Jego różowawe wargi, które jeszcze parę sekund temu były złączone z moimi... To uczucie, dziwne choć przyjemne.
Nie powinnam tyle o tym myśleć, nie powinnam tego roztrząsać, ani wspominać. Do tego zdarzenia nie powinno wcale dojść. Nie jestem gotowa na związki, ani tym bardziej na przelotne flirty i przygody, a Justin nie jest typem mężczyzny, który marzy aby się ustatkować i pokochać jedną osobę.
Czułam się zażenowana tym całym zajściem. Moja twarz przybrała purpurowy kolor, a policzki aż piekły ze wstydu.
Szatyn spojrzał na mnie śmiejąc się.
- Co? - zapytałam unosząc brew.
- Twoja mina. - ponowił śmiechem, na co przewróciłam oczami.
- Jedźmy. - wymamrotałam wsiadając do auta.
Droga powrotna mijała w ciszy. Jednak nie mogłam powiedzieć, że była to przyjemna cisza jaką w zwyczaju odczuwałam. Raczej niekomfortowa. Miałam do niego przede wszystkim masę pytań dotyczących tego zajścia, ale czy uzyskam odpowiedź choć na jakiekolwiek?
- Justin... - chrząknęłam.
Szatyn spojrzał na mnie kątem oka, dalej uważnie skupiając się na jeździe.
- Pomówmy o tym. - szepnęłam zakładając ręce na piersi.
Chłopak ciężko westchnął zjeżdżając na pobocze i wyłączając silnik. Swoją całą uwagę skupił na mnie.
- O czym chcesz rozmawiać? - wyrzucił ręce w powietrze.
Nie bardzo rozumiałam jego reakcję. Przecież chciałam tylko aby mi odpowiedział na kilka pytań.
Być może go to przerosło.
- Jeśli chodzi Ci o to, dlaczego Cię pocałowałem, to dlatego, że mnie pociągasz, okej?! - przetarł twarz dłońmi. - Nie wiem dlaczego. Nie potrafię tego opisać. - przerwał.
Dokładnie analizowałam każde wypowiedziane przez niego słowo.
Nie! Nie... On nie może myśleć o mnie w ten sposób. Przecież to jest niepoprawne. Chociaż sama nie jestem idealna.
Poczułam jakby wielki ciężar spadł na moje serce i usiłował przejąć nad nim kontrolę, powoli zatracając się w nim.
- Nic nie powiesz? - spojrzał na mnie litościwym wzrokiem.
W jego oczach widziałam ból. Nie chciał, aby tak się potoczyło, uległ uczuciom. Przegrał walkę.
- Justin, dobrze wiesz, że to wcale nie powinno się wydarzyć. - pokręciłam głową.
- Chyba mi nie powiesz, że Ci się nie podobało. - zadrwił.
Milczałam ze spuszczoną głową.
Chłopak wysiadł z auta, obszedł je dookoła i otworzył drzwi chwytając moją rękę.
Zostałam pchnięta tym razem na boczną szybę.
Szatyn wpił się w moje usta, podobnie jak poprzednio, z małym wyjątkiem. Ten pocałunek miał więcej pasji, namiętności, pożądania.
- Nie podobał Ci się sposób w jaki Cię całowałem? - szepnął tuż przy uchu.
O boże.
- Nie. - wymamrotałam.
Brązowooki zaczął składać pojedyncze pocałunki wzdłuż mojej szyi. Każdy wywoływał ciarki na mojej skórze.
- A to? - przygryzł delikatnie płatek ucha.
CZYTASZ
Art Of Killing
FanfictionNazywam się Ally. Ally Scofield. Pochodzę z małego miasteczka położonego niedaleko Londynu. Mam 19 lat i w porównaniu do moich rówieśników, nie jestem zwykłą dziewczyną. W tym okresie powinnam martwić się, co założyć na imprezę albo, żeby nie wpaść...