2.

1.2K 53 2
                                    

   Pukanie stawało się coraz głośniejsze. William podniósł się z łoża, wciągnął koszulę i podszedł do drzwi. Rose uniosła głowę znad poduszki. Narzeczony ruchem ręki nakazał jej odsunąć się na bok. Kiedy przerażona stanęła za szafą, William uchylił drzwi. Do środka od razu wepchnęła się Johanna Rowen.

   -Usłyszałam niepokojące krzyki- powiedziała nie odwracając się do chłopaka.
   -Bardzo mi przykro, może powinna pani sprawdzić w sypialni gościnnej?- William udawał zdziwionego, co wychodziło mu bardzo dobrze.- Słyszałem, że hrabia White ma romans z byłą żoną lorda Bucketa.
   -Jestem pewna, że te krzyki dochodziły stąd panie Taylor- odpowiedziała głośniej Johanna. Jej zielone oczy wręcz płonęły.- Gdzie jest panna Rose?
   -Źle się poczuła, o ile dobrze wiem, poszła do ojca- wymyślił na poczekaniu William.
   -A pan? Dlaczego nie jest pan z gośćmi- Johanna zbliżyłasię do młodegoTaylora.
   -Wróciłem, by przebrać koszulę. W tym tłoku ktoś wylał na mnie wino- wzrok Williama powędrował za dłonią Johanny Rowen, spoczywającej na jego piersi. Cofnął się o krok. Wziął z fotela swój żakiet i narzucił go na ramiona. -Chyba powinienem już wracać. Poszukam Rose. Może pójdzie pani ze mną?
   -Oczywiście- Johanna uśmiechnęła się dość sztucznie i powoli ruszyła za mężczyzną. Kiedy ten już zbiegał po schodach, ona zatrzymała się i szybko wróciła do sypialni. Zatrzasnęła za sobą drzwi i przekręciła klucz.

   Rose cofnęła się pod samą ścianę, tuląc do siebie jedynie haftowaną poduszkę. Starała się spokojnie oddychać, by Johanna nie spróbowała zajrzeć za szafę. Widziała jak kobieta siada na łóżku, na którym leżała rozkopana przez nią pościel. Pod tym łóżkiem leżała błękitna suknia dziewczyny i cała reszta jej garderoby. Nagle Johanna zaczęła rozpinać swój gorset i zdejmować buty, a po nich także pończochy. Została w samej bieliźnie i białej, lekkiej sukni, noszonej pod tą ciężką i kolorową. Rose wciągnęła głośno powietrze. Jak się okazało za głośno.

   -Co on ci zrobił moja śliczna?- zapytała cicho Johanna, patrząc w okno. Podeszła do niego i zasunęła zasłony. Rose starała się nie wydać żadnego dźwięku.-Nie musisz się mnie bać.

   To samo mówił William...

   -Przecież jestem kobietą, tak jak ty- zaśmiała się cicho.- Chociaż nie wiem, może jesteś jeszcze dziewczyną. W tej chwili to nieważne, bo wiem, że William zadał ci ból...
   -William mnie kocha- szepnęła Rose.
   -Mówisz tak, bo tak powiedział? Raz, może dwa?- Johanna odwróciła się od okna i teraz patrzyła bezpośrednio na dziewczynę.- To niedorzeczne, wyjdź do mnie. Możemy porozmawiać.

   Rose powoli, obejmując ciało rękami wyszła zza szafy i od razu usiadła na łóżku, by zakryć się kołdrą. Nie miała w zwyczaju chodzić nago przed ludźmi, wychowano ją na zagorzałą katoliczkę, a jej ciało zobaczyć mogły jedynie zaufane służące. Johanna usiadła obok niej kładąc jej dłoń na ramieniu. Zjechała nią powoli, aż do dłoni dziewczyny, którą delikatnie ujęła.

   -Rose, jesteś piękną kobietą, dziewczyną, William pożądał twojego ciała, a nie ciebie- powiedziała łagodnym tonem.
   -Moje ciało to ja- odpowiedziała Rose.- Wiem, że William mnie kocha, on powiedział, że chce żeby było mi dobrze.
   -Chciał żeby jemu było dobrze- poprawiła ją kobieta.- Przecież płakałaś, krzyczałaś, chciałaś żeby przestał. Bolało cię to...
   -Nieprawda- zaprzeczyła Rose, ale po chwili się poprawiła.- Przepraszam. Chciałam powiedzieć, że nie ma pani racji.
   -Nie musisz ze mną rozmawiać w sposób formalny- Johanna uśmiechnęła się do Rose.- Chcę ci powiedzieć, że z mężczyznami trzeba uważać. Nie wiedzą czego tak naprawdę pragnie kobieta.
   -Ja wiem czego pragnę- Rose spojrzała Johannie w oczy.
   -Czego?
   -Miłości. Chcę być prawdziwie kochaną.
   -Tylko zdecyduj, czy psychicznie, czy fizycznie?- Johanna położyła sobie dłoń Rose na własnym ramieniu.- Pewnie chcesz, być kochana fizycznie, ale żeby ta miłość miała podstawę psychiczną.

   Rose zarumieniła się i spuściła wzrok.

   -Mężczyźni nie czują potrzeby bycia kochanym psychicznie, oni żadają intymności, tylko i wyłącznie- powiedziała poważnie Johanna.- Tylko kobieta wie, czego pragnie druga kobieta.

Rose podniosła wzrok, gdy Johanna powoli zaczęła zsuwać z siebie jej dłonią delikatny materiał. Dziewczyna nie potrafiła cofnąć ręki. Kiedy Johanna zbliżyła się do niej, poczuła lekki dotyk jej miękkich ust na swojej szyi. Kobieta, sterując dłonią Rose pozbyła się zbędnej sukni i górnej części bielizny.

   -Widzisz?- szepnęła.- Kobieta ma dużo więcej do zaoferowania niż mężczyzna... Możesz mi pozwolić pomóc sobie zapomnieć o tym bólu, który wyrządził ci William.

   Johanna dalej kierując dłonią Rose, położyła ją sobie na swojej piersi, a sama przyciągnęła do siebie dziewczynę, która była zafascynowana i zdezorientowana jednocześnie. Johanna zjechała dłońmi do pośladków dziewczyny, po czym wbiła się w jej usta, zmysłowo co parę sekund odsuwając się od nich na milimetr i znów wracając. Rose instynktownie odwzajemniła pocałunek, który jak stwierdziła, był dużo przyjemniejszy, niż ten aż zbyt namiętny z Williamem.

   -Zamknij oczy...- szepnęła. Rose zrobiła to, zapominając o wcześniejszy bólu.
   -Czujesz się lepiej?- szepnęła jeszcze obcałowując szyję brunetki.
   -Tak...
   -Zasługujesz na kogoś lepszego, niż William Taylor- uznała Johanna.- Pomyślałam tak od razu, gdy cię zobaczyłam.
   -William...- Rose jakby obudziła się z transu.- Co mam teraz zrobić?
   -Kochana, to już twoja decyzja- Johanna pogodziła udo Rose.
   -Ojciec chce, bym wyszła za Williama, ponieważ jest przyszłym księciem West Yorkshire- westchnęła.- Żebym rozsławiła nazwisko mojej rodziny, dała Williamowi dzieci, najlepiej syna i żyła jak najlepiej.
   -W pałacu w West Yorkshire na pewno będziesz się nudzić, a co daje większą przyjemność niż krótka zabawa?- Johanna dotknęła palcem intymnego miejsca Rose, ale szybko go cofnęła.- Pewnie będzie tam kilka ładnych służących, które dla swojej pani zrobią wszystko. W sekrecie powiem ci, że czasem zbyt częste przyjemne stosunki, mogą stać się nudne, a wtedy potrzebny jest mężczyzna...
   -William?- Rose patrzyła lekko nieobecnym wzrokiem przed siebie.
   -W ten sposób niczego się nie dowie- powiedziała z przekonaniem Johanna.- A czasem, gdy będziesz potrzebowała prawdziwej miłości prosto z serca, przyjadę do ciebie...

   Rose niepewnie zmierzyła kobietę wzrokiem, kiwając przy tym głową. Nadal była wystraszona, nie wiedziała co ma myśleć o całej zaistniałej sytuacji, a nawet co powinna myśleć o samej sobie, pozwalając sobie w tak krótkim czasie na tak wielkie grzechy.

   -Zastanowię się i dam znać- odparła po chwili.

Pearl GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz