu przebrania się w wygodniejszą odzież. Zobaczyłam wtedy w lustrze pełno nowych siniaków na moim ciele. Największe były na nodze i przedramieniu.

- Kolejne do kolekcji... - Westchęłam ze smutkiem i poszedłam do łazienki się umyć.

---- Następny dzień ----

Znów to samo. Ostatnia lekcja, powolne pakowanie się, wyjście z sali i... dziewczyny. Popchnęły mnie przez co się przewróciłam.

- Wczoraj nie było pieniędzy to teraz daj nam dwa razy więcej - Zachichotała jedna - Za wczoraj~

Bez żadnych protestów ale ze łzami w oczach zdjęłam plecak i zaczęłam go rozpinać.

Od człowieka do maszyny ( Transformers Tfp OC )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz