Rozdział 17

205 9 2
                                    

Od pamiętnego wieczoru gdy Bytnar został u mnie na noc minęły dwa tygodnie. Najlepsze jest w tym, że dziś akurat dostałam miesiączki. Przesto, że zawsze mam jakieś zachcianki dziś zachciało mi się iść do kina. Ubrałam na siebie czarną spódnicę do kolan i beżową koszule.

Akurat gdy wychodziłam z kamienicy szli w moim kierunku Alek, Zośka i Rudy.

- Panienka gdzie się wybiera?- zapytał unosząc śmiesznie brwi Dawidowski.

- A do kina i muszę się śpieszyć, więc przepraszam - wyminęłam chłopaków i zaczęłam iść. Widziałam kontem oka jak chłopaki patrzą na siebie dziwnie.

- Róża, czekaj!- zaczął biec za mną Rudy. Ma dobrą kondycję, więc trudno mu nie było - Do jakiego kina idziesz?- dodał.

- Do tego na Czarniaku, a co?- zapytałam.

- Musisz akurat dziś iść tam do kina?- zapytał chyba z troską w głosie.

- Mam  taką ochotę i nie możesz mi zabronić iść do kina - zaczęłam się denerwować na nich.

- Proszę nie idź dziś do kina...- zaczął.

- Nie będzie mi mówił co mam robić!- odeszłam wściekła. Co on sobie myśli?!

***
Jestem już w kinie i czekam na seans. Wybrałam akurat niemiecką komedię. Tak ogólnie to tylko niemieckie filmy tu są, więc tylko gatunek se można wybrać.

Jet już połowa filmu i chyba dwa rzędy dalej siedzi Janek? Nie wiem, ale jak akurat dziś mają mi gazować te kino to jak matkę kocham pozabijam ich.

Tak jak myślałam. Gazują. Szybko wybiegłam z sali, żeby nie zakrztusić się dymem. Przed drzwiami kina stali Słoń i Anagoda.

- Powiedźcie Rudemu, że jest martwy- uprzedziłam ich i poszłam w stronę mojej kamienicy.

***
Mądra ja nie wzięła klucza, a mama wyszła z domu i nawet nie zostawiła pod wycieraczką. Może być, że zostanie u kogoś na noc, a  ja nie będę spać pod drzwiami.

Pójdę do Janka. Szłam sobie spokojnym krokiem do kamienicy, w której mieszka rodzina Bytnarów.

Świetnie u nich też nikogo nie ma. Trochę się zmęczyłam, więc usiadłam na schodach. Przez gaz z kina mój makijaż się rozpłynął.

- Kasia co ty tu robisz?- zapytał się mnie Bytnar stojąc na dole schodów.

- Pomyślmy...dostałam dziś miesiączki, jakieś cymbały zagazowały kino i nic mi nie powiedziały, zapomniałam kluczy do domu, a mama gdzieś poszła i nie zostawiła mi ich - wyliczyłam na palcach.

- Trzeba było słuchać starszego kolegi.- powiedzial siadając koło mnie na schodku.

- Po pierwsze przyjaciela, a po drugie nie takiego starszego bo tylko o trzy miesiące - poprawiłam go.

- Jak się czujesz?- zapytał zmartwiony.

- Brzuch mnie boli, mam odruchy wymiotne i głowa mnie boli - znowu wyliczyłam.

- To trzeba drastycznych środków, chodź  - podał mi rękę, którą chętnie przyjęłam. Weszliśmy do mieszkania.

- Idź do mnie do pokoju, za chwilę przyjdę -  zniknął w kuchni.

Pokój chłopaka nigdy się nie zmienił, chyba że kilka nowych zdjęć.
 
Usiadłam na łóżku i czekałam, aż chłopak przyjdzie.

- Wiem, że to ciągle  nudne ziemniaki, ale starałam dziś inaczej je przyrządzić - powiedział wchodząc do pokoju z tacą, na której były dwa kubki z herbatą i miska ziemniaków przyprawionych i pokrojonych w plasterki.

Wzięłam jednego do buzi.

- Janek to jest pyszne - powiedziałam z pełnymi ustami.

***
Siedzieliśmy na łóżko chłopaka. Ja byłam przykryta ciepłym kocem, a Janek siedział obok mnie przytulając ramieniem.

W pewnym momencie Janek rzucił jakimś nie szmiesznyn żartem. Zaczęłam się śmiać i gdy odwróciłam się w jego stronę aby rzucić mu jakąś docinką zaniemówiłam.

Pomiędzy naszymi twarzami były już tylko milimetry. Janek patrzył się to na moje oczy to na usta. Postanowiłam przerwać to i wbiłam się w jego usta. Chłopak najpierw był zaskoczony, ale później oddał pocałunek. Były ostrożne  jaki i przepełnione miłością. Ręka chłopaka wylądowała na mojej tali, a moja błądziła po jego torsie. Janek całowal delikatnie jakby nie chciał zrobić mi krzywdy. Gdy oderwaliśmy się od siebie chłopak uśmiechnął się do mnie.

- Zadam teraz szalone pytanie - zaczął. Miał na twarzy rumieńce po zaistniałej sytuacji.

- Dawaj. Nic mnie teraz nie zdziwi - odparłam.

- Zostaniesz moją dziewczyną?- powiedział nie pewny siebie. Czułam się jakby stado motyli przeleciało mi przez ciało.

Nie wiedząc jak odpowiedzieć po prostu go pocałowałam. Chyba to najbardziej szczera odpowiedź.

- Taka odpowiedzi wystarczy?- zapytałam śmiejąc się.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka kochani!
Dziś trochę taki wątek miłosny bym powiedziała hehe.

Bayy<33

Wojna, a miłość | Jan BytnarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz