Rozdział 7

292 7 0
                                    

•• Pov Rudy••
Byłem strasznie zadowolony jaki plan wymyśliła Kasia. Jednocześnie szkopi nas nie rozpoznali, a ja mogłem wreszcie posmakować jej ust. Muszę dowiedzieć się jaki smak ma jej pomadka bo była przepyszna.

- Rudy słuchasz mnie?- zapytał się mnie Tadeusz.

- Eee, nie za bardzo - odparłem. Było mi wstyd bo Zośka omawiał kolejne plakaty.

- O czym ty tak myślisz. Co się stało wczoraj gdy uciekliście z Kasią?

- Wczoraj gdy uciekaliśmy Kasia mnie pocałowała w uliczce, aby szkopi nie zwracali na nas uwagi - opowiedziałem mu i poczułem jak rumieniec wkrada mi się na policzki.

- No i dobrze zrobiła. Może w końcu powiesz jej co czujesz - powiedział przekładając kartki.

- Ta, a ty Heli? - mogłem tego nie mówić bo dostałem poduszką w głowę.

- Zmiataj już do domu. Masz jutro ten obiad czyż nie?

Na śmierć zapomniałem. Kasia wraz z mamą przychodzą jutro do nas. Obiecałem mamie, że pomogę w kuchni.

- Na razie.- pożegnałem się i wybiegłem z mieszkania mojego przyjaciela.

••Pov Róża••
Postanowiłam, że ubiorę na obiad u Bytnarów zwiewną, fiołkowa sukienkę i czarne obcasy. Uczesałam włosy w niskiego koka.

- Gotowa?- weszła do mnie do pokoju mama - Już się tak nie strój dla Janka.

- Chwila- powiedziałam ubierając naszyjnik od Janka. Dostałam go od niego gdy wyjeżdżałam z Warszawy. Jest on w kształcie serduszka, a w środku jest nasze zdjęcie i karteczka z napisem: ,, Nie ważne gdzie jesteś zawsze jak ci smutno pomyśl o naszych wspólnych chwilach."  Ubrałam ten naszyjnik bo pasował do sukienki - Nie stroje się dla Janka.

- Obie wiemy, że tak.

***

Zapukałam w jasne drzwi i po chwili otworzyła nam Dusia - młodsza siostra Bytnara.

- Cześć Dusia, ale ty wyrosłaś -  powiedziałam wchodząc do przedpokoju.

- Nie dziwię się Jankowi dlaczego tyle o tobie gada.- powiedziała nie odpowiadając na moje przywitanie.

- Gdzie on jest?- zapytałam.

- W kuchni siedzi od ranna. Nawet śniadania nie dał zjeść do końca - zaśmiałam się na jej słowa. Moja mama poszła już do salonu gdzie siedzieli panśtwo Bytnarowie. Przywitałam się z rodzicami chłopaka i podeszłam do drzwi kuchni.

Stałam w wejściu do kuchni gdzie chłopak stał do mnie tyłem. Zapukałam w ściane i po chwili chłopak odwrócił się w moją stronę.

- Dusia mówiłem ci, że nie możesz tu wchodzić...- odwrócił się w moją stronę i zaniemówił.- Miałyście być o trzynastej.

- No tak za minutę pierwsza - uśmiechnęłam się patrząc na zegarek na ścianie. Podeszłam do niego a stukot moich obcasów odbił się od płytek. Dlonią zabrałam pasemka jego włosów, które opadły mu na twarz - Dusia poskarżyła mi się, że nie dałeś jej śniadania dziś do kończyć - dodałam.

- To cię okłamała bo zjadła je za nim przyszedłem do kuchni - powiedział mi z uśmiechem.

***
- Bardzo przepyszna zupa proszę pani, mogłabym dostać przepis?- powiedziałam kończąc pierwsze danie. Wytarłam usta chusteczką i spojrzałam na panią Bytnar.

- Otuż nie do mnie te pytanie bo nie ja dziś zupy nie gotowałam. Akurat to  Janek dziś gotował - popatrzyłam się na chłopaka, który siedział koło mnie przy stole.

- A mówiłam ci, że masz dar do gotowania, a ty mi nie wierzyłeś w tedy - szturchnęłam go łokciem w ramię.

- Powiem ci szczerze Kasiu, że ostanio Janek nam dużo wspomina o tobie.- wtrącił się pan Bytnar.

- Tato...- zaczął zażenowany chłopak i sunął się po krześle.

- Spokojnie już dowiedziałam się od tego od Dusi. Mam nadzieję, że dobre rzeczy wspominał - powiedziałam. Dusia została obdarowana morderczym wzrokiem przez chłopaka.

- Ojj samymi najlepszymi- potwierdziła pani Bytnar na co moja twarz również pokryła się rumieńcem.

***
Siedzimy teraz po obiedzie i deserze tak porozrzucani po pokoju. Dusia siedzi na jednoosobowym fotelu czytając książkę, rodzice siedzą dalej przystole, a ja i Janek na kanapie.

- Dalej go masz - powiedział chłopak wyciągając mnie z rozmyślań.

- Co?- zapytałam bo nie wiedziałam o co mu chodzi.

- Naszyjnik. Dalej go masz -  bardziej rozwinął swoją wypowiedź.

- Obiecałam ci, że nigdy go nie zgubie. Dotrzymuje obietnicy. Pomyślałam, że pasuje na taką okazję jak i do sukienki - po moich słowach chłopak melodyjnej się zaśmiał.

Zmęczona troszeczkę położyłam głowę na kolanach chłopaka. Ten zaczął rysować niewidzialne kółka na moim przed ramieniu.

Chce aby takich spokojnych chwili było więcej.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka kochani!
Przepraszam was bardzo, że z takimi przerwami wstawiam rozdziały, ale jak nie mam weny to nawet tego mi się nie chce.

Czółko<33

Wojna, a miłość | Jan BytnarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz