Skąd wziął się w ogóle pomysł na tego fanfica? Podczas jednego ze słuchania piosenki, którą widzicie w nagłówku. Fragment tekstu to także nazwa dzisiejszego rozdziału.
Rozdział jest krótszy i napisany zupełnie inaczej, niż poprzednie. Jest chaotyczny, ale taki właśnie miałam zamysł.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Toledo, 2 miesiące i 2 tygodnie do napadu:
Przez kilka tygodni żyłam jak we śnie. Piękny śnie, wypełnionym miłością i nadzieją. Nadzieją na szczęśliwą przyszłość z kimś, kogo kocham. Upijałam się każdą chwilą spędzoną z synem Moskwy. Czułam, że to ten jedyny. Byłam w takiej euforii, że na jakiś czas kompletnie zapomniałam o tym, że mój czas się kończy.
Niestety, jakiś czas temu obudziłam się z tego snu. Powrót do realnego świata okazał się bardzo bolesny. Moja rzeczywistość i jedyna możliwa przyszłość jest wypełniona czarnymi barwami. Chciałam się łudzić do ostatniej sekundy, że jest inaczej, ale nic, ani nikt tego nie zmieni.
Od niedawna sypiam z Berlinem, będąc wciąż w związku z Denverem. Dlaczego? Bo rzeczywistość zaczęła mnie przerastać. Potrzebowałam nowych doznań, byle tylko zapomnieć o swoim smutnym życiu. Gdybym miała dostęp do narkotyków, to pewnie wróciłabym do nałogu. Jednak tuż obok był ktoś, kto stał się moim substytutem dawnych używek.
Słowa i dotyk Berlina sprawiają, że choć na chwilę zapominam o wszystkim. Nic innego się nie liczy, gdy jestem z nim sam na sam. Te momenty zatracenia są tak cholernie uzależniające, że nie mogę wytrzymać nawet tygodnia przerwy bez seksu z nim.
Wiem, że to toksyczne, ale nie potrafię przestać. Lgnę do niego jak ćma do ognia. Za każdym razem wracam, prosząc o jeszcze jeden raz. A on nigdy mi nie odmawia. Doskonale wie, jaki ma na mnie wpływ i niesamowicie go to kręci.
- Mówiłem, że do mnie wrócisz, Gwiazdeczko. On jest tym, kogo chcesz. Natomiast ja jestem, tym kogo potrzebujesz. Jesteś moja. - Berlin szeptał mi do ucha, gdy jego ręce eksplorowały moje nagie i rozgrzane ciało, od torsu poprzez pośladki.
Nigdy nie powiem tego na głos, ale ten sukinsyn ma cholerną rację, chociaż nie zna prawdziwego powodu mojego zachowania.
Denver jest tym, kogo chcę, ale i tak nigdy bym nam się nie ułożyło. Nie mogłabym pozwolić na to, żeby przeżywał to samo, co mój ojciec, kiedy jeszcze mama żyła. Natomiast Berlin - on jest tym, kogo potrzebuję. Dostarcza mi namiętnym i uzależniający seks pozbawiony uczuć, bez perspektywy na przyszłość. Jedyne, na co mogę liczyć w życiu, będąc jeszcze sprawną umysłowo i fizycznie.
Kocham i pożądam Denvera. Do Berlina odczuwam tylko dwie rzeczy - niesamowity pociąg fizyczny i niechęć na pograniczu nienawiści. Te sprzeczne emocje w pewnym momencie połączyły się i stworzyły mieszankę wybuchową, o wiele silniejszą w odczuciu, niż moja miłość do Denvera.
- Czy jego dotyk doprowadzał Cię do szaleństwa, tak samo jak mój? Śmiem wątpić. - Brunet stwierdził pewny siebie, gdy jego dłonie pieściły moje sutki.
I znowu trafił w sedno. Przechodzą mnie niesamowite ciarki z każdym razem, gdy czuję jakąkolwiek część ciała bruneta na sobie. Nie mam nic Denverowi do zarzucenia w tym temacie, jednak moje ciało mocniej reaguje na Berlina, mimo że wcale nie chciałam, żeby tak było. Po raz kolejny przegrałam walkę sama ze sobą - cholerne ciało wygrało z rozumem.
- Twoje ciało to dzieło sztuki. I tylko ja wiem, jak poprawie się z nim obchodzić. - Powiedział do mnie, trzymając mnie mocno za biodra, gdy jego ruchy wewnątrz mnie robiły się coraz intensywniejsze.
Powoli zaczynałam tracić kontakt z rzeczywistością. O to właśnie chodziło. Zapomnieć o wszystkim wokół.
- Jeszcze kilka chwil i będziesz krzyczeć moje imię. - Mówiąc to, kciuk Berlina coraz mocniej stymulował moją łechtaczkę.
To jest ten moment, ten najbardziej wyczekiwany moment. Nie czuję nic innego, jak ekstremalne podniecenie. Ekstazę tak mocną, że gdyby sufit zawaliłby się 5 centymetrów od mojej głowy, to nawet bym tego nie zauważyła.
Za każdym razem muszę mocno zakrywać usta, by tłumić swoje erotycznych jęki, chociaż momentami o tym zapominam. Na szczęście Berlin zawsze jest czujny.
- To jest dokładnie to, co chciałem usłyszeć. Dobra i posłuszna dziewczynka. - Brunet szepnął, po czym całował mój kark, gdy jego prawa dłoń cały czas zasłaniała moją buzię.
Brunet doprowadza mnie do takich orgazmów, że przez dobrych kilka minut muszę dochodzić z powrotem do zmysłów. Ale szczerze? Wolałabym nigdy nie wracać do rzeczywistości, niestety zawsze wracam. Błogość zastępują strach, smutek, wstyd i nienawiść do samej siebie oraz do Berlina.
Jestem mistrzynią autodestrukcji. Ale nie ma co się dziwić - samozniszczenie jest zapisane w moim DNA. Wolą sama do tego doprowadzać na własnych warunkach, niż czekać na to, co przyniesie przyszłość. A to nie będzie ładne. Boję się tego najmocniej na świecie.
Ponownie stoję przed drzwiami do pokoju Berlina. Czekam, aż przyjemnie mnie w swoje skromne progi i pozwoli zapomnieć o świecie chociaż na kilka chwil. Jest to błędne koło, ale inaczej nie potrafię. Chwilo trwaj.

CZYTASZ
Ostatni napad
FanfictionHistoria napadu na Hiszpańską Mennicę Królewską z perspektywy 22 letniej dziewczyny, która podczas przygotowań nawiązała zakazane stosunki z dwoma członkami gangu. Pairing: Berlin x Oryginalna Postać Kobieca oraz Denver x Oryginalna Postać Kobieca Z...