Per. 3 osoba
Mijały lata. Rzesza się praktycznie w ogóle nie zmienił oprócz tego że teraz był wyższy. Cały czas utrzymywał kontakt z zsrr. Spędzali razem czas ale do bliższej relacji nie doszło. Rzesza po cichu liczyć na to że wyższy coś do niego czuje ale po kilku latach zaczął się poddawać.
Per. Rzeszy
Siedziałem sobie właśnie w pokoju. Wczoraj rozmawiałem z moim ojcem o Polsce. Kazał mi go natychmiastowo zaatakować. Gdy dowiedział się o zsrr kazał mi to natychmiast wykorzystać. Dzisiaj się właśnie z nim spotykam żeby podpisać sojusz. Mamy razem zaatakować Polskę chociaż ja tego nie chce robić. Ubrałem się w swój ulubiony mundur. Do spotkania zostało mi jeszcze trochę czasu. Spokojny letni dzień. Pogoda jest cudowna. Zabrałem teczkę i z lekkim uśmiechem na twarzy wyszedłem z domu. Szedłem sobie powoli w stronę domu zsrr. Nie mogę się doczekać. Chyba się w nim zauroczyłem. Lubię patrzeć jak się uśmiecha. Już byłem prawie przy domu zsrr. Zostało mi tylko parę metrów. Dalej spokojnie Szedłem z lekkim uśmiechem na twarzy. Stanąłem przed rzwiami do domu komunisty i zapukałem. Po chwili zsrr mi otworzył. Grzecznie wszedłem do środka. Zaprowadził mnie do jego biura. Usiadłem w skazanym miejscu i wyciągnąłem parę papierów.-Tutaj musisz się podpisać. - pokazałem mu miejsce na papierze.
-Jasne. - przeczytał wszystko po czym się podpisał na samym dole kartki. Szybko poszło. Siedzieliśmy w takiej niezręcznej ciszy.
-Słuchaj, przeczytałem w umowie że mam Ci pomagać w podbijaniu kraji. Kto ci to kazał tam dodać? Przecież Ty nigdy nie byłeś żądny krwi.
-Ta.. Mój ojciec to dopisał. - lekko się zestresowałem.
-Okej. Masz zamiar kogoś atakować?
-Będę musiał zaatakować Polskę.
-Ale jak "będę musiał"? On cię do tego zmusza?
-No tak. Nic nie mogę zrobić.
-Szkoda.. Może pójdziemy gdzieś na spacer? - wstał z swojego krzesła i podszedł do mnie.
-Jasne. - lekko się uśmiechnąłem i również wstałem. Wyszliśmy razem z domu. Nie potrafiłem się na cieszyć tą chwilą. Szedłem obok zsrr. Nie wiem gdzie zmierzaliśmy. Na razie szliśmy po chodniku. Przed nami pokazał się las. Spacerowaliśmy przez chwilę po lesie. Bardzo mi się podobało spędzanie czasu z zsrr. Wziął mnie za rękę i zaprowadził na jakąś łąkę. Było tu bardzo ładnie. Wszędzie były żółte i pomarańczowe kwiatki. Usiedliśmy razem na ziemi.
-To co u ciebie? - zapytał wyższy.
-Wszystko w porządku. Tak bardzo chciałbym się dostać na ASP. Wysłałem już zgłoszenie. Jeżeli uda mi się dostać to plany o ataku na Polskę lęgną w gruzach. Ojciec już nie będzie mógł nic zrobić.
-To fajnie. - zsrr patrzał sobie na niebo. Zacząłem zbierać kwiatki. Robiłem spokojnie z nich wianek. Gdy skończyłem założyłem go zsrr na głowę.
-Dzięki. - komunista się lekko uśmiechnął i popatrzał mi w oczy.
-Może.. Myślałeś kiedyś żebyśmy... Byli razem? Wiem że to głupio brzmi. Przepraszam..-Huh? Na serio? - zapytałem w lekkim szoku. Nic nie odpowiedział zbliżył się tylko do mojej twarzy. Nie czekałem ani chwili dłużej. Zamknąłem oczy i złączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku. Przez chwilę się całowaliśmy aż w końcu odkleiłem się od jego ust.
-Ja przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. - szybko się odezwałem.
-Przecież nie musisz przepraszać. Sam to chciałem zrobić. To jak?
-Huh? A no tak. Jeśli chcesz to.. Możemy być razem...
-No to się bardzo cieszę. - komunista posłał mi tylko lekki uśmiech. Spędziliśmy tak jeszcze z godzinkę. To był mój najlepszy dzień w całym moim życiu. Później pożegnałem się z zsrr i poszedłem w stronę domu. To najcudowniejszy dzień.
CZYTASZ
Dlaczego muszę cierpieć? ~countryhumans III Reich
LosoweWięc tak: -książka opowiada w większości o życiu rzeszy -nie wiem na jaki głupi pomysł wpadnę przy pisaniu tej książki -obstawiam że nikt tego nie przeczyta -będą się pojawiać shipy