Rozdział 2

558 13 1
                                    

Po co się starać aby inni rozumieli intencje Twoich czynów? Oni nigdy ich nie zrozumieją i nie ma w tym żadnej niesprawiedliwości. Bo sprawiedliwość to pościg za chimerą, która jest wewnętrzną sprzecznością.

Leżąc w łóżku zebrało mi się na sentencję, a w tym, wszystkie wspomnienia zaczęły powracać z tego okropnego wieczoru, który w pewnym stopniu dalej był dla mnie zagadką...

*Flashback*

Wieczór jak każdy inny. Niczym się nie różnił od pozostałych... Rodziców nie było, obchodzili kolejną rocznicę ślubu. Zdecydowałam się pójść do przyjaciółki, Amber. Gotowa do wyjścia otworzyłam drzwi, a w nich ujrzałam tajemniczą osobę, która metalowym przedmiotem uderzyła w moją głowę, przez co straciłam przytomność. Ocknęłam się kilka godzin później w salonie, a obok na podłodze leżały zakrwawione ciała...

Przyrzekłam zemstę i wcale nie zamierzam się poddać. Stałam się silniejsza, pozbawiona uczuć, stanowcza i przede wszystkim nieufna. Tak, może jestem zimną suką, ale wszystko nie dzieję się bez powodu. W tym momencie poczułam nagły przypływ energii, który dostał się do mojego organizmu. Tak jakby ktoś podał mi dożylnie adrenalinę.

Po wczorajszym wieczorze, jedyne czego żałuję, to tylko ten złamany obcas. To były moje najlepsze buty! Zirytowana wstałam, wzięłam świeżą garderobę i ruszyłam do łazienki. 

Kolejny raz nie mogę swobodnie patrzeć na swoje ciało. Moje aktualne życie jest pogmatwane. Nie powinno takie być, doskonale o tym wiem. Poukładam je dopiero wtedy, gdy wszystko będzie jasne.

Weszłam pod prysznic, wtarłam w siebie żel, a następnie pozwoliłam kroplom gorącej wody ogrzać moje ciało. 

Po kąpieli poczułam niemiłe burczenie w brzuchu, oznaczało to głód. Od rana nie miałam nic w ustach. Przygotowałam skromny posiłek i usiadłam przy stole, po raz kolejny przeglądając dokumenty zielonookiego bruneta. Wszystko było podane. Wiek, wzrost, nawet numer telefonu i adres. Przez najbliższy czas nie chciałam ryzykować zdemaskowaniem, więc wolałam się ukrywać, pozostać tajemniczą nieznajomą. 

Zeszłego dnia Rick powiedział, że dzisiaj mogę go spotkać w barze koło Alei Gwiazd. Ma jakieś prywatne spotkanie czy inny cel, co akurat mnie mało interesuje. 

Zebrałam jego zdjęcia, schowałam do biurka i spokojnie kończyłam posiłek.

Ten mężczyzna wczoraj. Dziwne spotkanie. Był taki... Nachalny? Arogancki? Zdecydowanie tak, ale było w nim coś, co powoduje u kobiety pożądanie, chęć bycia w jego pobliżu. Chociaż w sumie to wszystko mogło być spowodowane nadmiarem alkoholu we krwi. Wtedy człowiek wariuje. Cokolwiek.

Ubrałam buty i gotowa wyszłam na nie do końca umówione spotkanie. Złapałam najbliższą taksówkę, wręczyłam kierowcy adres i czekałam tylko, aż będę na miejscu. 

Wchodząc do środka, do moich nozdrzy dostał się nieprzyjemny zapach cygara. To jeden z wielu powodów, dlaczego właśnie nie przepadam za tego typu lokalami. 

Usiadłam przy barze, co w zwyczaju zawsze robię. Może wydawać się to denne, ale tu czuję się najbezpieczniej. Przystojny barman przyjął moje zamówienie, a po chwili otrzymałam moją wodę z miętą. 

Sącząc napój, wzrokiem analizowałam wnętrze pomieszczenia, a raczej ludzi, którzy tu byli. Połowa z nich to upici biznesmeni, którzy poza domem szukają przygód, a panny przy nich oczekują wyłącznie zawartości ich wypchanych portfeli. Żenada, ale przynajmniej można się uśmiać. Przywykłam do tego, znam kilka naprawdę świetnych historii, ale to nie jest odpowiednia chwila na ich wspominanie. 

Art Of KillingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz