Rozdział 6

554 20 1
                                    

Minęło 5 dni od nocki u Lauren. Przez ten cały czas nie miałyśmy za bardzo kontaktu, jedynie czasami mijałyśmy się w kawiarni i mówiłyśmy sobie "cześć". Dziewczyny oczywiście musiały znać każdy szczegół tego, co się wydarzyło z Lauren, a raczej tego co się nie wydarzyło...

Dzisiaj dzień wyjazdu mojej mamy. Czy jestem z tego powodu smutna? Z jednej strony tak, bo nigdy nie rozstawałyśmy się na tak długo i będę tęsknić. Z drugiej strony zaś w środku skaczę, jak małe dziecko, bo w końcu spędzę więcej czasu z Lauren.
Mama ma wylot za jakieś 4 godziny, więc za jakąś godzinkę będzie się szykować do wyjścia. Lauren podobno ma przyjść za 2 godziny. Kurwa tak się ekscytuje, że chyba zaraz padnę.

Ogarnęłam na szybko dom, na co mama zareagowała zdziwionym spojrzeniem. No kurde nie lubię sprzątać, ale w końcu Lauren tu będzie, więc jakoś musi tu wyglądać.
Po chwili przyjechała taksówka, pomogłam mamie zanieść torby, które od razu kierowca włożył do bagażnika. Żegnałyśmy się dość długo, obydwie się rozpłakałyśmy, a kierowca patrzył się na nas z uśmiechem.

Minęły dwie godziny, a ja czekałam w salonie na Lauren pełna ekscytacji.
Nagle drzwi się otworzyły i w salonie stanęła Lauren z uśmiechem na twarzy. Od razu do niej podbiegłam i się w nią wtuliłam.
- Hej Camz, aż tak tęskniłas? - zachichotała spoglądając na mnie.
- Hej Lolo, tak stęskniłam się. - uśmiechnęłam się do niej słodko, patrząc w jej dwa szmaragdy.
- Też tęskniłam Camzi. - odwzajemniła mój uśmiech, a jej wzrok przesunął się na moje usta. Nasze twarze dzieliły milimetry, Lauren przejechała kciukiem po moim policzku, dotykając przy tym dolnej wargi, a mnie przeszły dreszcze. Kurwa no pocałuj mnie w końcu.
Nagle chrząknęła i się ode mnie odsunęła, biorąc do ręki walizkę. No chyba to są jakieś żarty. Ja tu do niej krzyczę o pocałunek, a ona tak po prostu się odsuwa. Pojebie mnie zaraz.

- Gdzie mogę zanieść walizkę?
- Ah tak, chodź za mną.
Zaprowadziłam ją do gościnnego pokoju, mimo że wolałabym do mojego. Położyła walizkę na łóżku i na mnie spojrzała.
- Jesteś może głodna? Może zamówimy jakąś pizzę i coś obejrzymy? - od razu jej przytaknęłam i poszłyśmy do salonu. Lauren zamawiała pizzę, a ja poszłam do kuchni po sok bananowy i dwie szklanki.
Po chwili obok mnie usiadła zielonooka.
- Dzisiaj Ty Lolo wybierasz co oglądamy. - uśmiechnęła się tylko chytrze i wzięła ode mnie pilota. Nie wiem, co miał oznaczać ten uśmiech, ale już się boję.
Na telewizorze wyświetlił się tytuł "Annabelle". No tak kurwa, nie ma to jak horror.

Horror trwał w najlepsze, a ja srałam pod siebie. Lauren patrzyła na mnie kątem oka i w końcu się odezwała:
- No chodź się przytulić, widzę przecież, że się boisz. - mówiąc to rozłożyła ręce do uścisku, a ja od razu wpadłam w jej ramiona chowając twarz w zgłębieniu jej szyi. Jej ręka spoczęła na moich plecach i zaczęła poruszać się w górę i w dół, dając mi tym odrobinę spokoju. W tym czasie przyjechał dostawca z naszą pizzą, którą odebrała Lauren i zaczęłyśmy się nią zajadać.

Film w końcu się skończył, a ja nawet nie wiem, co się w nim działo, bo byłam zbyt zajęta wgapianiem się w Lauren. Chciałam ją pocałować, ale nie byłam pewna jakby zareagowała, więc od razu zrezygnowałam z tego pomysłu. Tak jestem pizdą. 
Spojrzałam na zielonooką i powiedziałam:
- Idę się wykąpać. Łazienkę masz obok pokoju, jakby co to wołaj. - uśmiechnęła się tylko i przytaknęła, a ja poleciałam do pokoju. Wzięłam czystą bieliznę i jakąś oversize koszulkę, po czym poszłam wziąć prysznic.

Po prysznicu i ubraniu się, umyłam twarz i poszłam do pokoju. Położyłam się do łóżka i wzięłam telefon do ręki. Miałam wiadomości od dziewczyn na grupie:

Od Allysusa🙏:
Bądźcie proszę grzeczne i w razie co dzwoń lub pisz.❤️

Od Deyonce😈:
Miłego jebania z panią perfekcyjną Walz😈

Od Manibear🐻:
Canola, Dinah mi tu wariuje i już wymyśla imiona dla waszych dzieci.

Od Canola🍌:
Spokojnie Ally jesteśmy grzeczne, oprócz przytulania do niczego nie doszło. DJ ogarnij suty, nie ma żadnego jebania i nie wymyślaj imion dla naszych dzieci 🤦

Od Allysusa 🙏:
Cieszę się. Dinah Jane Hansen ogarnij się właśnie, bo dostaniesz pismem świętym przez łeb. Zmykam spać, do jutra laski❤️

Od Deyonce😈:
Moje suty mają się dobrze i zobaczycie, że Camren będzie jeszcze real bitches. Dobranoc Allysusie❤️🙏

Od Canola🍌:
Jakie kurwa Camren??
Dobranoc Ally❤️

Od Manibear 🐻:
Dinah wymyśliła ship Twój i Lauren, który nazywa się Camren, na początku było Laurmila, ale Camren brzmi lepiej. Dobrej nocy dziewczynki 🥰

Od Deyonce😈:
Jestem kapitanem tego statku i sprawię, że będzie prawdziwy. A tymczasem kapitan Dinah udaje się na spoczynek. Dobranoc suki❤️

Jezu, z kim ja się przyjaźnie. Co ona w ogóle wymyśliła. Nie mówię, że nie chciałabym żeby serio coś było między mną a Lauren, ale póki co nie ma nic oprócz kolegowania się. Może ma mnie za dzieciaka, dlatego nie chce mnie pocałować. Chuj wie.

Odłożyłam telefon na stolik nocny i zgasiłam lampkę. Próbowałam zasnąć, ale przez ten pieprzony horror nie mogłam zmrużyć oka. Wstałam z łóżka, wyszłam z pokoju i skierowałam się pod drzwi pokoju gościnnego. Zapukałam lekko w drzwi i usłyszałam ciche "proszę". Weszłam do pokoju, Lauren leżała na łóżku i przeglądała coś na telefonie. Spojrzała na mnie z troską w oczach.
- Coś się stało Camzi? - od razu usiadła czekając na odpowiedź.
- Nie mogę zasnąć przez ten horror... Mogłabym może spać z Tobą? - moje policzki od razu pokryły się rumieńcem. Co ja się tak kurwa wstydzę. WTF.
Lauren się uśmiechnęła, odgarnęła kołdrę i poklepała miejsce obok siebie. Od razu wskoczyłam na łóżko i przykryłam się kołdrą. Lauren zgasiła lampkę i się położyła, przyciągając mnie do siebie. Wtuliłam się w nią, kładąc głowę na jej piersi i przerzucając nogę przez jej talię. Szczelniej mnie objęła, życząc dobrej nocy i pocałowała mnie w głowę. W jej ramionach od razu zasnęłam. Mogłabym tak całe życie...

my mom's best friendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz