Nareszcie weekend. Nie zjadłem obiadu i od razu znalazłem się w swoim pokoju. W końcu mogłem się zająć tym co kochałem robić. Malowaniem. Ojciec nigdy nie wspierał mnie w tej pasji. Bardzo pragnę dostać się na *ASP ale tata chce żebym poszedł do mundurówki. Od zawsze mój ojciec pragnął bym w przyszłości tak jak on torturował i znęcał się nad Polską. Unikałem tego tematu jak ognia. Naprawdę nie wiem czemu tata tak bardzo tego chce. Wziąłem pędzle i farby. Postawiłem płótno na sztaludze po czym zacząłem się zastanawiać co namalować. W końcu wybór padł na górski pejzaż. Zamoczyłem jeden z pędzli w farbie i pomalowałem kawałek płótna. Wreszcie robiłem to co kochałem. Zajęło mi to dość długo ale po 2 godzinach skończyłem. Byłem bardzo zadowolony z mojej pracy. Oprawiłem ją w ramkę i powiesiłem nad swoim łóżkiem. Obraz który namalowałem idealnie pasował do mojego pokoju. Meble były dość skromne ale za to miałem duże łóżko. Ściany były białe lecz pokryte w niektórych miejscach moimi malunkami. Obok biurka, na ścianie wisiał sztuczny bluszcz z lampkami. Miałem również na ścianie poprzyklejane zdjęcia mnie i mamy. Naprawdę za nią tęsknię.
*time skip*
Weekend minął mi dość przyjemnie. Była niedziela wieczór. Jutro miałem być o 1.00 w nocy na zbiórce. Musiałem być tak wcześnie dlatego że lecieliśmy samolotem. (lot był dość tani) W zasadzie to żeby się przyszykować na 1.00 to musiałem wstać o 23.00 nie licząc pakowania bagaży. Moim zdaniem nie ma sensu zasypiać. Wziąłem swoją walizkę i podszedłem do szafy. Otworzyłem ją i zacząłem się zastanawiać co wziąść. Po krótkiej chwili w walizce znalazły się: bielizna, skarpetki, kąpielówki, bluzy, kurtka, spodnie dresowe, piżama, jeansy itp. Oczywiście spakowałem rzeczy typu szczotka do zębów, ręcznik i różne takie. Co prawda bolał mnie fakt, że jadę tam tylko dlatego że ojciec nie chce mnie widzieć w domu. Zapomniał bym! Nagle mi się przypomniało że muszę spakować: farby, pędzle, ołówki, szkicowniki, płótna itp. Szybko je dorzuciłem do walizki. Zamknąłem walizkę i usiadłem na łóżku. Oglądałem *tt aż w końcu była godzina 00.45. Wstałem, wziąłem walizkę, ubrałem kurtkę i buty po czym wyszedłem z domu. Po około 10 minutach byłem już pod szkołą gdzie czekała moja wychowawczyni i klasa.-Nareszcie jesteś! - podbiegł do mnie i powiedział IJ
-Cześć. Fajnie że też jedziesz. - po chwili dołączył do nas FW i zsrr.
-Cześć wszystkim.-powiedzial zsrr.-troche jeszcze wszyscy w czwórkę porozmawialiśmy. Wsiedliśmy do autobusu, który miał zawieźć nas na lotnisko. Usiadłem z zsrr przed IJ i FW. Postanowiłem że się trochę podrażnię z IJ.
-A wy co tak gołąbeczki siedzicie blisko siebie? - odwróciłem się głową do tyłu i zapytałem IJ z wrednym usmieszkiem.
-Jak ja cie zaraz... - IJ był już bardzo zdenerwowany. Za to FW schował swoją twarz w dłoniach prawdopodobnie ukrywając rumieńce.
-A jak tam ty i Zsrr mój drogi przyjacielu Rzesiu? - zapytał mnie również z wrednym uśmieszkiem. Postanowiłem że jeszcze trochę się z nim podrażnię bo mi się nudzi.
-Ooo a ja kiedy w takim razie zostanę chrzestnym? - zapytałem IJ. FW tylko bardziej schował swoją twarz w dłoniach po czym się odwrócił. Do rozmowy włączył się zsrr, który najwyraźniej przyjął stronę mangozjeba.
-Nie podskakuj niziołku, bo w sufit walniesz- powiedział do mnie zsrr na co IJ i FW zareagowali śmiechem. Resztę drogi prowadziliśmy wszyscy we czwórkę dość spokojną rozmowę. W końcu dojechaliśmy na lotnisko. Wziąłem swoją walizkę i ustawiłem się tam gdzie kazała wychowawczyni. Jeszcze szybko nas przeliczono i poszliśmy na kontrolę. Wszyscy zostawili bagaże i zaczęli przechodzić przez bramki. Po wszystkich formalnościach mieliśmy czas wolny dla siebie. Musieliśmy czekać jeszcze godzinę na samolot. Wziąłem parę euro i poszedłem do sklepu. Kupiłem słodycze i picie dla naszej czwórki. Tata dał mi dość sporo pieniędzy, byle bym do niego nie dzwonił. Poszedłem do pozostałej trójki.

CZYTASZ
Dlaczego muszę cierpieć? ~countryhumans III Reich
RandomWięc tak: -książka opowiada w większości o życiu rzeszy -nie wiem na jaki głupi pomysł wpadnę przy pisaniu tej książki -obstawiam że nikt tego nie przeczyta -będą się pojawiać shipy