6.

771 36 1
                                    

*dwa miesiące później* (marzec)

   Johanna zbiegła po schodach nawet nie zwracając uwagi na swój niezbyt stosowny do sytuacji strój, gdy służący przyszedł z wiadomością o nagłych odwiedzinach. W hall'u stali posłaniec i gwardzista, obydwaj z pałacu West Yorkshire.

   -Dobry wieczór- blondynka poprawiła jeszcze jedwabną narzutę, którą w pośpiechu narzuciła na nagie ciało.
   -Przepraszam, że niepokoimy panią o tak późnej porze- zaczął posłaniec. Istotnie, dochodziła już pierwsza w nocy.- Mam jednak dla wyjątkowo ważną i radosną nowinę, od księżnej West Yorkshire, Rose Henriette Taylor.
   -Proszę mówić- Johanna ze zniecierpliwieniem patrzyła na mężczyznę.
   -Para książęca spodziewa się dziecka.

***

   Rose odwróciła się gwałtownie od biurka, gdy drzwi do jej pokoju otworzyły się z trzaskiem. Do środka weszła znajoma osoba.
   -Proszę nas zostawić- rozkazała strażom Rose. Ledwo drzwi zostały zamknięte, Johanna już zachłannie całowała Rose. W tym pocałunku była jednak delikatność i niepokój.
   -Jesteś tego pewna?- Johanna podniosła zielone oczy na szatynkę.
   -Oczywiście- ta, chociaż szczęśliwa, nie uśmiechała się, widząc, że jej towarzyszka nie jest tak zadowolona jak ona.- Nigdy nie byłam czegoś tak bardzo pewna. Nawet nie wiesz jak się cieszę!
   -Dziecko na pewno będzie piękne i nie wątpię, że otoczysz je opieką i miłością- zaczęła Johanna. Rose wiedziała, że tak pochlebny wstęp nie wróżył niczego dobrego.- Ale co z nami? Nie zapomnisz o mnie?
   -Nigdy!- dziewczyna podeszła do Johanny i położyła małą dłoń na jej rozgrzanym policzku.-To, że nie będziemy mogły teraz tak często robić... pewnych rzeczy, nie oznacza, że przestanę cię kochać!
   -Ja ciebie też nie przestanę- Johanna nakryła dłonią, wierch dłoni Rose.- A dziecko? Co jeżeli to nie będzie...
   -Chłopiec? To nie ma znaczenia.
   -Ależ ma!
   -Nie ma- powiedziała surowym tonem Rose. Wyglądała na doroślejszą niż w rzeczywistości była.- Niezależnie od płci, to nadal będzie moje dziecko i będę je kochać najmocniej na świecie.
Coś w tych słowach poruszyło Johannę. Jakby stała się zazdrosna o dziecko. Dziecko jej ukochanej, które ona miała z kimś innym. Bo przecież nie z nią! Głupie prawa natury, pomyślała wtedy kobieta.
   -Kiedy to się stało?- Johanna pogładziła dłonią odsłonięte ramię Rose.
   -Najprawdopodobniej w noc poślubną, albo w jedną z późniejszych. Lekarz jest pewny, że to już drugi miesiąc- Rose położyła dłoń na brzuchu, uśmiechając się.- Już nie mogę się doczekać aż je zobaczę.
   -Ja także- blondynka spuściła wzrok.- Czy będę mogła cię teraz regularnie odwiedzać, najlepiej co trzy tygodnie.
   -Możesz tu przyjeżdżać nawet częściej- Rose przysunęła się do Johanny, tak, że kobieta czuła teraz jej ciepły, równy oddech na swojej szyi. Rose była od niej niższa i drobniejsza, a to właśnie w niej kochała. Musnęła wargami jej usta. Nie liczyły czasu, obdarowując się delikatnymi, krótkimi pocałunkami. Tylko usta, policzki, linia szczęki i szyja. Rose właśnie tego chciała, za to Johanna potrzebowała czegoś więcej.

   Świadomość, że niedługo w życiu tej małej Rose, pojawi się dziecko, które spowoduje, że dziewczyna zamieni się w dojrzałą kobietę, przerażała ją. Pragnęła tej słodkiej, delikatnej Rose. Rose, która mogła wypłakać się jej na ramieniu jak starszej siostrze. Rose, której ruchy nadal były jeszcze niepewne, ale potem jak mała dziewczynka chciała jej pokazać co naprawdę potrafi.

*miesiąc wcześniej*
-Rose?- Johanna usiadła obok dziewczyny, która nagle gwałtownie się od niej odsunęła, przerywając pieszczoty. W momencie, w którym palce blondynki zaczęły wchodzić w ciało Rose, coś ją zabolało. Nie był to przyjemny ból, tylko taki, który nie pozwalał na dalsze ruchy. Johanna także coś poczuła. Jakby barierę, która nie pozwalała jej tego robić. Ograniczenie jeszcze bardziej ją napędziło, przez co zaczęła pogłębiać ruchy. Wtedy jej partnerka krzyknęła z bólu i zaczęła wierzgać nogami, chcąc się od niego uwolnić. Teraz siedziała na skraju łóżka, płacząc.
-Rose, co się stało?- Johanna pocałowała ramię dziewczyny, dłonią muskając jej nagie plecy.
-To mnie bolało, ale to nie twoja wina- słowa dziewczyny przerywały płytkie wdechy.- Robiłaś wszystko idealnie, jak zawsze i wtedy ja musiałam coś źle zrobić, bo coś się we mnie zablokowało i...
Rose zaniosła się płaczem.

*powrót do rzeczywistości*
-Pamiętasz, kiedy byłyśmy w łóżku i coś mnie zabolało?- zapytała nagle Rose. Johanna pokiwała głową.
-Dziecko...
-Już wtedy moja ciąża przybrała na tyle poważny stan, by zablokować wejście- w oczach dziewczyny tańczyły iskierki, jakby to, co mówiła było dla niej czymś niewyobrażalnie wspaniałym.- Teraz musisz mnie często odwiedzać, będziemy razem czekać na dziecko.


Pearl GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz